Promocja książki pt. „Z ograniczoną nieodpowiedzialnością” – Antologii Elbląskiego Alternatywnego Klubu Literackiego
fot. źródło: Teatr im. A.Sewruka
Z inicjatywy Stowarzyszenia Eurofamilia w Elblągu, przy wsparciu finansowym Urzędu Miejskiego w Elblągu, ukazała się Antologia Alternatywnego Elbląskiego Klubu Literackiego pt. „Z ograniczoną nieodpowiedzialnością”. W książce swe teksty opublikowało szesnaścioro spośród członków Klubu, poza jedną osobą mieszkającą w Nowym Stawie, wszyscy są elblążanami. Autorami są: Marta Eisler-Wrzeszcz, Jagoda Falarz, Małgorzata Anna Jędrzejewska, Agnieszka Kopczyńska, Robert Lechwar, Dominika Lewicka-Klucznik, Katarzyna Mikołajczak, Artur Miścicki, Anna Nowak, Anna Pelplińska, Amadeusz Pfeifer, Ireneusz Pietroń, Anna Piór, Bogumiła Salmonowicz, Tomasz Walczak i Jacek Zukowski.
W ramach ostatniego już spotkania Elbląskiej Sceny Literackiej, z która będziemy się żegnali, odbędzie się wieczór promocyjny książki. Zapraszamy serdecznie na Małą Scenę Teatru im. Aleksandra Sewruka w dniu 13 listopada o godzinie 18:00. Gospodarzami wieczoru będą Małgorzata Anna Jędrzejewska oraz Tomasz Walczak, autorzy Wstępu i Posłowia do Antologii. Poza tym, że zaprezentuje się dwanaścioro spośród opublikowanych literatów, będzie można posłuchać ich najnowszych tekstów, które nie zostały wydane, będzie można zakupić książkę i uzyskać autografy. Całość zakończy wspólna lampka szampana za powodzenie samego Projektu, jak i książki. Wieczór zapowiada się niebanalnie, różnorodnie i kolorowo. Na ile zapowiedzi pokryją się z prawdą, to już musicie Państwo sprawdzić sami.
Darmowe wejściówki można rezerwować telefonicznie dzwoniąc pod numer 55/641 97 00 wew. 284 w godzinach od 8:00 do 16:00.
Alternatywny Elbląski Klub Literacki nie ma głównego nurtu swego działania. Tak jak wielu twórców, tak też sporo kierunków ich literackich peregrynacji. Choć zasadniczo chęć rozwoju, poszerzenie horyzontów oraz zdobywanie kolejnych doświadczeń mogą być uznane za wartość nadrzędną, za priorytet klubowego pisania. Wielonurtowość spowodowana jest różnym sposobem dotykania materii słowa przez każdego z literatów, odmiennymi umiejętnościami warsztatowymi, doświadczeniami zdobytymi podczas ogólnopolskich konkursów literackich, publikacjami prasowymi i książkowymi, wiekiem czy wreszcie wykształceniem i wykonywanymi zawodami. Z owej wielokierunkowości wzięła się niniejsza antologia pt. „Z ograniczoną nieodpowiedzialnością”, którą autorzy i wydawca, przekazują do rąk Czytelników. Publikacja ukazała się dzięki wsparciu finansowemu Urzędu Miasta Elbląga i Stowarzyszeniu Eurofamilia. Na szczególne podziękowania zasługują dyrektorzy Departamentu Kultury: Leszek Sarnowski i Joanna Buzderewicz, za osobiste zaangażowanie, wsparcie i życzliwość. A autorzy, no cóż jak to z twórcami bywa, choć odpowiedzialni za słowo, z pewną dozą szaleństwa i przekornej nieodpowiedzialności, przyglądali się procesowi powstawania publikacji. I z szaleństwem i z emocjami twórców musiała sobie poradzić Hania Motyka, członek Klubu, choć bardziej jako czytelniczka, komentatorka i dobry duch, gdyż sama literatury nie uprawia.
