› sport
11:32 / 25.04.2016

Ręka mistrza. Start przed ostatnią szansą

Ręka mistrza. Start przed ostatnią szansą

fot. archiwum elblag.net

Ilość błędów w półfinale Mistrzostw Polski została bezpowrotnie wyczerpana. Jeśli Start Elbląg wciąż chce się liczyć w grze o finał, nie może więcej pozwolić sobie na tak łatwe porażki, jak ta drugiego dnia zmagań w Lublinie. Selgros, jak przystało na obrończynie tytułu mistrzowskiego, potrzebował zaledwie 24 godzin, aby wyciągnąć wnioski z pierwszego spotkania obu drużyn i w starciu numer dwa od samego początku zasypał elblążanki gradem ciosów. Dzięki 10-bramkowej zaliczce z pierwszej połowy, mecz został rozstrzygnięty jeszcze przed zmianą stron. MKS Lublin wygrał ze Startem 36 do 25 i w rywalizacji do 3 wygranych prowadzi 2 do 0.

Nasze szczypiornistki przyznawały po wpadce w rewanżowym meczu z Energą Koszalin, że był to ich najsłabszy - najprawdopodobniej - występ w całym sezonie. Nie wiedziały jednak jeszcze wtedy, jaki los zgotują im w stolicy województwa lubelskiego piłkarki mistrza Polski. Nie mogły się tego spodziewać po dwakroć, choćby z uwagi na fakt, jak dobre zawody rozegrały dnia pierwszego, ulegając nieznacznie, typowanemu do zwycięstwa zawczasu, zespołowi Sabiny Włodek i Moniki Marzec.

Ciężko tak naprawdę doszukać się jasno określonych przyczyn regresu formy elblążanek z dnia na dzień. To raczej zawodniczki Montexu wykrzesały z siebie maksimum, ażeby uniknąć nerwowej powtórki sprzed 24 godzin. Lublinianki nie miały w zasadzie słabych punktów: od Weroniki Gawlik poczynając, na Jessice Quintino kończąc. Zabrakło w elbląskim obozie konsekwencji z pierwszego meczu, ale przede wszystkim pomysłu na poprawę skuteczności, która w pierwszej połowie była zdecydowanie poniżej 50%. MKS nie napotkał także większych oporów ze strony obrony Startu, a duety Gęga-Drabik, Quintino-Kocela czy Mihdaliova-Repelewska bezlitośnie wykorzystywały najmniejszą oznakę zawahania w poczynaniach elblążanek. Są jednak i jasne punkty po tym spotkaniu: Natalia Warywoda, Magda Balsam, Patrycja Świerżewska oraz Aleksandra Kwiecińska. To te piłkarki tchnęły powiew świeżości w grę przyjezdnych. Nie bały się podejmować ryzyka, które ktoś bardziej przekorny nazwałby straceńczą brawurą, i to właśnie z nimi w wyjściowej "siódemce" EKS zanotował najdłuższą serię rzuconych bramek w całym spotkaniu: trzech - pomiędzy 42 a 44 minutą. Znakomicie pod bramką Gawlik puentowała podania koleżanek filigranowa Magda Balsam, która była najlepszą strzelczynią w obozie elbląskim, co jest nie lada wyczynem, biorąc pod uwagę czas spędzony na parkiecie przez naszą skrzydłową.

Lublinianki zaczęły mecz od razu na drugim biegu. Jeszcze przyjezdne nie zdążyły ucieszyć się należycie z pierwszej bramki po dwójkowej akcji Lisewska-Jędrzejczyk, a już po kilku minutach miały do odrabiania 4 gole straty. Sporo błędów technicznych, strat w rozegraniu, nieporozumień gospodynie natychmiast zamieniały na kontry, a prawdziwy karnawał efektownych rzutów w sytuacjach sam na sam z Sołomiją Szywerską prezentowała brazylijska skrzydłowa Jessika Quintino. W pewnym momencie - przez 10 pierwszych minut - Start miał na swoim koncie zaledwie 4 zdobyte bramki, tylko Quintino miała ich po swojej stronie 5. Andrzej Niewrzawa zarządzał rozmowy, wprowadzał korekty w ustawieniu, dokonywał niezbędnych zmian personalnych. Nic nie skutkowało, a tempo wzrostu bramkowego lublinianek wieszczyło krach strony elbląskiej. Dopiero pojawienie się na linii bramkowej Natalii Warywody dało pewien efekt. Zdolna bramkarka nie mogła jednak niczego przedsięwziąć, gdy dochodziło do spotkań oko w oko chociażby z Martą Gęgą. Nie szło elblążankom w obronie, ale i w ataku panowała posucha. Jednak to, co wyprawiała Weronika Gawlik, to po prostu klasa światowa. Dwa karne obronione, wiele sytuacji 100-procentowych, nawet w przewadze EKS nie był w stanie niczego wrzucić do sieci reprezentacyjnej bramkarki. Strzelanie w pierwszej połowie zakończyła Szarawaga i Selgros prowadził po 30 minutach 21:11!

Gdyby gospodynie utrzymały pełnię koncentracji w drugiej połowie, mogłyby nawet skończyć z wynikiem 40 zdobytych goli. Trener drużyny MKS-u dała jednak szansę wykazania się innym piłkarkom, które dalej grały dobrze, lecz skupiały się raczej na kontroli boiskowych wydarzeń. Dlatego też drugie 30 minut było zdecydowanie bardziej wyrównane. Bardzo optymistycznie wyglądała druga linia po wejściu Świerżewskiej, Muchockiej oraz Kwiecińskiej, które dodały wigoru atakom swojej drużyny. Rzecz jasna rezultat końcowy był już przesądzony, jednakże swoim występem dały swojemu szkoleniowcowi do myślenia i być może w Elblągu dostaną jeszcze więcej czasu na parkiecie. Rotacja w zespole gospodarzy sprawiła, że zapunktowały wszystkie zaprotokołowane na to spotkanie zawodniczki, poza Iwoną Niedźwiedź. Ostatecznie druga połowa zakończyła się wynikiem 15:14, a całe spotkanie 36:25 i już tylko 60 minut dzieli mistrzynie od awansu do finału.

MKS Selgros Lublin - EKS Start Elbląg  36:25 [21:11]

EKS: Szywerska, Warywoda - Balsam 6, Kwiecińska 5, Jędrzejczyk 3, Waga 2, Muchocka 2, Lisewska 2, Szopińska 2, Świerżewska 1, Andrzejewska 1, Dankowska 1, Gerej.

Trener: Andrzej Niewrzawa.

Od teraz rywalizacja przeniesie się do Elbląga. Mecz numer 3 odbędzie się 30 kwietnia o godzinie 17:00. Jeśli Start go wygra, na czwarty pojedynek obie ekipy pozostaną w naszym mieście. W przypadku gdyby wciąż nie było rozstrzygnięcia, po raz kolejny elblążanki gościć będą w Lublinie.

W drugiej parze półfinałowej stan po dwóch meczach się wyrównał, gdyż Vistal zwycięzył Pogoń jedną bramką 28:27.

 

2
0
oceń tekst 2 głosów 100%

Powiązane artykuły

Selgros bliżej finału. Zadecydowała 1 bramka

23.04.2016 komentarzy 2

EKS Start Elbląg od porażki jedną bramką (26:25) rozpoczął rywalizację półfinałową z mistrzyniami Polski z Lublina. Gospodynie mogą mówić o...