› bieżące
07:16 / 06.01.2013

Producentka Bejbi Blues: Przeczesaliśmy wiele miejsc i tylko w Elblągu chcieliśmy kręcić!

Producentka Bejbi Blues: Przeczesaliśmy wiele miejsc i tylko w Elblągu chcieliśmy kręcić!

fot. Konrad Kosacz

„Miałeś tylko wyjść na spacer z dzieckiem…”. „Natalia to mnie przerosło. Zadzwoniłem po Ernesta i zapaliliśmy jointa”. - To urywek jednego z dialogów filmu „Bejbi Blues”, między filmowymi rodzicami małego Antosia. Niedojrzałość emocjonalna nastolatków, uproszczenie relacji międzyludzkich, świat narkotyków, to tylko nieliczne wątki poruszane w najnowszym filmie Kasi Rosłaniec.

Nie bez przyczyny w dzień ogólnopolskiej premiery filmu główni bohaterowie wraz z producentką pojawili się właśnie w Elblągu.  – Najbardziej spektakularna scena została odegrana w Galerii El – mówi producentka Inga Kruk. Kiedy nasz fotosista pokazał mi wnętrze Galerii byłam zachwycona. Dostaliśmy zdjęcia i filmy. Po dwóch dniach przyjechaliśmy do Elbląga i potwierdziliśmy, że wrócimy z ekipą. Przeczesaliśmy wiele miejsc w Polsce i tylko tu chcieliśmy kręcić! – mówi producentka. Przez 12 godzin, prawie 300 statystów z Elbląga i okolic brało udział w zdjęciach. Spisali się świetnie – dodaje Kruk.

Podczas konferencji prasowej w elbląskim Światowidzie, Magdalena Berus – odtwórczyni głównej roli – opowiadała o tym jak wyglądała praca z dzieckiem na planie: „Z pewnością wszyscy musieliśmy wykazać się elastycznością. Bywały takie sytuacje kiedy maluch zwymiotował, trzeba było zrobić przerwę na zmianę pieluchy, czy karmienie. Wszyscy byli tolerancyjni i wyrozumiali”.

Widzowie mogą zastanawiać się, jak na tak małe dziecko mogą wpływać trudne sceny, podczas których bohaterowie krzyczą, w tle jest wielka impreza a w powietrzu unosi się dym papierosowy. Z wyjaśnieniem przychodzi producentka: „Na planie byli zawsze rodzice Mikołaja i Dominika (w filmie grają bliźniaki – przyp. red.).  Dzieci fantastycznie się bawiły. Do tyczek od mikrofonów przyczepialiśmy zabawki. Po grze dzieciaki stały się bardziej towarzyskie i otwarte”.

Wracając do głównej bohaterki należy wspomnieć, że estetyka blogów modowych była inspiracją w kreowaniu jej świata. – Blogi są kolorowe i tak u nas wyglądają kadry. Celowym zabiegiem montażowym było urywanie się filmu. Czarne plansze są wyrwanymi fragmentami życia, które bohaterka chce zapomnieć. Norweski operator – Jens Ramborg trzymał się kodu kolorystycznego – pewne sceny zależały od stanów emocjonalnych aktorów – mówi producentka. - I tak na przykład czerwone sceny ukazywały rzeczywistość po narkotykach.

Język bohaterów przesycony jest wulgaryzmami. Jak mówi Klaudia Bułka – filmowa Martyna: „To nie jest naciąganie. Takie są realia. Stojąc w kolejce do kasy czy na przystanku słyszy się gorsze zwroty niż w filmie”.

Źródłem tekstów wykorzystywanych w „Bejbi Blues” były fora internetowe, blogi a reszta to wkład własny samych aktorów. W ten sposób w filmie usłyszymy np. „idziemy na melanż”, „jaram się w opór”, „zalewam palnik”. Na uwagę zasługuje także mnóstwo ciętych ripost w  dialogach, na przykład: „- Handlujemy zegarkami. - A ciało od teraz nazywa się zegarki?” – Rzuca sprzedawca butiku do Natalii w jednej ze scen. Na ścieżce dźwiękowej Bejbi Blues słychać: Gówno (zespół muzyczny), Dick4Dick, Gypsy Pill, czy Die Antwoord.

Jak wyglądały castingi do filmu? Na pewno niestandardowo i trwały długo, bo od 2010 roku. Same próby zajęły 6 miesięcy. Ale po kolei. Filmowy Ernest został wypatrzony podczas zawodów deskorolkowych pod Pałacem Kultury i Nauki w Warszawie. Martynę wysłała Agencja Modelek. Poza tym MTV zorganizowało konkurs, w którym należało wysłać MMS-a. Tak została zaproszona na plan zdjęciowy główna bohaterka (spośród 8000 zgłoszeń). Szukano też w szkołach. Wszyscy aktorzy przyznali, że czas spędzony razem sprzyjał zawiązaniu się prawdziwych przyjaźni, a w przypadku Ernesta nie tylko. Jak mówi: „Przez Nikodema, w życiu prywatnym poznałem obecną dziewczynę”. Oprócz młodego pokolenia w filmie wystąpili: Katarzyna Figura, Danuta Stenka,  Renata Dancewicz, Jan Frycz.

Światowa premiera „Bejbi Blues” odbyła się w roku 2012 podczas Międzynarodowego Festiwalu Filmowego w Toronto i już wtedy wiadomo było, że film nie pozostanie bez echa. Historia przedstawiona w „Bejbi Blues” zdarzyła się naprawdę. Rosłaniec zainspirowała się artykułem opublikowanym w „Wysokich Obcasach”. Scena kulminacyjna w filmie naprawdę wbija w fotel. Premiera w Elblągu zakończyła się gromkimi brawami.

Niestety z powodu choroby, reżyserka filmu nie pojawiła się w Elblągu.

18
1
oceń tekst 19 głosów 95%

Zdjęcia ilość zdjęć 11