W ubiegły weekend pod wieloma kościołami w naszym mieście kolportowano gazetkę wyborczą Prawa i Sprawiedliwości. Jak się okazało, materiał ten nie miał oznaczenia o źródle finansowania, co stanowi naruszenie prawa. Do organów ścigania jednak żaden wniosek w tej sprawie jeszcze nie trafił.

Prawo wyborcze jasno określa, że każdy materiał wyborczy musi zawierać oznaczenie źródła finansowania jego przygotowania. W wypadku gazetki Komitetu Wyborczego PiS tego oznakowania zabrakło.

Monika Borzdyńska, rzecznik prasowy prezydenta Jerzego Wilka tłumaczy, że zaszła pomyłka w druku. Takie oznaczenie było bowiem w projekcie wysłanym do drukarni. Przez niedopatrzenie do druku trafiły gazetki bez tego zapisu.

Błąd został zauważony dopiero po tym, jak gazetka trafiła do obiegu. Według słów Moniki Borzdyńskiej zaczęto wycofywać te egzemplarze, które wycofać de facto można. Następnie z tyłu gazetki pojawiły się pieczątki z brakującym zdaniem.

Trudno określić ile gazet udało się wycofać z obiegu. Według wstępnych wyliczeń z 20.000 egzemplarzy do ostemplowania trafiło jedynie 1000.

Tymczasem prawo złamano, jednak ani do Prokuratury Rejonowej w Elblągu, ani do Komendy Miejskiej Policji nie wpłynęło jeszcze żadne zawiadomienie w tej sprawie.

- Tego typu sprawami zajmujemy się na wniosek, nie z urzędu – tłumaczy Jakub Sawicki z zespołu prasowego Komendy Miejskiej Policji w Elblągu.

Prokurator Jolanta Rudzińska, rzecznik prasowy Prokuratury Rejonowej w Elblągu dodaje, że wniosek w tej sprawie do Prokuratury również nie wpłynął.

- Trudno zaś, abyśmy na bieżąco śledzili publikacje w mediach lokalnych i na tej podstawie wszczynali dochodzenie – informuje prokurator Jolanta Rudzińska.