„Przycisk życia” także w Elblągu? Oby już nigdy nie powtórzyło się zdarzenie jak to z Dobrego Miasta
Niepozorny gadżet może uratować życie. Pilotażowy program teleopieki domowej, tzw. „przycisk życia”, jest obecnie wprowadzany w życie w Gizycku. Wiele wskazuje na to, że już niedługo będzie wdrażany także w Elblągu, gdyż z założenia ma objąć całe województwo. Na uruchomienie pilotażowego programu w 20 gminach samorząd województwa warmińsko-mazurskiego przeznaczył ponad 140 tysięcy złotych dofinansowania. Skorzysta z niego około 400 niepełnosprawnych, starszych i jednocześnie mieszkających samotnie osób z województwa. Zostaną one zakwalifikowane do programu przez gminne ośrodki pomocy społecznej.
Temat wprowadzenia w naszym mieście „przycisku życia” poruszył około miesiąc temu na sesji rady miejskiej Antoni Czyżyk. Prezydent Witold Wróblewski stwierdził wówczas, że jest to dobry pomysł. Ograniczeniem mogą być jedynie ramy budżetowe. Dzięki dofinansowaniu przez samorząd województwa wprowadzenie programu na terenie Elbląga będzie z pewnością łatwiejsze.
System teleopieki ma docelowo funkcjonować w następujących gminach: Elbląg, Olsztyn, Pasłęk, Braniewo, Bartoszyce, Ełk, Gołdap, Iława, Orneta, Mrągowo, Nowe Miasto Lubawskie, Olecko, Biskupiec, Ostróda, Pisz, Szczytno, Węgorzewo, Lidzbark Warmiński, Gietrzwałd oraz Morąg. Wszystkie wymienione powyżej samorządy otrzymają po około 7,4 tys. zł, co umożliwi każdej gminie objęcie bezpłatną teleopieką maksymalnie 20 potrzebujących mieszkańców w wieku powyżej 60 lat.
Jak to działa?
Osoba, która zdecyduje się na „przycisk życia”, po wypełnieniu odpowiednich dokumentów, otrzyma telefon i powiązaną z nim opaskę z przyciskiem. W przypadku złego samopoczucia, wypadku, czy też potencjalnego zagrożenia, może nacisnąć przycisk życia, co jest równoznaczne z wezwaniem pomocy. Sygnał przekazywany jest do centrali, w której pracownicy czuwają 24 godziny na dobę. Po otrzymaniu sygnału dzwonią do osoby, od której przyszedł sygnał. Jeśli ona nie odbiera, dzwonią do bliskich, których dana osoba podała jako osoby kontaktowe. Pierwszej osobie, z którą uda się skontaktować przekazana jest informacja o o sygnale od podopiecznego i to ta osoba musi teraz zweryfikować, czy alarm nie był fałszywy i co dzieje się z osobą, która aktywowała przycisk życia. Jeśli żadna z podanych do kontaktu osób nie odbiera telefonu, pracownicy centrali powiadamiają służby ratunkowe, które jadą pod adres osoby, która aktywowała przycisk. Urządzenie jest wyposażone również w funkcję przypominającą właścicielowi np. o potrzebie przyjęcia leków.
Czy „przycisk życia” jest potrzebny?
Ponad rok temu, w październiku 2016 roku, głośno było o zdarzeniu, które miało miejsce w Dobrym Mieście. 90-letnia kobieta przez około tydzień czekała na pomoc po nagłej śmierci swojego syna. Przykuta do łóżka nie miała możliwości jej wezwania. W tym samy czasie w mieszkaniu leżały zwłoki jej syna. Ratunek przybył zdecydowanie za późno. Po kilku dniach od interwencji policji kobieta zmarła w szpitalu. Tragiczne zdarzenie prawdopodobnie nie wydarzyłoby się, gdyby 90-latka była wyposażona w tzw. przycisk życia.