Polszczyzna dawniej i dziś. Rzecz o wulgaryzmach
fot. www.national-geographic.pl
Dziś obchodzimy Dzień Bez Przeklinania. Ideą, jaka przyświeca dzisiejszemu dniu, jest zwrócenie uwagi na piękno i czystość polskiej mowy, która nie potrzebuje „ozdobników” w postaci wulgaryzmów, by wyrazić emocje w sposób mniej lub bardziej dosadny.
W jednym z programów telewizyjnych, profesor Jan Miodek powiedział: - Od strony gramatycznej nic polszczyźnie nie grozi, natomiast ogromne rozchwianie norm stylistycznych jest niepokojące. I co tu dużo mówić – staliśmy się społeczeństwem wulgarnym. Nie trzeba się nadto wsłuchiwać, żeby usłyszeć, jak bardzo nam ten język zwulgarniał.
Trudno się nie zgodzić ze słowami znanego polskiego językoznawcy.
Nie zawsze jednak było tak, że to, co dziś drażni uszy wielu z nas, dawniej również było uważane za obelżywe. „Słownik Etymologiczny Języka Polskiego”, autorstwa Wiesława Borysia podaje, że najczęściej stosowany dziś wulgaryzm (k**wa) pochodzi od słowa „kur”, dawniej określającego koguta. „Kurą” zaś zwano kobietę lekkich obyczajów.
Z czasem, w wyniku naturalnych procesów językowych, do „kury” dodano kolejną literę i nowo powstałe słowo zaczęło funkcjonować w mowie już jako wyraźnie pejoratywne. Dziś „k**wa” to dla jednych obelga, dla innych niepisany znak interpunkcyjny w wypowiedzi.
Innym, równie często stosowanym wulgaryzmem, jest „je**ć”. Dokonywane przez językoznawców analizy wskazały, że wyraz ten pochodzi najprawdopodobniej od staro – cerkiewno - słowiańskiego „jebat”, to zaś może się wywodzić od „yebh” (należącego do grupy języków praindoeuropejskich), oznaczającego stosunek płciowy. Z czasem powstałemu słowu „je**ć” nadawano różne znaczenia, jednak dopiero od niedawna funkcjonuje ono jako wulgaryzm.
Od wulgaryzmów nie stronili znani Polacy, którzy używania ich nie poczytywali za coś nadzwyczajnego. Dla nich stanowiły one po prostu słowa, w których zamknięto silny ładunek emocjonalny. Józef Piłsudski, opisując sytuację polityczną w kraju, rzekł pewnego razu: „Rzeczpospolita to wielki burdel, konstytucja to prostytutka, a posłowie to k**wy!”. O nas, Polakach, mówił: „Naród wspaniały, tylko ludzie k**wy”.
Jak elblążanie podchodzą dziś do kwestii stosowania wulgaryzmów w mowie codziennej? W przeprowadzonych rozmowach dało się zauważyć wyraźną tendencję – starsi ludzie nie aprobują wulgaryzmów, ale używają ich akcydentalnie. Młodzi natomiast są w tej kwestii bardziej liberalni:
- Praktycznie nie da się w dzisiejszych czasach porozumiewać bez wulgaryzmów. One stanowią swoiste uzupełnienie naszych myśli, zastępują emocje, których nie bylibyśmy w stanie wyrazić inaczej. Często stosowane są też jako przecinki albo pauzy w wypowiedziach. Przez to ich negatywny wydźwięk powoli zanika. – mówi Ania, uczennica liceum.
Źródło: Słownik Etymologiczny Języka Polskiego, W. Boryś, wikiquote.org, tvp.pl