Salon Polityki o "Subkulturach" Mirosława Pęczaka
fot. Konrad Kosacz/elblag.net
Podczas pierwszego Salonu Polityki w tym roku, Mirosław Pęczak wystąpił tym razem w podwójnej roli, zarówno jako gość i jako gospodarz. Drugim gościem na spotkaniu był Krzysztof Skiba. Podczas panelu rozprawiano na temat nowej książki Pęczaka pt. Subkultury w PRL – opór, kreacja, imitacja”. Spotkanie poprowadził Jacek Nowiński, dyrektor Biblioteki Elbląskiej, zaś kilkuminutową część artystyczną zapewnił Janek - syn Mirosława Pęczaka.
Książka Mirosława Pęczaka jest jednocześnie jego pracą habilitacyjną. Porusza sprawy subkultur, jakie można było spotkać w Polsce w latach 1945-89. Nim zacznie się mówić o subkulturach warto zwrócić uwagę, czym one w ogóle są. Już sam przedrostek SUB mówi nam o tym, że jest to coś „podskórnego”. Działania organizacji, nigdy niezrzeszonych, bez żadnych struktur czy hierarchii. Mające głównie na celu pokazanie swojej inności głównie w sposobie ubierania się czy swoim wyglądem.
Zaczęło się od bikiniarzy
Jedną z grup zaprezentowanych na spotkaniu byli bikiniarze. Do końca lat '50 XX wieku, jedna z najbardziej charakterystycznych subkultur. Coś co ich wyróżniało ze społeczeństwa to specyficzny ubiór: szeroka marynarka, wąskie spodnie, buty tzw. „na słoninie”, jaskrawe skarpetki. Coś co ich łączyło to bunt przeciwko szarej rzeczywistości wczesnego PRL-u i wielkie zamiłowanie do amerykanizmów, szczególnie muzyki jazzowej. Ameryka fascynowała też ich jako kraj ludzi wolnych i odważnych. Trudno było o dostęp do muzyki i czasopism zachodnich, więc swoje informacje czerpali z pomocą zamieszkującej za oceanem rodziny czy znajomych.
Subkultura, muzyka i ideologia
W czasie spotkania padło pytanie o ideologię subkultur. Subkultury wcale nie musiały jej generować. Z reguły nie było żadnej, a jak już to okazuje się, że ją raczej subkulturom przypisywano. Częściej subkultury wiązały się z jakimiś modami muzycznymi, choć i to nie było regułą. Czasem nawet dochodziło do absurdów takich jak np. u hipisów. Ci amerykańscy z których czerpano wzorce, mieli nastawienia antykonsumpcyjne, życie w komunach, fascynacja narkotykami powodującymi halucynacje, z kolei polscy hipisi nie występowali przeciwko kapitalizmowi, którego nie było, a z drugiej strony nie interesował ich komunizm, bo mieli go w formie realnego komunizmu i to w nadmiarze, który zresztą ich zwalczał. A i same narkotyki, w Polsce eksperymentowano z takimi odurzaczami jak środek czyszczący TRI, który dawał zgoła odmienne efekty niż LSD.
Przywództwo
Subkultury nie posiadały swoich struktur, nie miały przywódców, nie składały przysięgi na lojalność grupie itp. Pojawiały się pewne osoby które pełniły rolę liderów, przewodników. Najczęściej były to osoby, które miały większy dostęp do płyt, gazet, filmów zagranicznych, znali angielski. Często liderami zostawali pionierzy, którzy wprowadzali nową modę. Inaczej to wyglądało w gangach. Np. gitowcy, którzy przenosili pewne rytuały zza więziennych murów. Tam hierarchia ustalała się sama.
Książka
Książka Mirosława Pęczaka, będąca jednocześnie pracą habilitacyjną jest to przegląd subkultur i zjawisk z nimi związanych w okresie PRL-u. Na spotkaniu poruszono ogólne zagadnienia, osoby zainteresowane głębszą analizą świata subkultur odsyłam do lektury książki.
Mirosław Pęczak (ur. w 1956 r.) jest kulturoznawcą, wykładowcą w Instytucie Dziennikarstwa Uniwersytetu Warszawskiego, gdzie prowadzi zajęcia z zakresu kultury alternatywnej i młodzieżowej, stylów życia i socjologii kultury. Zajmuje się też badaniami uczestnictwa w kulturze, jest publicystą tygodnika „Polityka”. Wśród publikacji jego autorstwa wymienić należy między innymi „Mały słownik subkultur młodzieżowych”, „Polska siła – skini, narodowcy, chuligani”, „Spontaniczna kultura młodzieżowa” (z J. Wertensteinem-Żuławskim), „Co się lubi, co się ma – Uczestnictwo w kulturze. Elbląg i powiat elbląski” czy „Kultura miejska w Polsce”. „Subkultury w PRL. Opór, kreacja, imitacja”
(źródło: polityka.pl)