Reminiscencje powyborcze Stefana Rembelskiego
fot. elblag.net
Wybory zawsze budzą emocje, a te ostatnie za sprawą PKW, rozpaliły wszystkich do białości. Posypały się oskarżenia najcięższego kalibru. Członkowie PKW jak na sędziów przystało, obrazili się na niewdzięcznych rodaków za zmasowaną krytykę i złożyli rezygnację. Świeży zapas amunicji otrzymali wszyscy. Ci co wygrali, zgodnie partyjną instrukcją twierdzą, że wybory zostały sfałszowane, pozostali mówią o wypaczeniu wyniku wyborów. Oba stanowiska prowadzą do tej samej konkluzji – wynik tych wyborów jest nieprawdziwy.
Dzisiaj główne siły polityczne, dla własnych korzyści będą polaryzować scenę polityczną na dwa obozy. Pierwszy reprezentowany przez PiS i SLD, broniący demokracji, której podstawą są wolne uczciwe wybory, i drugi złożony z PO, PSL i prezydenta Komorowskiego, stający w obronie rzekomo sfałszowanych wyborów samorządowych. W takiej oto atmosferze, będą się toczyły następne kampanie wyborcze – prezydencka i parlamentarna. Jak się ta polsko-polska wojenka przełoży na frekwencję - czas pokaże ale raczej nie należy się spodziewać jej znaczącego wzrostu.
Chcącemu nie dzieje się krzywda
Udział w wyborach zarówno czynny jak i bierny nie jest przymusem, a każdemu, kto się decyduje wziąć w nich udział, nie dzieje się krzywda. Ludzie związani z Elbląską Koalicją Wyborczą byli świadomi, że biorąc udział w wyborach samorządowych jako komitet obywatelski, zmierzą się z twardym, zdyscyplinowanym elektoratem partyjnym. Pozytywna praca programowa EKO nie przełożyła się dobry wynik wyborczy, co niewątpliwie jest dla nas przykre, ale w żadnym sensie nam jako ludziom chcącym nie stała się krzywda. Przedmiotem naszej analizy jest pytanie - dlaczego nie zdołaliśmy dotrzeć do elblążan z dobrą nowiną, czego nam zabrakło, pomysłów, czy finansów na kampanię wizerunkową w przestrzeni publicznej. Niska frekwencja wyborcza jest elementem składowym słabego wyniku wszystkich komitetów obywatelskich. O wyborze władz miasta zdecydował elektorat partyjny.
Moja chata skraja
Znakomita większość elblążan, bo aż 65% chce nie brać odpowiedzialności za swojego miasto. Jako, że chcącemu nie dzieje się krzywda, nie mogą później biadolić, że sprawy Elbląga idą w złym kierunku. Może być różnie, zwłaszcza, że w radzie miasta jest nad reprezentacja parafialnych kółek różańcowych, wylansowana z naruszeniem ordynacji wyborczej, przy aktywnym udziale proboszczów, wspierających jeden nurt polityczny. Ten proces jest szkodliwy dla wspólnoty kościoła, bo miesza sakrum z profanum – w dłuższej perspektywie skutkuje pustoszeniem świątyń. Ostatnie wydarzenia z udziałem politycznych adoratorów niepokalanej, tą tezę potwierdzają. W życiu publicznym miasta, to oznacza przerost taniego populizmu nad racjonalnością, w skrajnych przypadkach będzie przejawiał się w absurdalnych debatach, na przykład o nieokreślonej płci Kubusia Puchatka. Na życzenie 65% elblążan, zdecydowanie zachwiana została równowaga, pomiędzy opcją poszukującą doczesnych rozwiązań dla Elbląga, na rzecz zwolenników gorliwego nawrócenia u schyłku życia. Ale skoro tak zdecydowaliśmy, to przecież chcącemu nie dzieje się krzywda.
Brak wyboru jest też wyborem
Naszą narodowa specjalnością wyborczą, jest wybór mniejszego zła. Druga tura wyborów prezydenckich w Elblągu przebiegała dokładnie według tego scenariusza. Elbląska Koalicja Obywatelska nie uchyliła się od publicznego wyboru – z pełna świadomością opowiedzieliśmy się za kandydaturą Witolda Wróblewskiego, w zamian za gwarancję realizacji naszego projektu utworzenia Aglomeracji Elbląskiej. Nie była to łatwa dla nas decyzja, z wielu względów – jednak ostatecznie, przeważył argument otwarcia realnej ścieżki, na rzecz praktycznego wdrożenia sztandarowego punktu naszego programu wyborczego, jakim jest połączenie gminny wiejskiej Elbląg z gminą miejską Elbląg oraz utworzenia Aglomeracji Elbląskiej w wyniku połączenia powiatów grodzkiego z ziemskim. Perspektywa pozyskania ministerialnej premii za łączenie jednostek samorządu terytorialnego w kwocie 140 milionów złotych, nie pozostawiała nam wyboru w sytuacji, gdy drugi kandydat nie przejawiał żadnego zainteresowania. To dla naszego miasta olbrzymia szansa, na zdefiniowanie swojego miejsca w regionie, na stworzenie nowej wizji nowoczesnego rozwoju Elbląga, jako prężnego ośrodka regionalnego, zdolnego do pozyskiwania dużych środków z kontraktu terytorialnego oraz programów regionalnych 2014 – 2020.
