Senator Jerzy Wcisła zabrał głos w sprawie działań rządu dotyczących budowy kanału na Mierzei Wiślanej
fot. Marcin Mongiałło (zdj. po lewej stronie) / archiwum Elblag.net (zdj. po prawej stronie)
Gorący orędownik budowy kanału żeglugowego przez Mierzeję Wiślaną senator Jerzy Wcisła zorganizował dzisiaj, 11 stycznia, konferencję prasową w związku z niedawnym ujawnieniem informacji o tym, że Komisja Europejska zwróciła się do polskiego rządu o wstrzymanie prac związanych z budową nowej drogi wodnej, do czasu aż zapozna się dokumentacją środowiskową. Parlamentarzysta wskazał na nieodpowiedzialne zachowanie polskiego rządu i trwające ponad dwa lata zaniechania na polu uzgodnień z Komisją Europejską inwestycji, która znajduje się na terenie obszaru Natura 2000. Według niego można wnioskować, że w kontekście budowy kanału przez Mierzeję Wiślaną PiS brnie w stronę, która była do przewidzenia trzy lata temu, przy czym robi to albo świadomie, bo nie jest gotowy do zrealizowania tej inwestycji i liczy na to, że ktoś tą inwestycję zatrzyma, albo decyzje w tym rządzie podejmują ignoranci.
Przypomnijmy, że KE zwróciła się niedawno do Ministerstwa Gospodarki Morskiej i Żeglugi Śródlądowej z prośbą o dostarczenie dokumentacji środowiskowej, dotyczącej planowanej budowy kanału żeglugowego na Mierzei Wiślanej. Zgodnie z oficjalną informacją w przedmiotowej sprawie, urzędnicy unijni chcą gruntownie przeanalizować wydane przez Regionalną Dyrekcję Ochrony Środowiska w Olsztynie pozwolenie i zapoznać się z argumentami, przemawiającymi za przekopem.
Senator Jerzy Wcisła przedstawił szczegółowo kontakty strony polskiej z Komisją Europejską w sprawie budowy kanału żeglugowego na Mierzei Wiślanej, które miały miejsce na przestrzeni ostatnich lat, wskazując, że rząd Prawa i Sprawiedliwości już w sierpniu 2016 roku wiedział, że ma dostarczyć Komisji Europejskiej dokumentację środowiskową w celu wydania opinii. Miało się to stać, zanim Polska przystąpi do projektowania i budowy nowej drogi wodnej. Od tego też czasu – przez 2 i pół roku – nieustannie powtarzał, że Polska robi błąd wycofując dokumentację środowiskową i nie uzgadniając projektu budowy kanału przez Mierzeję Wiślaną z Komisją Europejską. Wskazywał, że ostatecznie doprowadzi to do problemów, co jak wiemy właśnie się dzieje.
To nie jest żadne zaskoczenie. Rząd polski powinien wiedzieć, co najmniej od połowy 2016 roku, że zanim podejmie jakiekolwiek decyzje inwestycyjne w sprawie budowy kanału żeglugowego przez Mierzeję Wiślaną, to Komisja Europejska może zażądać dokumentacji środowiskowej. Wielokrotnie na różnych spotkaniach, także na spotkaniach z ministerstwem, przed tym ostrzegałem. Wskazywałem, że rząd powinien ściśle uzgadniać te sprawy z Komisją Europejską, a niestety rząd Prawa i Sprawiedliwości od tych uzgodnień odstąpił.
Komisja Europejska otrzymała dokumentację środowiskową, dotyczącą budowy kanału żeglugowego przez Mierzeję Wiślaną, 23 maja 2015 roku. Taką dokumentację przekazał jej jeszcze rząd Platformy Obywatelskiej i PSL-u. Dotyczyła ona wszystkich czterech wariantów. [...] Spodziewaliśmy się wtedy, że Komisja Europejska wyda opinię o tej inwestycji do połowy 2016 r. W międzyczasie były wybory parlamentarne i władza została przejęta przez Prawo i Sprawiedliwość.
