› bieżące
17:06 / 21.04.2013

Platforma Obywatelska referendum oddała walkowerem (opinia)

Platforma Obywatelska referendum oddała walkowerem (opinia)

Kiedy na jesieni 2011 r. odbywały się wybory parlamentarne, widzieliśmy całkiem inną kampanię Platformy Obywatelskiej w Elblągu i regionie. Kampania była świeża, śmiała, dynamiczna, zaskakująca. Elżbieta Gelert, mimo iż startowała z dalszego miejsca na liście wyborczej zrobiła najlepszy wynik w okręgu wyborczym. W 2013 r., w kampanii referendalnej, Platforma Obywatelska się poddała.

PO przed kampanią referendalną była potęgą w porównaniu z grupą referendalną. Dysponując prezydentem miasta, większością w radzie miejskiej, parlamentarzystami, sporą młodzieżówką miała przeciwko sobie niewielką grupę referendystów, świeże struktury Ruchu Palikota i portal internetowy o wątpliwej renomie. Wtedy jeszcze PiS był ostrożny w deklaracjach, kogo w tym starciu poprzeć. Platformie sprzyjała też ogólna niechęć Polaków do chodzenia do wyborów. Wystarczyło kontrolować sytuację, aby rozbić w pył przeciwnika.

Tymczasem PO zagrożenie zlekceważyła i zamiast rzucić się do walki, przyjęła strategię defensywną, czyli poszła drogą... zniechęcenia do referendum. Pierwszy poważny błąd nastąpił jeszcze w 2012 r. Prezydent miasta i Platforma zlekceważyła rodzący się bunt wśród grupy mieszkańców, podsycany delikatnymi działaniami Ruchu Palikota. Kiedy referendyści rozpoczęli zbieranie podpisów w sprawie przeprowadzenia referendum, PO nadal milczała, a ośrodek władzy odpowiedział sankcjami karnymi, które egzekwowała Straż Miejska i Policja. Odmówiono wywieszenia plakatów informacyjnych na mieście i na przystankach komunikacji miejskiej. Przeważała opinia, że buntownicy nie zbiorą wymaganej ilości głosów.

Później dokonano błędu kardynalnego. Rzucono informację o kradzieży prądu w lokalu zajmowanym przez buntowników. Rządzący zrobili więc wszystko...aby medialnie pomóc grupie referendalnej zaistnieć. W mediach lokalnych wrzało od oskarżeń, rozpraw sądowych, informacji na ten temat. Kiedy więc referendyści zasypywali media kolejnymi newsami, ośrodek władzy odpowiedział zaledwie jednym spotkaniem mieszkańców z prezydentem i urzędnikami w szkole przy ul. Uroczej. Platforma Obywatelska nadal milczała. Milczeli radni PO. Milczała młodzieżówka SMD. Prezydent po przegranym referendum stwierdził, że... posłuchał rady zewnętrznej firmy doradczej, która doradziła...nie robienie niczego.

I tu zachodzę w głowę, gdzie są te osoby, które prowadziły kampanię wyborczą Elżbiety Gelert i Platformy w 2011 r. Oni przyjęli całkiem inną strategię i wygrali. Wobec wycofania się prezydenta miasta i ośrodka władzy, bo oni już w okresie kampanii udziału w działaniach brać nie mogli, tej luki nie zapełniła Platforma Obywatelska. Bo trudno działaniami nazwać konferencję prasową, gdzie dwójka radnych PO błotem obrzuciła...radnych PIS-u. Platforma weszła więc łatwo w schemat działań, które narzuciła jej grupa referendalna i opozycja. A jak każdy kibic piłkarski wie, ta drużyna, która narzuci przeciwnikowi swój styl gry, wygrywa mecz. Tak też sie stało w przypadku referendum.

Oczywiście strategia PO i prezydenta opierała się na założeniu, że nie będzie wystarczającej frekwencji w niedzielnym referendum, i te będzie nieskuteczne. Strategia całkowicie nieskuteczna i łatwa do przewidzenia w sytuacji, kiedy prezydent i PO mają praktycznie wszystkich przeciwko sobie. Oprócz grupy referendalnej, obóz władzy atakowali przecież: Ruch Palikota, PiS i portal internetowy. Sojuszników praktycznie nie było żadnych. W takiej sytuacji każdy strateg powie jedno: atakuj albo zgiń. A PO atakować mogła, miała po swojej stronie wiele argumentów i możliwości. Jednak strach przed frekwencją był większy niż zdrowy rozsądek. Kiedy więc doszło do głosowania, wynik był przewidywalny. Zdezorientowany elektorat PO został w domu lub częściowo do wyborów poszedł, słuchając nawoływań referendystów o obowiązku głosowania. Natomiast grupa referendalna w 100 procentach zmobilizowała swoimi działaniami wszystkich przeciwników obecnej władzy.

Kończąc już moją opinię wspomnę tylko, a jestem długoletnim pracownikiem kolei, że gdy w 2011 kampania PO i poseł Gelert wyglądała jak przejazd pociągu ekspresowego TGV, to kampania referendalna przypominała już stary skład, który nawet nie opuścił stacji.

Adam Leśniewski
mieszkaniec Elbląga

10
1
oceń tekst 11 głosów 91%