Prawie jak w kalejdoskopie, czyli o wizytach wschodnich sąsiadów
fot. elblag.net
Zależnie od sytuacji na rynku walutowym, zmienia się liczba gości z Obwodu Kaliningradzkiego, Białorusinów i Ukraińców, którzy chętnie robią u nas zakupy. Bywa, że one im się po prostu nie kalkulują. Tak było w pierwszym kwartale bieżącego roku i w tym samym okresie w roku ubiegłym, gdy zauważono wyrażny spadek gości z zagranicy na zakupach w naszych sklepach. Czy w tym roku cudzoziemcy zostawią u nas kwotę podobną lub większą niż prawie 10 mld zł, jak to miało miejsce w roku 2014?
Rosjanie z Obwodu Kaliningradzkiego, mimo nałożonego embarga na wiele polskich produktów i trudną sytuację rubla, nadal robią zakupy spożywcze w polskich sklepach, ponieważ żywność jest w Polsce o 30-40 procent tańsza niż w Rosji. Ma też opinię smaczniejszej i zdrowszej. Wielu Rosjan przyjeżdża do Polski, korzystając z udogodnień małego ruchu granicznego. Rosjanie kupują też w Polsce sprzęt RTV i AGD oraz materiały budowlane, korzystają z usług, np. serwisowania aut, strzygą w Polsce włosy, korzystają z usług SPA i salonów kosmetycznych.
Rosjanie, ale również Białorusini i Ukraińcy, napędzają lokalną gospodarkę, czasem również przyjeżdżają do nas z wielkim zaciekawieniem, a nie tylko po to, by robić zakupy. Oczywiście zależnie od aktualnej sytuacji na rynku walutowym ich liczba w polskich sklepach się zmienia, co najlepiej widać po liczbie aut na rosyjskich numerach, zaparkowanych pod elbląskimi centrami handlowymi.
Dotychczas bywało, że Elbląg był bardzo często tylko miastem, w którym goście zza granicy uzupełniali zapasy, a na "prawdziwe" zakupy udawali się do Trójmiasta. Czy teraz, gdy CH Ogrody otwarte zostały po przebudowie, napływać będzie więcej cudzoziemców? Czy w tym roku, mimo iż jego pierwszy kwartał nie napawa optymizmem, pobity zostanie rekord z 2014 r., gdy cudzoziemcy zostawili w naszych sklepach prawie 10 mld zł?
Największy wkład w tę kwotę mieli Ukraińcy, którzy wydali u nas prawie 6 mld zł, drudzy pod tym względem byli Białorusini - ponad 3 mld zł, a na końcu Rosjanie - prawie 1 mld zł. Co do tych ostatnich zauważono, że przyjeżdża ich mniej, ale za to z bardziej zasobnymi portfelami.
To dobrze, że przyjeżdżają bogatsi - zauważa Tomasz Rzęsicki, kierowca. - My jeździmy do nich po paliwo, oni kupują u nas jedzenie i inne towary. To właśnie sedno małego ruchu granicznego i wymiany handlowej ze wschodnim sąsiadem. A embargo... cóż, zawsze znajdzie się na nie sposób, o czym media już jakiś czas temu informowały.
Pół roku 2015 już prawie za nami, ale wszystko jest jeszcze możliwe. Czy karta się odwróci i znów zobaczymy więcej gości ze Wschodu w naszych sklepach? Czas pokaże.