› zdrowie i uroda
14:00 / 19.02.2016

Restrukturyzacja szpitali czy działania przed absolutorium?

Restrukturyzacja szpitali czy działania przed absolutorium?

Temat restrukturyzacji elbląskich szpitali samorządowych poruszany jest cyklicznie od kilku lat. Obecnie został ponownie podniesiony przez prezydenta Witolda Wróblewskiego. Czy tym razem będą to prawdziwe starania o rozwiązanie problemów szpitali, czy, jak to określili nasi komentatorzy, narastająca aktywność przed zbliżającym się absolutorium? Co prawda, działalność restrukturyzacyjna nie ma powiązania z uzyskaniem absolutorium, ale komentarze w temacie szpitali są gorące. 

Pierwsze pomysły na powiązanie szpitali przedstawiał już Henryk Słonina. Pomysł był praktycznie taki sam, jak teraz – połączyć szpitale. Ale co dalej? Od tamtego momentu nie powstała spójna wizja, która dałaby odpowiedź na to, jakie najlepsze rozwiązanie należy wdrożyć. Lata mijają, a efektów cały czas nie ma. Jednak prezydent po czwartkowej sesji zapowiedział, że zajął się tematem restrukturyzacji i efekty powinny być już w tym roku.

- Rozpoczęły się one (działania miasta) w ubiegłym roku, w miesiącach wakacyjnych. Utworzony został zespół, wspólnie pracownicy Urzędu Miejskiego i dyrektorzy z poszczególnych szpitali, żebyśmy mogli podjąć temat, co dalej ze szpitalami. Do 2017 roku, do grudnia jest czas na to, żeby wszystkie szpitale dostosowały swoje standardy do przepisów rozporządzenia. Zarówno jeden, jak i drugi szpital nie spełnia tych standardów i to będzie trzeba do tego doprowadzić. Potrzebne są duże nakłady inwestycyjne. Z tych prac wynika, że jest to kwota około 40 mln zł i teraz trzeba sobie zadać pytanie jak to ma być finansowane, jakie inwestycje mają być podjęte w układzie optymalnym, biorąc pod uwagę, że szpital miejski ma trudną sytuację finansową. Wczoraj załodze przedstawiłem, jak wyglądają finanse miasta, ile jest zobowiązań wymagalnych, jakie to są środki. Takim zaproponowanym i wydyskutowanym z dyrektorami rozwiązaniem było połączenie – poinformował Witold Wróblewski.

Prezydent zdradził jedynie, że przygotowane zostały dwa warianty. Pierwszy z nich, zakłada, że blok operacyjny będzie w szpitalu na Komeńskiego, a drugi wariant zakłada lokalizację tego bloku na Żeromskiego. W zależności od tego, jaka lokalizacja zostanie wybrana, zależy umiejscowienie oddziałów zabiegowych i niezabiegowych.

Kiedy miałoby to nastąpić? Prezydent chciałby, aby do konsolidacji szpitali doszło w tym roku, ponieważ ten na ul. Żeromskiego jest w złej kondycji finansowej – w chwili obecnej posiada 16 mln zł wymaganych zobowiązań wyliczonych na koniec 2015 roku.

- Do kwietnia ma powstać mapa potrzeb medycznych. Jeżeli nie będzie nas na mapie, nie będziemy mogli ubiegać się o środki unijne. Wczas pojawi się pytanie, skąd sfinansować proces dochodzenia do standardów narzuconych przez przepisy – przyznał prezydent.

W tym momencie doszliśmy do najciekawszego wątku. Jeżeli wpiszemy się w potrzeby, będą pieniądze. Jeżeli nie, miasto będzie zdane wyłącznie na siebie. Przy optymistycznej wersji, pojawi się szansa na rozwiązanie problemu konsolidacji szpitali. A co, jeżeli nie będzie szans na uzyskanie dotacji? Tego obecnie nie wiadomo, co w perspektywie pomysłów nowego rządu jest niebezpieczną praktyką.