Gdy zbliżał się termin, w którym spodziewaliśmy się opinii Komisji Europejskiej, wystąpiłem do ministra Gospodarki Morskiej i Żeglugi Śródlądowej, pana Gróbarczyka, z kilkoma pytaniami. Te pytania zadałem 12 maja 2016 roku. [...] 20 czerwca otrzymałem informację z ministerstwa, z której jasno wynikało, że ministerstwo w tym czasie – w czerwcu 2016 roku – prowadzi dialog z Komisją Europejską. [...] Ponieważ ministerstwo poinformowało mnie w tej odpowiedzi, że podjęło na nowo procedurę uzgodnień z Komisją Europejską, postanowiłem sprawdzić, jak te procedury wyglądają. Ponieważ tym kanałem zajmuję się od wielu lat, bez problemów ustaliłem, że nie ma dialogu z Komisją Europejską. [...]
Komisja Europejska, która otrzymała dokumentację od rządu PO i PSL-u poprosiła o dokumentację uzupełniającą – mówiąc w skrócie chodziło o to, żeby rząd wskazał, który z czterech wariantów jest preferowany. W marcu rząd polski otrzymał zapytania. W czerwcu (2016 roku – przyp. red.) wiedziałem już, że na te pytania nie ma odpowiedzi. Spytałem wówczas pana ministra, na jakim etapie znajdują się uzgodnienia z Komisją Europejską odnośnie budowy kanału przez mierzeję, dlaczego KE nie otrzymuje oczekiwanych dokumentów i czy brane jest pod uwagę wykonanie dodatkowych badań środowiskowych – co zagraża terminowi wykonania tej inwestycji, bo rzetelne wykonanie badań środowiskowych zajmuje około trzech lat. Zapytałem też, czy realny jest termin budowy kanału przez mierzeję. 8 sierpnia (2016 r. – przyp. red.) otrzymałem istotną odpowiedź ze strony ministerstwa, które poinformowało mnie, że pozostaje w stałym kontakcie z Komisją Europejską, z którą ustalono, że "jej opinia nie jest konieczna do przyjęcia programu", czyli ministerstwo wtedy po raz pierwszy poinformowało mnie, że nie potrzebuje opinii Komisji Europejskiej, żeby budować kanał przez mierzeję. W następnym zdaniu – o ironio – ministerstwo informuje, że: "Komisja Europejska zwróciła się do strony polskiej z prośbą o ponowne przesłanie kompletnego wniosku o wydanie stosownej opinii na późniejszym etapie zaawansowania prac przedprojektowych, zamiast dosyłania kolejnych uzupełnień i dodatkowych wyjaśnień".
– poinformował senator Jerzy Wcisła na konferencji prasowej.
Wynika z tego, że ministerstwo już w 2016 roku przestaje interesować się opinią Komisji Europejskiej na temat budowy kanału przez mierzeję, a z drugiej strony przyjmuje do wiadomości, że Komisja Europejska oczekuje od ministerstwa dostarczenia jej kompletnej dokumentacji środowiskowej przed rozpoczęciem prac projektowych, czyli przed tym etapem, w którym jesteśmy dzisiaj
– zauważył elbląski parlamentarzysta.
Senator Jerzy Wcisła, który od wielu lat jest gorącym orędownikiem budowy kanału żeglugowego i który swego czasu osobiście przekonywał ówczesnego premiera Donalda Tuska oraz ministrów do potrzeby tej inwestycji, jest obecnie poważnie zatroskany sposobem, w jaki działa rząd, który lekceważy na tym polu Komisję Europejską. Czym się to może skończyć dla Polski?
Gdy 5 grudnia RDOŚ w Olsztynie podjął decyzję o wydaniu pozytywnej oceny środowiskowej, gdy dotarło to do Komisji Europejskiej, to zapytała, dlaczego nie otrzymała tej dokumentacji. Zażądała wstrzymania prac nad budową kanału do czasu aż zapozna się z opinią. Co to oznacza dla Polski? Jeżeli ministerstwu wydaje się, że do 15 stycznia przekaże do Komisji Europejskiej informację, że ma pozytywną decyzję środowiskową - która jest uwarunkowana kilkudziesięciu różnymi zastrzeżeniami – i że Komisja Europejska przyjmie takie oświadczenie i powie: dobrze, budujcie, to jest w błędzie. Komisja Europejska żąda całej dokumentacji. Będzie tę dokumentację analizowała. Gdy przekazaliśmy (jako rząd koalicyjny PO i PSL – przyp. red.) tę dokumentację w 2015 roku, to zakładaliśmy – będąc w stałym kontakcie z KE – że takie badanie dokumentacji potrwa co najmniej pół roku. Jeżeli Komisja Europejską 15 stycznia otrzyma dokumentację, to termin półroczny jest trochę dłuższy niż termin na rozstrzygnięcie przetargu na budowę kanału przez mierzeję. Czy można sobie wyobrazić, że zostanie wyłoniony wykonawca budowy kanału, jeżeli Polska nie będzie miała pozytywnie zaopiniowanej oceny środowiskowej. Ja sobie za bardzo wyobrazić tego nie mogę. [...] My wiemy, że ta dokumentacja środowiskowa budzi pewne wątpliwości i one są wszystkim wiadome.