Czas Wielkiej Koalicji – czyli duże WW
Wygrana w drugiej turze Witolda Wróblewskiego kończy, kończy walkę wyborczą. Elbląg ma gospodarza na cztery lata, taki jest wynik demokratycznej procedury wyborczej – to nasz, wszystkich elblążan prezydent. Rozpoczyna się czas pracy i walki o Elbląg. To czas szczególny i wymaga szczególnych działań wszystkich uczestników życia publicznego, by nie zmarnować ogromnej, ostatniej szansy, na pozyskanie dużych pieniędzy unijnych z budżetu 2014-2020. Dzisiaj, jak nigdy dotąd, przed wielka szansą stoi dotychczasowy prezydent Jerzy Wilk, dysponujący w radzie miasta trzynastoma szablami. Jest szansa na stworzenie dużej koalicji Wróblewski – Wilk, takie duże WW. Czy Jerzy Wilk z tej szansy skorzysta – to wielki test intencji dla elbląskiego Pis-u i jej szefa. Wielka koalicja chadeków i socjaldemokratów, powstała dokładnie rok temu u naszych zachodnich sąsiadów, na czele której stanęła pani kanclerz Angela Merkel. Niemcy utworzyli tą koalicję nie z miłości ale w imię odpowiedzialności za państwo w czasie pełzającego kryzysu trapiącego Europę. Tego musimy wymagać również od naszych radnych i prezydenta, aby w tym szczególnym dla Elbląga czasie podjęli zgodną współpracę dla dobra naszego miasta. Zakres tej współpracy, oprócz zwykłego zarządu, powinien zostać zapisany w umowie koalicyjnej dotyczącej czterech głównych działań.
1. Restrukturyzacja finansów Elbląga poprzez trwałą dziesięcioprocentowa redukcję wydatków stałych miasta. Ten proces powinien być zrealizowany na przestrzeni dwóch lat. Budżet roku 2017, po stronie dochodów własnych powinien generować nadwyżkę rzędu 30 milionów złotych. To minimalny poziom nadwyżki budżetowej, gwarantujący miastu trwałe wejście na ścieżką wzrostu. To proces trudny społecznie ale konieczny i w dłuższej perspektywie korzystny dla wszystkich elblążan
2. Realizacja projektu „Elbląg i Aglomeracja Elbląska” z terminem realizacji na początek roku 2017, tak aby przez kolejne pięć lat, pozostawiać w budżecie połączonych jednostek samorządu terytorialnego, kwotę ponad 140 milionów złotych z naszych podatków. W połączeniu ze środkami z dobrze przemyślanego kontraktu terytorialnego, stworzy to efekt bezpiecznej dźwigni finansowej, wspierającej lokalne inwestycje kwotą rzędu 400 milionów złotych. To jest bezpieczne lewarowanie rozwoju bez zaciągania kredytów.
3. Rozstrzygniecie kwestii Zarządu Budynków Komunalnych i związanego z tym zadłużenia mieszkańców. Tej sprawy nie można zamiatać dalej pod dywan – ta forma ukrytego zadłużenia jest kulą u nogi finansów miasta. Kwota zadłużenia wpisana w bilansie po stronie ma, tak na prawdę nie istnieje i gdyby ją wyjąć - zadłużenie miasta wzrosło by do ponad 80%. Nie można dalej utrzymywać` tej fikcji.
4. Otwartej, pilnej debaty wymagają projekty i zamierzenia inwestycyjne w ramach programów regionalnych 2014-2020. Warto się uczyć na własnych błędach, by ich nie powielać przy kolejnych projektach. Dzisiaj jest jeszcze czas, na rzetelne projekcje ich skutków finansowych dla budżetu miasta – jeśli na nich nie będziemy zarabiać, to przynajmniej nie powinniśmy do nich dokładać, jak to ma miejsce obecnie.
Rozwój Elbląga jest możliwy, a przy zgodnej współpracy, może się zmienić w rozkwit, jeśli w kwestiach zasadniczych, nie będzie podziału na reformatorów i dobrych wujków. Trudne reformy muszą mieć szeroką akceptację wszystkich środowisk życia publicznego – nie mogą być przedmiotem rozgrywek politycznych. Elbląg, nie może się bujać od referendum do referendum. Nawet gdyby komuś przyszło do głowy kontestowanie trudnych reform, poprzez zbieranie podpisów za odwołaniem władz miasta, to w obronie reform musimy stanąć razem w ich obronie, zarówno ci, co są w radzie miasta, jak i ci którym szczęścia zabrakło. Takiej postawy wymaga od nas nasza mała ojczyzna. Alternatywy nie ma – chyba, że jako alternatywę rozumiemy zarząd komisaryczny.
Stefan Rembelski
Elbląska Koalicja Obywatelska