Ostatnio Konstanty Radziwił, szef resortu zdrowia zapowiedział, że trwają intensywne prace nad przepisami blokującymi możliwość prywatyzacji, bądź komercjalizacji szpitali przez samorządy. To oczywiście nie wszystko. Kolejnym pomysłem jest likwidacja NFZ. Jak wynika z założeń, zlikwidowany zostanie płatnik, a odpowiedzialność płacenia za świadczenia zdrowotne będą spoczywać na kimś innym, prawdopodobnie jakiejś innej agendzie wojewody.

Minister zapowiedział, że przedstawienie koncepcji zmian ma nastąpić w ciągu kilku najbliższych miesięcy, chociaż likwidacja NFZ nastąpiłaby w 2018 roku, czyli po granicznym terminie dostosowania szpitali do wymaganych standardów.

Dopełnieniem tej wizji jest wstępne szacowanie, że w ciągu kilku, najbliższych lat nie zostaną zwiększone nakłady publiczne na służbę zdrowia. To oznacza konieczność działań restrukturyzacyjnych. Jeżeli zapowiadane przez obecnego ministra zdrowia zmiany wejdą w życie, samorządy zostaną pozbawione możliwości przekształcania przynoszących straty szpitali w podmioty lecznicze będącymi przedsiębiorstwami. Wynika z tego jedno – trzeba się spieszyć, bo inaczej pozostanie tylko płacenie za usługi, bez możliwości działania w modelu biznesowym.

Oczywiście, można cały czas pokrywać straty, tylko z czego? Oczywiście pomysłem jest modernizacja, wydanie naraz góry pieniędzy i liczyć na to, że dzięki tym zmianom osiągnięty zostanie wynik dodatni. Cięcie kosztów? Jest to raczej nierealne, patrząc na emigrację lekarzy i pielęgniarek do innych miast i krajów, za lepszym wynagrodzeniem.

Owszem, placówki zdrowia mogą doskonale działać w formie przekształconego podmiotu leczniczego. W przypadku elbląskich szpitali jest jedno „ale”. Osoby bardzo dobrze zorientowane w kwestii funkcjonowania szpitali mówiły, że szpitale są bardzo blisko siebie, natomiast problemem jest brak ich fizycznego połączenia. Są i nadal będą to dwa, odrębne budynki, a obecne zapowiedzi prezydenta są aktywnością przed zbliżającym się absolutorium. Na oficjalne komentarze też nie mogliśmy liczyć, co tym bardziej powinno potwierdzać te wątpliwości.

Oba szpitale, niezależnie czy zostaną połączone w jeden organizm pod względem biznesowym, czy też nie, powinny uzupełniać świadczoną ofertę bez dublowania usług. Zwolenników połączenia jest tak samo wielu, jak i przeciwników. Nie brakuje opinii, że szpital na Komeńskiego powinien być jednostką nastawioną na zabiegi, z włączeniem bloku operacyjnego, który obecnie jest najlepiej dostosowany i wyposażony. Natomiast na Żeromskiego powinny znajdować się oddziały, które nie wymagają sali zabiegowych, tylko typowo rehabilitacyjnych oraz związanych z geriatrią, której w naszym mieście tak bardzo brakuje.

Mimo to, temat jak zwykle urywał się. Połączenie szpitali zapowiadane jest od wielu lat, a do tej pory nie powstał spójny plan biznesowy, dostosowany do potrzeb mieszkańców. Trudno tego oczekiwać, skoro brakuje precyzyjnych badań zapotrzebowania na usługi medyczne, a powstająca mapa potrzeb medycznych opierać się będzie na dostępnej statystyce. Gdyby tak zacząć od „zera”, badając realne potrzeby, efekt byłby z pewnością lepszy.

 

2
0
oceń tekst 2 głosów 100%