– poinformował senator.
Parlamentarzysta zwrócił uwagę, że przed tym jak 5 grudnia 2018 r. Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska w Olsztynie wydała pozytywną decyzję o uwarunkowaniach środowiskowych, RDOŚ w Gdańsku wydał decyzję negatywną, pod która podpisała się ówczesna dyrektor Danuta Makowska, która w sierpniu 2018 roku straciła pracę. Danuta Makowska wskazywała m.in. na takie oddziaływania na środowisko, które mogą doprowadzić do ograniczenia migracji lądowej, zmniejszenia populacji i zagrożenia dla rozrodu ryb, których powodem będzie zmętnienie wody. Po tym jak pani dyrektor Danuta Makowska straciła pracę, wydana została decyzja pozytywna. Senator zwrócił też uwagę na brak aktualnego tzw. uzasadnienia występowania nadrzędności interesu społecznego, uzasadniającego ingerencję w środowisko Natura 2000 (test IROPI).
Taki dokument wykonano w maju 2013 roku i jest on już nieaktualny. Generalnie wszystkie tego typu dokumentacje tracą ważnośc po 3 – 4 latach.
– zauważył senator Jerzy Wcisła.
Myślę, że jeżeli Polska chciałaby realizować jakąś inwestycję wbrew zaleceniom Komisji Europejskiej, albo bez aprobaty Komisji Europejskiej w środowisku Natura 2000, to Unia Europejska będzie obciążać Polskę jakimiś sankcjami. [...] W moim odczuciu PiS boi się tej inwestycji. Dlaczego się boi? Nie wiem. Mogą być dwa powody. Jeden z nich to taki, że nie mają na to pieniędzy, widzą już dno w skarbonce. Drugi powód może być taki, że po prostu boją się skutków środowiskowych, których nie opanują. To jest trudna inwestycja. Mówiłem o tym zagrożeniu dla ryb spowodowanym zawiesiną (która powstanie w wyniku pogłębiania toru wodnego – przyp. red.), ciągami migracyjnymi na mierzei. Tam są też słodkie wody podziemne. Może być tak, że szukają kogoś, kogo będą obciążać odpowiedzialnością za wstrzymanie tych prac. Pamiętam jak minister Gróbarczyk przyjechał do Elbląga i powiedział, że środowiska ekologiczne współpracują z Moskwą. Pytałem wówczas pana ministra, którzy to ekolodzy współpracują, bo nie można całego środowiska oskarżać. Później wiceminister o to samo oskarżył marszałka województwa pomorskiego, że realizuje politykę moskiewską. W senacie żądałem od ministra, aby przeprosił marszałka Struka albo żeby wskazał dowody, że rzeczywiście realizuje politykę rosyjską.
Jest jeszcze jeden, bardzo istotny problem, Senator stwierdził, że jeżeli nie zostanie zainwestowanych około 150 mln zł w modernizację portu w Elblągu, to kanał żeglugowy na Mierzei Wiślanej będzie służył jedynie takim osobom jak on – pasjonat żeglarstwa, ale nie przyniesie żadnych efektów gospodarczych, które stanowią uzasadnienie budowy tej drogi wodnej.
PiS wybrnął z tego w sposób taki, w jaki tylko PiS potrafi wybrnąć mówiąc, że ten kanał nie ma mieć znaczenia gospodarczego, tylko ma mieć znaczenie militarne. Możemy się z tym zgodzić. Będą po nim pływały szalupy z okrętów marynarki wojennej
– ironicznie podsumował parlamentarzysta.