Nie byłoby Klubu bez Elbląskiej Sceny Literackiej. We wrześniu 1999 roku odbyło się pierwsze spotkanie tego popularnego cyklu spotkań autorskich, przez który przewinęło się kilkadziesiąt osób zmagających się z niełatwą metafizyką słowa pisanego. Od tamtej pory zaprezentowało się wielu artystów, poetów, prozaików, wykonawców piosenki autorskiej, odbyło się kilkanaście happeningów, mini wystaw i zawsze dominowała literatura. Bohaterów wieczorów zapraszano zarówno spośród mieszkańców Elbląga, regionu, jak i różnych większych czy mniejszych zakątków Polski. Każde spotkanie jest inne, zabiera słuchaczy w odmienne obszary literackie, odmienne krainy wrażliwości, ale zawsze ubogaca i porusza. Elbląska Scena Literacka od samego początku do chwili obecnej realizowana była przez Teatr im. Aleksandra Sewruka, a jej pomysłodawcą i koordynatorem był, jest i pewnie jakiś czas nadal pozostanie – Tomasz Walczak. Pełną życzliwość i zielone światło dla wszelkich działań podejmowanych w ramach Sceny gwarantuje Dyrektor Teatru – Mirosław Siedler.
Jubileuszowe spotkanie Sceny, związane z dziesięcioleciem działalności połączyło pasje i siły elbląskich twórców: Marty Eisler-Wrzeszcz, Agnieszki Kopczyńskiej, Dominiki Lewickiej-Klucznik, Katarzyny Mikołajczak, Ireneusza Pietronia, Tomasza Walczaka i Jacka Żukowskiego. To skromne grono miejscowych literatów postanowiło zaktywizować działania, by móc wspólnie rozwijać swoje zainteresowania. Skrzyknęli się jako grupa nieformalna – Alternatywny Elbląski Klub Literacki. Życzliwość i przystań znaleźli w Teatrze oraz w Stowarzyszeniu Eurofamilia z jego prezesem – Hanną Motyką. W miarę szybko dołączyli do klubowiczów inni uczestnicy Elbląskiej Sceny Literackiej: Małgorzata Jędrzejewska z Nowego Stawu i Anna Peplińska z Elbląga. Ponieważ wypracowana formuła AEKL od samego początku zakładała otwartość i dostępność dla kolejnych, szeregi zasilali następni adepci literatury: Nel Cybulska, Artur Miścicki, Jagoda Falarz, Robert Lechwar, Bogumiła Salmonowicz, Anna Nowak. Internetowe formy komunikacji pozwoliły także na uczestnictwo w działalności tym, którzy mieszkają poza Elblągiem: Anna Piór (elblążanka studiująca w Krakowie, następnie mieszkająca w Londynie), czy Amadeusz Pfeifer (studiujący w Gdańsku).
Niniejsza antologia jest świadectwem intensywnych spotkań, rozmów, czasami nawet ostrych sporów o priorytety, o to co dla każdego z nas z osobna i dla wszystkich razem jest najważniejsze - o dobrą poezję i prozę. Przez półtora roku działalności Klubu wypracowana została tzw. forma tekstów warsztatowych, autorzy piszą na „zadany” temat, który często jest inspiracją, hasłem wywoławczym, poddają swe teksy ocenie innych, szlifują, dopracowują, czasami zgadzając się z sugestiami pozostałych, innym razem broniąc własnych racji. Aktywność twórcza poszczególnych osób była bardzo zróżnicowana, poza tym nie wszyscy wystartowaliśmy w jednym czasie. Meta miała być jednak już wspólna, pierwsza publikacja autorów Klubu, zawierająca najlepsze teksty, których wyboru dokonało Kolegium Redakcyjne.
Prace literackie Dominiki Lewickiej-Klucznik są niejako czarno-białe, albo dwubiegunowe i dotyczy to zarówno poezji jak i prozy. Z jednej strony utwory bardzo liryczne i subtelne, aż bronię się, żeby nie powiedzieć – takie typowo kobiece. Z drugiej, przesycone traumatycznymi i psychodelicznymi klimatami. I nie chodzi tu o labilność podmiotu litycznego bynajmniej. To tak jakby autorka – bohaterki swych tekstów chciała szybko przeprowadzić na przysłowiowy drugi brzeg rzeki, gdzie nie ma fałszu ani zła. Stąd taki szybki trucht po okrutnych tematach, doskonale jednak oswojonych, by wreszcie znaleźć się w świecie dobra oraz piękna.
