Polacy po emocjonującym meczu przegrali z Niemcami
fot. Konrad Kosacz
Męska reprezentacja doznała pierwszej porażki w turnieju Mistrzostw Europy w siatkówce na siedząco, rozgrywanych w elbląskiej hali CSB. Musieli dziś uznać wyższość brązowych medalistów Paraolimpiady z Londynu czyli Niemców. Mimo porażki 0:3 Polacy pozostawili po sobie bardzo dobre wrażenie. Zagrali bardzo ambitnie w każdym elemencie, potwierdzając, że są bardzo solidnym zespołem.
Spotkanie rozpoczęło się od punktu zdobytego przez Tomasza Głąba, atakiem z lewego skrzydła. Jednak już od kolejnej akcji to rywale stawiali warunki gry, grając wyblokiem i skutecznie w kontrataku. Szybko objęli prowadzenie 7:2. Polacy szukali akcji technicznych, chociażby atakując po bloku, co nie zawsze się udawało i kończyło atakami w aut, blokiem lub obroną defensywy niemieckiej. W pewnym momencie było już 16:7 dla gości. Wtedy nasi kadrowicze dzięki dobrej zagrywce i blokowi odrobili 4 punkty z rzędu. Za chwilę jednak własne błędy tupu dotknięcie siatki lub atak w aut spowodowały, że Niemcy odskoczyli nam na 19:11. W końcówce seta Polacy zaryzykowali w ataku, co spowodowało, że trochę nadgoniliśmy wynik, jednak nie uchroniło to zespołu przed porażką 25:18.
Druga partia tylko na początku to kontynuacja dominacji Niemców, którzy prowadzili 5:2. Od tego momentu Polacy zaczęli bronić dużo piłek i kończyć kontrataki na lewym skrzydle, w których bardzo skuteczny był Tomasz Głąb i Marcin Musielak. Wyrównaliśmy wynik na 7:7 i 10:10. Trzeba przyznać, że świetnie spisywał się też libero Robert Wydera, który bronił mocne ataki rywali. Zaczęła także funkcjonować agresywna zagrywka, dzięki czemu prowadziliśmy nawet 12:10 i 15:12. Rywale nam pomagali popełniając własne błędy - dotykając siatki lub atakując w aut. I wtedy przytrafiła się seria 5 punktów zdobytych przez zachodnich sąsiadów. Zdobyli je dzięki piekielnie mocnym atakom w kontrze oraz szczelnemu blokowi. Polacy się jednak nie podłamali i za chwilę sami zdobyli kolejne 3 punkty z rzędu. Prym wiódł Musielak, który zdobył wtedy dwa punkty serwisem. Na tablicy wyników prowadziliśmy wówczas 18:17. Od tego momentu set był bardzo wyrównany, walka na siatce toczyła się punkt za punkt. Żaden zespół nie odpuszczał, skutecznie atakował lub stawiał mocny blok. Od stanu 20:21 zdobyliśmy 3 punkty, do czego przyczynili się Niemcy, popełniając dwa błędy w ataku. Do tego doszła też świetna obrona Głąba i kontra na lewym skrzydle. Wydawało się, że wygrany set jest już bardzo blisko. Rywale jednak wykazali się wielkim doświadczeniem i spokojem, wyrównali na 23:23. Udało nam się wygrać długą akcję, dzięki szalenie ambitnej obronie, dzięki czemu mieliśmy w górze piłkę setową. Polska nie potrafiła jej jednak wykorzystać, w przeciwieństwie rywali, którzy zdobyli 3 ostatnie punkty w tej partii, w ostatniej blokując wprowadzonego chwilę wcześniej na parkiet Michała Stando.
Początek następnej partii Polacy rozpoczęli trochę podłamani, bo przegrali prawie wygranego seta. Rywale to wykorzystali i prowadzili już 3:0, 7:1 i 10:3. Nasi zawodnicy pokazali jednak wielki charakter i wolę walki, bo od tego momentu zaczęli ponownie dużo bronić i szukając niekonwencjonalnych rozwiązań w ataku. Ciężar gry brał na siebie Piotr Tośko, który atakował z drugiej piłki, wykorzystując przy okazji ręce blokujących rywali. Graliśmy coraz skuteczniej, dzięki czemu przegrywaliśmy już 10:13. Niemcy ponownie pokazali się w bloku, przez co uciekli nam 15:10. I wtedy pokazali się Głąb i Wypych, zawziętość i skuteczność ataku spowodowały, że dogoniliśmy rywali już na 16:19. Znowu jednak Niemcy zdobyli 3 punkty z rzędu. Od stanu 16:22 Polacy pokazali, że trzeba się z nimi liczyć i nie można stawiać na nich kreski. Tośko świetnie zaserwował 2 asy, do tego dołożyliśmy dobrą obronę i autowe ataki Niemców, przez co było już tylko 21:22. W końcówce seta polscy rozgrywający posyłali piłki do pewnego siebie Wypycha, który doprowadził do remisu po 24. W końcówce zabrakło nam jednak chłodnej głowy, przez co oddaliśmy dwa proste punkty rywalom, którzy wygrali trzeciego seta 26:24.
Polska - Niemcy 0:3 (-18, -24, -24)
Polska: Głąb, Tośko, Labocha, Małecki, Wypych, Musielak, Wydera, Delmaczyńśki, Siciński, Stando
Niemcy: Schiffler, Vogel, Renger, Butz, Hahnlein, Albrecht, Wiesenthal, Schlorf, Herzog, Sayilir, Tigler, Schiewe
Roman Abadżijew, trener reprezentacji Polski:
- Nie oszukujmy się, przegraliśmy z jednym z faworytów do medalu na tym turnieju. Jestem jednak zadowolony z naszej gry. Wynik był tu sprawą drugorzędną. Szkoda drugiego seta, bo mogliśmy go wybrać. Walczyliśmy jednak do końca i chwała zawodnikom za to. Niemcy są mocni w każdym elemencie, grają bardzo szybko, atakują nawet z 1 strefy. Mają ku temu dwóch wysokich zawodników. My jeszcze gramy na trochę niższym poziomie niż oni.
Michał Wypych, kapitan polskiej drużyny:
- Było dużo walki, mecz był dla nas udany. Nie byliśmy faworytem, ale pokazaliśmy, że potrafimy dobrze grać i toczyć wyrównany pojedynek z trzecią drużyną Paraolimpiady w Londynie. Nasza taktyka polegała na graniu dużej ilości piłek środkiem ataku. Trener nakazał nam także ryzykować zagrywką i długimi fragmentami te elementy dobrze funkcjonowały. Nie udało się jednak wygrać mimo, że nasi dwaj leworęczni rozgrywający atakowali także z drugiej piłki - mówił Michał Wypych.
Jutro ćwiećfinał
Nasi reprezentanci zmierzą się w nim prawdopodobnie z Rosją, czwartym zespołem Paraolimpiady w Londynie. - Rywal jest jeszcze mocniejszy niż Niemcy, ale podejmiemy walkę i tego meczu na pewno nie przegramy w szatni - dodaje kapitan kadry. Trener Abadżijew również jest pozytywnie nastawiony. - Rosjanie muszą wygrać, my możemy i tutaj upatruję naszą szansę. Prezentują poziom trochę wyższy nawet niż Niemcy, ale będzie się mocno starać wygrać ten mecz.