› bieżące
10:51 / 22.08.2017

Ratownicy odmówili przewiezienia chłopca ze złamanym kręgosłupem do szpitala. Rodzice zgłoszą sprawę do prokuratury

Ratownicy odmówili przewiezienia chłopca ze złamanym kręgosłupem do szpitala. Rodzice zgłoszą sprawę do prokuratury

fot. archiwum elblag.net

Jak podało Radio Gdańsk u piętnastoletniego Mateusza ze Stegny lekarz stwierdził złamanie kręgosłupa po niefortunnum skoku na trampolinie. Wcześniej badający chłopca ratownik, mimo próśb rodziców, nie widział podstaw by przewieźć go karetką do szpitala w Elblągu. Zrobił to prywatnym samochodem pan Jarosław, ojciec chłopca. W szpitalu lekarz postawił diagnozę: złamanie kręgosłupa w dwóch miejscach.

Wszystko działo się w ubiegłą środę w Stegnie. Piętnastoletni Mateusz skakał na trampolinie, ale w pewnym momencie upadł. Poczuł ogromny ból w kręgosłupie i ogólnie źle się poczuł. Na miejsce przyjechała karetka pogotowia. Ojciec chłopaka – pan Jarosław od początku podejrzewał, że syn doznał poważnego urazu kręgosłupa – zasugerował więc ratownikom, aby przewieźli go karetką do szpitala w Elblągu. Po zbadaniu chłopaka ratownik stwierdził, że nie ma takiej potrzeby.

- Wiadomo, że przy każdym takim urazie powinno się założyć kołnierz i bezpiecznie przewieźć do szpitala. Oni (red.ratownicy) twierdzili, że nie ma takich podstaw. Moje podejrzenia były zasadne – że syn ma złamany kręgosłup. To potwierdził lekarz w szpitalu - mówi ojciec chłopaka.

U piętnastoletniego Mateusza ze Stegny lekarz stwierdził złamanie kręgosłupa po niefortunnym skoku na trampolinie. Wcześniej badający chłopca ratownik, mimo próśb rodziców, nie widział podstaw by przewieźć go karetką do szpitala w Elblągu. Zrobił to prywatnym samochodem pan Jarosław, ojciec chłopca. W szpitalu lekarz postawił diagnozę: złamanie kręgosłupa w dwóch miejscach.

OJCIEC SAM PRZEWIÓZŁ SYNA DO SZPITALA

Do szpitala w Elblągu pan Jarosław zabrał syna prywatnym samochodem.

- Rozłożyłem siedzenia, usztywniłem go na tyle na ile mogłem i powoli wiozłem do szpitala wojewódzkiego jak kazał ratownik - opowiada pan Jarosław.

Na miejscu okazało się, że chłopak musi trafić na chirurgię dziecięcą do innej lecznicy.

- Lekarka podjęła decyzję, aby chłopaka do drugiego szpitala przewieźć karetką. Była bardzo zdziwiona, że chłopca przywiózł ojciec, a nie karetka - dodaje.

Chłopiec przebywał w szpitalu do piątku. Diagnoza: "złamanie w obrębie blaszek granicznych górnych trzonów kręgów L1 i L2 z ich ugięciem oraz nieznacznym obniżeniem wysokości trzonów, drobne odłamy kostne w częściach górno-przednich trzonów (...) złamanie stabilne". Lekarz zalecił sznurówkę ortopedyczną. Chłopak jest już w domu musi teraz leżeć. Pod koniec września czeka go kontrola w poradni neurochirurgicznej.

SPRAWA TRAFI DO PROKURATURY

Pan Jarosław skargi na pogotowie nie wniósł  ale zapowiedział, że zgłosi sprawę do prokuratury z tytułu niedopełnienia obowiązków służbowych i narażenia pacjenta na trwałą utratę zdrowia. Kierowniczka ratowników medycznych nie chce sprawy komentować.

Źródło: Radio Gdańsk

1
0
oceń tekst 1 głosów 100%