Agnieszka Kopczyńska w swych peregrynacjach literackich zawędrowała w okolice minimalizmu słowa. Dobra to droga, gdzie i sama autorka, i jej teksty doskonale się komponują. Oszczędna w słowie, dzięki czemu każde jest niezbędne, głęboko przemyślane i doskonale osadzone. Posługuje się symboliką, taką bardzo czytelną i powszechnie rozpoznawalną, poprzez co wiersze Agnieszki nie noszą piętna tekstu „kobiecego”. Czytelnicy obu płci mogą się z tymi utworami utożsamiać.
Anna Peplińska to niewątpliwie bardzo ważne ogniwo Klubu. Późny debiut literacki, ale jakie nieprzebrane pokłady wrażliwości. Cudownie bawi się formą, w każdej doskonale zorientowana, dąży do mistrzowskiej perfekcji, czy to bajka, limeryk, czy sonet. Ciepło i serdeczność jej osoby, przenoszą się na kartki papieru, epatują nimi przesycone teksty. Ania to żarliwy piewca urody życia, zakochana w rodzinnych Żuławach, nie odcina się od korzeni, wręcz wrasta w nie i zespala się poetycko. Bardzo uważna i wnikliwa obserwatorka życiowych przypadków, czerpie pełnymi garściami inspiracje z tego co dookoła, obdarowuje swoją peelkę tym, co ją akurat najbardziej uwiera, albo raduje. Nigdy nie pisze wprost, dużo tu niedomówień, zaskakujących point, zawieszonych gdzieś w powietrzu pytań bez odpowiedzi. Jedną z najważniejszych domen w twórczości Ani, jest bijący po oczach i sercu optymizm, zaraźliwy, pozostający przy czytelniku na długo.
Przewrotność i absurd to najważniejsze cechy literackiego świata Jacka Żukowskiego. Bardzo silne wpływy ulubionych twórców: Topora, Kafki, Gombrowicza, są odczuwalne nawet przez mniej wyrobionych. Nie ma jednak mowy o plagiatowaniu, sileniu się na podobny styl, czy choćby cytowaniu mistrzów. Pomimo młodego wieku, śmiało można powiedzieć, że autor jest wyjątkowo oczytany i inteligentny, a co najważniejsze – już wypracował swój rozpoznawalny, bardzo charakterystyczny metajęzyk. Nie ucieka od tak zwanych trudnych tematów, ale to chyba logiczne, dobra literatura niczego się nie boi, gdyż zwyczajnie zawsze się wybroni. Podmiot lityczny w tekstach Jacka na ogół „stoi okoniem” do otaczającej go rzeczywistości, buntuje się przeciw temu co godne sprzeciwu, ale nie jest to płytki bunt młodzieńczy, na zasadzie „bo tak”. Z literackiej niezgody wzięło się wiele naprawdę świetnych tekstów Żukowskiego. Czekam niecierpliwie na debiutancką książkę tego autora, jest w nim i wrażliwość i ogromny potencjał.
Amadeusz Pfeifer jest dla mnie nadal jeszcze wyjątkowo tajemniczy i mało oswojony. Tak czy inaczej to ewenement, młody mężczyzna, racjonalnie myślący o rzeczywistości, umysł ścisły, studiuje na kierunku politechnicznym, znajduje także czas na swoje pasje plastyczne i rozwija warsztat literacki. Jego teksty czasami są nieco przegadane, jakby chciał o wszystkim opowiedzieć jednym krótkim wierszem, podzielić się z czytającym swą estetyką i wrażliwością. Któż jednak z piszących nie popełniał tego grzechu na początku swojej drogi. O dalszy rozwój Amadeusza można być spokojnym, bo jeśli zechce się rozwijać literacko, to będzie konsekwentnie i wytrwale dążył do celu.
W tekstach Małgorzaty Jędrzejewskiej wyczuwana jest ogromna doza autoironii, a do takiej postawy w twórczości trzeba z pewnością dorosnąć, dojrzeć wewnętrznie. Umieć patrzeć na siebie oczami podmiotu litycznego i słuchać tego, co ma do powiedzenia, uszami czytelnika. Kobieta doświadczona przez życie, potrafiąca zauważyć drobny nawet szczegół, który jest w stanie sprawić choćby na moment odrobinę radości, dać ukojenie, to portret bohaterek jej literackich światów. Przygniatający ciężar codziennego wędrowania, nie pozbawił peelki szalonej umiejętności snucia marzeń. Maluje Małgosia wiersze całą paletą kolorowych słów, maluje jak nikt inny, w jej wierszach - obrazach można przeglądać się z różnych perspektyw i owo przeglądanie nie nudzi.
