Prośbą czy groźbą? Jak przywołać uciążliwego sąsiada do porządku?
fot. kobieta.onet.pl
To jest jak wizyta u dentysty. – Na samą myśl, na twarzy pojawia się ten sam grymas. Odgłosy również przypominają nieprzyjemny zabieg, aczkolwiek to nie o borowanie tu chodzi, lecz o nieludzkie traktowanie sąsiadów, wiercąc otwory w ścianach w późnych godzinach wieczornych – pisze oburzona jedna z czytelniczek, która od kilku dni słucha niemiłego dla ucha wiercenia. Co w takiej sytuacji może zrobić? Czy jest „z góry”skazana na łomoty zza ściany?
Nie jestem starą zgryźliwą lokatorką, wręcz przeciwnie, wiele jestem w stanie zrozumieć, aczkolwiek remontów po godz. 21 niekoniecznie. Tę właśnie porę upodobał sobie mój sąsiad. Uznał, że wieczór, kiedy kładzie się małe dzieci spać, jest idealnym momentem na włączenie wiertniczych decybeli. Ciekawa jestem, czy potrafiłby zasnąć, gdyby jemu nad głową trząsł się sufit – opisuje czytelniczka. Uwagi i sugestie, by remonty przeprowadzał wcześniej, nic nie dają. Co więc mam robić? Nie chcę być postrzegana za sąsiadkę, której nawet mały hałas przeszkadza. Ale to nie o mnie tu chodzi, tylko o spokojny sen mojego dziecka – tłumaczy.
Święta godzina 22 – znana jako początek ciszy nocnej, to niestety przeszłość. Takiego pojęcia w kodeksie wykroczeń już nie ma, choć w niektórych regulaminach spółdzielni mieszkaniowych taki zapis istnieje. Mimo to, jak informuje Radosław Apanowicz z elbląskiej policji, za notoryczne zakłócanie ciszy i spokoju grozi mandat w wysokości 200 zł lub skierowanie wniosku do sądu rejonowego.
Podobnie reguluje tę kwestię kodeks cywilny. Art. 144 zabrania korzystania z nieruchomości w sposób, który by „zakłócał korzystanie z nieruchomości sąsiednich ponad przeciętną miarę”. Prawo nie określa jednak ścisłych granic. Jednemu sąsiadowi będzie przeszkadzał naprawdę olbrzymi hałas, innemu, chorującemu na bezsenność, znacznie mniejszy.
Natomiast interwencja strażnika miejskiego u często wiercącego sąsiada może przyjąć inny obrót, jeżeli zdecydujemy się być świadkiem w sądzie . Zgoda na bycie świadkiem w sprawie o zakłócanie spokoju to kluczowa sprawa, jeśli chcemy hałaśliwemu sąsiadowi dać porządną nauczkę . Jest tylko jeden minus: jeśli przegramy – płacimy.