› zdrowie i uroda
14:00 / 24.04.2017

Problemy elbląskiego SOR-u widziane okiem kamery młodego filmowca (+wideo)

Problemy elbląskiego SOR-u widziane okiem kamery młodego filmowca (+wideo)

fot. Kadr z dokumentu "4 minuty" Jakuba Kosobudzkiego

O tym, co tak naprawdę dzieje się "za parawanem", wie tylko lekarz oraz jego pacjent. Rzadko kiedy mamy wgląd - pomijając oderwane od rzeczywistości polskie medyczne produkcje serialowe - "za kulisy" pracy lekarzy. Szpitalny Oddział Ratunkowy to jednostka szpitalna i zarazem systemu Państwowego Ratownictwa Medycznego, która ma za zadanie udzielania pomocy w nagłych przypadkach, kiedy istnieje zagrożenie życia. Tymczasem elbląscy - ale nie tylko, ponieważ problem jest ogólny - medycy codziennie zajmują się sprawami, z którymi styczności mieć nie powinni, pacjentami, którzy zamiast podziękować za ich zaangażowanie, używają nieparlamentarnego języka. Cały ten problem postanowił poruszyć w swojej krótkometrażowej produkcji dokumentalnej młody elbląski filmowiec, który chce w przyszłości podążać śladami genialnego polskiego operatora filmowego Sławomira Idziaka i dostać się do szkoły filmowej w Łodzi. To uczeń IV Liceum Ogólnokształcącego Jakub Kosobudzki, a jego film nosi tytuł "4 minuty", co jak dowiadujemy się w jego produkcji, jest czasową granicą, od której zależy, czy potrzebujący w stanie nagłym przeżyje.

Jak sam wyjaśnia, temat sam wpadł w jego ręce. Podczas kręcenia swojego fabularyzowanego, autorskiego filmu, który wymagany jest przy przyjmowaniu na kierunek operatorski, młody filmowiec dowiedział się o trudnej pracy lekarzy i oddziału ratunkowego w elbląskim SORze. Jego przewodnikiem po tym świecie był doktor Michał Dąbrowski - koordynator SOR w Wojewódzkim Szpitalu Zespolonym. Prawie ośmiominutowy materiał Jakub Kosobudzki stworzył samemu, dzięki zgodzie dyrektor szpitala Elżbiecie Gelert oraz przy udziale innych osób na co dzień pracujących w placówce. Nagrywanie trwało niecałe dwa tygodnie, między 10 a 20 kwietnia br. Wcześniej jednak trzeba było opracować cały koncept dla projektu wspólnie z dr. Dąbrowskim.

- Pomysł na film pojawił się w momencie, gdy nagrywałem sceny do mojej fabuły w szpitalu wojewódzkim. Wtedy to Pan Michał opowiedział mi, jak wygląda jego praca i gdy tak go słuchałem, zrodził się pomysł na stworzenie dokumentu o tej ciężkiej pracy. W szpitalu tak naprawdę nagrywałem 2 dni, większość czasu spędzałem w bazie karetek z ratownikami, gdzie miałem okazję zobaczyć, jak wygląda praca "od podszewki" - wspomina uczeń IV LO w Elblągu.

Jego film fabularny ma poruszać kwestię współczesnych uzależnień od technologii. Domorosły operator bardzo wcześnie odkrył w sobie pasję do filmowania i ma plan, aby w przyszłości dosięgnąć ideału, którym z pewnością jest dla niego Sławomir Idziak - żywa legenda światowego przemysłu filmowego.

- Potrzebowałem filmu do szkoły filmowej, na którą chcę się dostać i nagrywałem fabułę o współczesnych uzależnieniach od technologii. To moja pasja od 9 roku życia. Mam obecnie 19 lat, inspiruję się od momentu, gdy kupiłem swój pierwszy aparat. Wtedy nie wiedziałem, że zajdzie to aż tak daleko. Mam za sobą wiele warsztatów, m.in byłem na Litwie oraz w Niemczech w szkole dziennikarskiej. Tworzę również wiele form filmowych, począwszy od filmów reklamowych, promocyjnych, wesel i ślubów, po swoje własne formy. Rok temu wypuściłem film pt. "Moment", który teraz ma prawie 13 tyś. wyświetleń. Jestem w klasie maturalnej w IV LO, a po niej chcę dostać się do szkoły filmowej w Łodzi na operatorstwo filmowe. To mój cel od gimnazjum, lecz zdaję sobie sprawię, że jest tam bardzo trudno się dostać, więc jeśli to nie wypali, będę próbował dostać się do innych szkół filmowych. W przyszłości chcę zostać operatorem filmowym, a moją przyszłość wiążę tylko i wyłącznie z filmem, ponieważ temu chcę się poświęcić - opowiadał Jakub Kosobudzki.

Temat jego krótkiego dokumentu jest zatrważający. Ponad 1400 pacjentów trafia każdego roku na SOR w Elblągu. Najczęściej jednak są to osoby, które nie mają skierowania, a ich kłopoty powinien rozwiązywać lekarz pierwszego kontaktu. Często nie mają jednak ubezpieczenia i dlatego wzywają karetkę. Jeszcze inną przyczyną jest chęć szybkiego dostania się do lekarza i uzyskania pomocy, bez stania w kolejkach i najlepiej bez płacenia. W tym czasie, kiedy lekarze i ratownicy zajmują się przypadkami bólu głowy, kończyn czy złym samopoczuciem, gdzieś jakaś osoba rzeczywiście potrzebuje natychmiastowej pomocy medycznej, ale nie może jej uzyskać. W takim właśnie momencie najważniejsze są te tytułowe 4 minuty. Tak krótki czas oddziela bardzo często życie od śmierci.

W tym filmie pochylam się nad problemem, który towarzyszy Szpitalnemu Oddziałowi Ratunkowemu oraz Ratownictwu Medycznemu. Jest nim nadużywanie tych służb do ominięcia kolejki w przychodni, bądź zgłoszenie problemów zdrowotnych, które miały miejsce kilka tygodni wcześniej. Jak przebiega praca SOR-u? Z jakimi problemami mierzą się jego pracownicy? Tego dowiecie się, oglądając ten film - czytamy w opisie pod materiałem na kanale Youtube.

Ilość zgłoszeń oraz pacjentów cały czas wzrasta. Jeszcze 15 lat temu jeden zespół ratownictwa miał 5 czy 6 wyjazdów na dobę, co stanowiło ogromne obciążenie. Tymczasem dzisiaj tych wyjazdów jest nawet 20! To powoduje "niewydolność" systemu i zapychanie go, a dyspozytorzy nie mają narzędzi, aby zweryfikować zgłoszenia. Dlatego karetki kursują praktycznie cały czas... Każdy wyjazd i pacjent przyjęty na SOR to także ogromne koszty.

Więcej o całej tej frapującej historii można dowiedzieć się w filmie, na który bardzo serdecznie zapraszamy.

 

5
0
oceń tekst 5 głosów 100%