Poezja Bogumiły Salmonowicz jest efektem spotkań autorki z drugim człowiekiem, ale także ze swoim alter ego. Cóż cenniejszego na tym świecie może nam się przytrafić jak nie człowiek właśnie. Bogusia zawodowo wyczulona na jednostkę ludzką, z jej problemami, zranieniami, lękami, przygniecioną nadmiernym ciężarem, pogubioną, z utraconym celem i sensem bycia, jest nader uważnym obserwatorem rzeczywistości otaczającej i uczuć często jeszcze nie ujawnionych światu. Obserwacje i doświadczenia przesycają kolejne strofy, są wyjątkowo rozemocjonowane, ale jednocześnie wprowadzają ciszę i spokój. W tych tekstach każdy może odnaleźć cząstkę siebie samego.
Seksualność tekstów Roberta Lechwar jest nader zrozumiała, wszak autor jest dużym chłopcem i myśli oraz odczuwa podobnie jak podmiot liryczny jego utworów. Z różnych rzeczy i spraw można wyrosnąć, tak jak wyrasta się z chłopięco krótkich spodni. Robert z literatury nie powinien wyrosnąć nigdy. Ma ogromny potencjał i niezwykłą wrażliwość, co rekompensuje niedoskonałości warsztatowe. Przykuwa uwagę czytającego z taką sama żarliwością w poezji jak i w prozie. Poza młodzieńczym buntem i niezgodą, jest w tych utworach coś niepokojącego, nie pozwalającego przejść obojętnie, zasnąć z wolnym umysłem Może to retoryka rzeczywistości, może symbolika zdarzeń, tak czy inaczej, czyta się z zainteresowaniem Lechwara, który pozostaje w świadomości jeszcze na długo.
Z tęsknoty za tym co było i odeszło, z niespełnienia oraz wspomnień zrodziły się wiersze Artura Miścickiego. Tutaj westchnienia i pulsujące myśli są wyczuwalne niemal jak przy dosłownym dotyku. A dotykają te teksty, oj dotykają, rozdrapują przyschnięte już rany, by czuć je z pierwotną intensywnością. Pobrzmiewają echa zbliżeń cielesnych, zwerbalizowane i opisane tak cudownie jak tylko cudnie o tych sprawach opowiedzieć może poeta. Podmiot liryczny dopatruje się odkupienia swych win, swoistej formy pokuty. Tu znowu analogia do wielu piszących, którzy sięgają po kartkę i długopis wtedy, gdy życie doskwiera, gdy wyjątkowo boli, aby oczyścić myśli i wyzbyć się tego świdrującego serce oraz umysł bólu trwania.
Zaprzyjaźniona ze wszystkimi Katarzyna Mikołajczak, jest tak samo ciepła i serdeczna jak ciepłe i serdeczne są jej teksty. Jakby chciała przeprowadzić cichutko na palcach przez dukt swego istnienia, nie wadząc nikomu, swoje literackie ego. Czasem pożali się skromnie, że nogi ma za krótkie, ale nawet na krótkich nóżkach można dojść do celu i wszędzie być punktualnie. Kasie nieco broni się przed różnymi literackimi narzędziami, albo oswaja i ogarnia po swojemu metafory, porównania i epitety, które zaczęły przychodzić do autorki.
Oto oddaję czytającemu klika opisanych kluczy do odebrania poezji moich przyjaciół z Alternatywnego Elbląskiego Klubu Literackiego. Nie o wszystkich reprezentowanych w niniejszej publikacji udało mi się napisać, gdyż przy jednym lub dwóch tekstach drukowanych, trudno pisać, bez oderwania od tego, co się o danym człowieku i jego twórczości wie. Ponadto to moje, bardzo subiektywne odczucia i odniesienia do twórczości, tych o których słów kilka skreśliłem. Nie trzeba się nimi sugerować, ani do nich odnosić. Najprościej będzie zanurzyć się w tekstach, które trafiły do Twych rąk, drogi Czytelniku. Czytaj oczyma, ustami, sercem, a na pewno wyczytasz coś szczególnie interesującego i prawdziwego dla Ciebie właśnie. Czego sobie samemu, autorom antologii oraz wszystkim czytającym życzy
Tomasz Walczak