› sport
19:24 / 23.04.2016

Selgros bliżej finału. Zadecydowała 1 bramka

Selgros bliżej finału. Zadecydowała 1 bramka

fot. archiwum Elblag.net

EKS Start Elbląg od porażki jedną bramką (26:25) rozpoczął rywalizację półfinałową z mistrzyniami Polski z Lublina. Gospodynie mogą mówić o ogromnym szczęściu, gdyż elblążanki w drugiej połowie zagrały z niesamowitą konsekwencją w destrukcji, co dało im szansę nie tylko na odrobienie strat z pierwszej połowy (przegranej przez nasze piłkarki 17:13), ale wręcz do wyjścia na prowadzenie, a nawet odniesienie końcowego zwycięstwa. Skórę lubliniankom w ostatniej akcji uratowała Weronika Gawlik, która nie dała się zaskoczyć Aleksandrze Jędrzejczyk, trzymającej w swojej dłoni piłkę na wagę dogrywki. Po pierwszych 60 minutach blizej fianłu są zatem ekipy MKS-u Lublin oraz Pogoni Szczecin, która pokonała dzisiaj Vistal Gdynię 23:20.

Piłkarki z Elbląga, na czele ze sztabem szkoleniowym, doskonale zdają sobie sprawę, jaka okazja przeszła im koło nosa. Aktualne mistrzynie kraju ostatnimi czasy prezentują sporą huśtawkę nastrojów. Znakomite występy przeplatają z bardzo przeciętnymi - jak na ich wyśrubowane standardy. Na domiar złego w pierwszym spotkaniu półfinałowym ze Startem poza kadrą były dwa niezwykle ważne ogniwa lublinianek, czyli Iwona Niedźwiedź oraz Honorata Syncerz, które mają niebagatelny wpływ na grę całego zespołu. Już ten sezon pokazał dobitnie, że nie ma w Polsce ekip poza zasięgiem elblążanek, łącznie z wielkim Montexem, który 10 ostatnich pojedynków (nie licząc starć pucharowych) aż dziewięciokrotnie rozstrzygał je na swoją korzyść.

Tegoroczne pojedynki obydwu drużyn to jednak coraz bardziej widoczne zaprzeczanie wszelkim statystykom. Spotkania z Selgrosem wyciągają z podopiecznych Andrzeja Niewrzawy to, do czego są zdolne, a co udowadniały w przekroju całego długiego sezonu, a mianowicie, że mogą przeciwstawić się każdemu: od liderek ligi hiszpańskiej po mistrzynie Polski. Role faworytek już dawno przestały mieć większe znaczenie, do czego walnie przyczyniły się elblążanki. Może się zatem okazać, że o wyłonieniu lepszego z tej pary półfinałowej będzie decydowała gra do jednej bramki. Tym razem jedną więcej rzuciły zawodniczki duetu Włodek/Marzec, a o triumfie zadecydowała lepsza skuteczność w pierwszej połowie, na którą lublinianki schodziły z 4 golami zaliczki, choć problematyczne wydaje się trafienie Marty Gęgi na 17 do 13 - zdawałoby się - już po końcowej syrenie.

To znakomite widowisko, które stało się udziałem Selgrosu i Startu mogłoby równie dobrze być finałowym. Najpierw obejrzeliśmy dobrą pierwszą połowę w wykonaniu gospodyń, a następnie zwrot o 360 stopni w drugiej. Taktyczna lojalność przyjętym założeniom przyniosła przyjezdnym odwrócenie biegu spotkania po przerwie. Start wygrał tę część tracąc zaledwie 9 bramek. Zanim jednak nasze szczypiornistki połapały się w sposobie gry gospodyń minęło trochę czasu, w którym Selgros zdążył zbić kapitał bramkowy. Początek był bardzo wyrównany i na tablicy często pojawiał się wynik remisowy: 4 do 4, 5 do 5. Lublinianki trafienia notowały głównie po kontrach oraz bardzo szybkich wznowieniach po stracie bramki. Już w 10 minucie obie ekipy 18-krotnie (10:8) umieszczały piłkę w siatce. Wszystkie drobne omsknięcia wykorzystywały zwłaszcza Gęga, Drabik oraz Kocela i to z ich strony zagrożenie było największe. Trener elbląskiego zespołu postanowił nieco przemeblować rozegranie i w miejsce Lisewskiej, Wagi oraz Andrzejewskiej weszły Muchocka, Świerżewska oraz Kwiecińska, a na linię bramkową powędrowała Warywoda. Trzeba przyznać, że wypożyczona z Kwidzyna bramkarka popisała się kilkoma bardzo ważnymi interwencjami i nieco wstrzymała przychody gospodyń. Ciągle utrzymywała się jednak delikatna przewaga w postaci 2-3 bramek. Po akcjach żywiołowej Jessiki Quintino zrobiło się 16:12, ale z boiska za chwilę wyleciała Repelwska i Start do końca grał w przewadze. Aleksandra Dankowska odrobiła jedną bramkę, ale ostatnie sekundy rozgrywały lublinianki. Pozostawały sekundy do zakończenia pierwszych 30 minut, a arbitrer zawodów wskazywała grę pasywną. Piłkę w rękach dzierżyła Marta Gęga i pomimo szybkiego dojścia obrony Startu, zdołała równo z końcową syreną oddać desperacki rzut, który znalazł drogę do siatki. To pozwoliło gospodyniom zejść do szatni z rezultatem 17:13.

