Podał się za inspektora sanepidu i zażądał łapówki
fot. KMP Elbląg
„Macie tu brudno w tym barze i należałby się wam mandat 500 zł…” - takimi słowami rozpoczął rozmowę z ekspedientką punktu gastronomicznego na elbląskim dworcu 30-letni mieszkaniec Braniewa. Mężczyźnie nie smakowały pierogi, które wcześniej zamówił i postanowił podać się za pracownika sanepidu. Zrobił to, aby nastraszyć obsługę i wyłudzić pieniądze w zamian za „przymkniecie oka” na domniemane nieprawidłowości.
W rzeczywistości Grzegorz P. ps. „kontroler”, to operator koparki. Przywłaszczenie funkcji publicznej to w świetle prawa przestępstwo i jest zagrożone karą nawet do1 roku pozbawienia wolności. To nietypowe zdarzenie miało miejsce 24 czerwca br. w jednym z barów szybkiej obsługi na elbląskim dworcu. Grzegorz F. zamówił tam pierogi i jak stwierdził - wcale nie były dobre. Postanowił zastraszyć obsługę gastronomii podając się za pracownika sanepidu. Pokazał ekspedientce legitymację wędkarską i o dziwo rozpoczął przegląd pomieszczeń. Po kilku minutach znalazł nieprawidłowości. Stwierdził, że w barze po prostu jest brudno. Zaznaczył, że za taki stan rzeczy jest mandat w wysokości 500 złotych. Wskazał pracownikowi możliwość załatwienia sprawy polubownie, czyli za łapówkę. Kobieta z kolei już na taki pomysł nie przystała i zadzwoniła do właściciela. W tym czasie „inspektor” wyszedł pozostawiając numer telefonu i nazwisko, licząc na zmianę decyzji. Niepokój szefa baru rozwiał prawdziwy pracownik elbląskiego sanepidu, który uświadomił mu, że inspektor o takim nazwisku w ogóle nie pracuje. Policjanci zatrzymali 30-latka we wtorek na terenie jednej z elbląskich budów, gdzie pracuje. Mężczyzna złożył wyjaśnienia i przyznał się do zarzutów. Stwierdził również, że był to odosobniony przypadek. Jednak koledzy w pracy nazywają Grzegorza F. – „kontrolerem”.
Śledczy przypuszczają, że podobnych sytuacji mogło być więcej. W związku z tym prosimy wszystkie osoby, które miały kontakt z fałszywym inspektorem o telefon do prowadzącego sprawę pod numer 55 230 16 71. 30-letni Grzegorz F. usłyszał zarzuty i odpowie przed sądem za swój „żart”. Grozi mu kara nawet 1 roku pozbawienia wolności.