Hala Globus wypełniła się niedowierzaniem wraz z rozpoczęciem drugiej odsłony. Elblążanki od razu zabrały się do odrabiania strat. Andrzej Niewrzawa ewidentnie skorygował ustawienie swojego zespołu i to poskutkowało. Zmniejszyła się przede wszystkim ilość dość prostych błędów, niewymuszonych strat, ale największy postęp dokonał się w grze defensywnej EKS-u. Mniej miejsca miała Marta Gęga, a szybkie powroty przed własne pole karne odcięły gospodynie od łatwych punktów po wznowieniu ze środka. Już w 40 minucie po kontaktowej bramce Sylwii Lisewskiej było zaledwie 18:17 dla MKS-u. W przeciągu tych 15 minut drugiej części piłkarki z Lublina tylko 3 razy celnie rzuciły do bramki przeciwniczek. Spora w tym zasługa Szywerskiej, która po powrocie na boisko, odgadywała większość kierunków rzutowych głównych strzelb Selgrosu. Swój kunszt potwierdziła wychodząc zwycięsko z pojedynku sam na sam z Agnieszką Kocelą w 44 minucie. Chwilę potem na ławkę kar powędrowała Charzyńska i Start wyrównał wynik na po 20, a remis przyniosła efektowna wymiana piłki z prawego rozegrania na skrzydło pomiędzy Lisewską a Jędrzejczyk, która pokonała Weronikę Gawlik sprytnym rzutem w krótki róg. Radość naszych piłkarek nie trwała jednak długo, gdyż po faulu w polu bramkowym na 2 minuty musiała opuścić plac gry Sylwia Matuszczyk. Wtedy też klasę pokazała reprezentantka Polski Marta Gęga, która zamarkowała silny rzut z rzutu karnego i posłała elegancki lob ponad Szywerską. W komplecie elblążanki szybko doprowadziły do remisu: najpierw 21:21, a potem 22:22, 23:23 oraz 24:24. Do końca meczu pozostawało 240 sekund, ale po drugiej karze Matuszczyk, w osłabieniu szczypiornistki z Elbląga straciły dwie bramki. O czas poprosił trener EKS-u. Po nim za przekroczenie przepisów z parkietu wyleciała Mihdaliova i Selgros do końca grał w "szóstkę". Z karnego trafiła Lisewska i było 26:25 i 1,5 minuty do wykorzystania. Piłkę rozgrywał zespół gospodarzy, ale długo się przy niej nie utrzymał i wciąż 20 sekund miały do zagospodarowania elblążanki. Odpowiedzialność wzięła na siebie Jędrzejczyk, która dynamicznym wejściem z flanki stanęła oko w oko z Gawlik. Bramkarki MKS-u wykazała się jednak doświadczeniem i skróciła kąt po szybkim wyjściu, co skutecznie uniemożliwiło wykończenie akcji naszej atakującej. Po tej akcji czas się skończył i Selgros mógł cieszyć się z dobrego startu półfinałowych zmagań. Selgros - Start 1:0.

MKS Selgros Lublin - EKS Start Elbląg  26:25 [17:13]

Start: Szywerska, Warywoda – Balsam 3, Dankowska 2, Waga 4, Muchocka 1, Jędrzejczyk 3, Matuszczyk 1, Kwiecińska 1, Szopińska, Gerej, Lisewska 9, Świerżewska, Andrzejewska 1.

Trener: Andrzej Niewrzawa.

Jutro (24 kwietnia) o godzinie 17:30 obie drużyny po raz wtóry wybiegną na parkiet w lubelskiej hali Globus. Potem rywalizacji przeniesie do Elbląga.
 

2
0
oceń tekst 2 głosów 100%

Powiązane artykuły

Ręka mistrza. Start przed ostatnią szansą

25.04.2016

Ilość błędów w półfinale Mistrzostw Polski została bezpowrotnie wyczerpana. Jeśli Start Elbląg wciąż chce się liczyć w grze o finał, nie może...