› zdrowie i uroda
12:25 / 02.01.2017

Serca wydrukowane z dobroci. Powstają kolejne modele 3D

Serca wydrukowane z dobroci. Powstają kolejne modele 3D

fot. archiwum elblag.net

Na początku była potrzeba: matka wynalazków. Potem nadeszła weryfikacja własnych możliwości i samo działanie. Wojciech Wojtkowski - z zawodu programista i informatyk - którego syn Maciek urodził się z wadą serca, aby dopomóc lekarzom z gdańskiego szpitala, stworzył - nie bez pomocy dra inż. Henryka Olszewskiego z Państwowej Wyższej Szkoły Zawodowej w Elblągu - trójwymiarowy model serca. Takie modele 3D wykonuje się w USA i jest to bardzo skuteczna metoda diagnostyczna, dzięki której lekarze są w stanie należycie przygotować się do operacji różnych narządów. W Polsce to wciąż nisza i dlatego, gdy pojawiła się okazja pomocy kolejnemu dziecku, wiedziano, do kogo się zwrócić.

Historia małego Maciusia była bardzo głośna. Maciuś, syn Wojciecha Wojtkowskiego urodził się ze złożoną wadą serca. Rodzice o jego chorobie dowiedzieli się dopiero po jego narodzinach (wada niedorozwoju łożyska naczyniowego płucnego). Leczenie rozpoczęło się od razu po narodzinach dziecka, które już w czwartej dobie życia trafiło na stół operacyjny, gdzie zostały wykonane zespolenia w sercu ratujące życie. Wiadomo było jednak, że przyjdzie moment, kiedy będzie trzeba wykonać kolejny zabieg. Podczas rozmów nt. planowania kolejnych operacji lekarz kardiochirurg Radosław Jaworski ze szpitala w Gdańsku Zaspie stwierdził, że w przygotowaniu zabiegów pomógłby trójwymiarowy model serca. Wojciech Wojtkowski wziął płytę z badaniem tomograficznym serca i postanowił taki model wygenerować. Na co dzień pracuje jako informatyk i programista, więc to zadanie wcale nie wydawało się nierealne. Potrzebował jednak pomocy. Zwrócił się do swojego byłego nauczyciela akademickiego, dr. inż. Henryka Olszewskiego, który jest wykładowcą w PWSZ. Prace nad modelem trwały około 1,5 miesiąca, ale wielotygodniowy wysiłek się opłacił, bo lekarze otrzymali wydrukowane serce.

Jak wspominał kilka miesięcy temu, przy okazji spotkania z dziennikarzami, dr Ireneusz Haponiuk ze szpitala św. Wojciech w Gdańsku Zaspie, te modele są bardzo pomocne: "To nie jest wyobrażenie, to nie jest płaski obraz, który otrzymujemy z całego szeregu innych badań. Takie modelowanie ułatwia przyjęcie pewnej strategii leczenia, prognozowanie potencjalnych efektów i wyboru najlepszej dla danego pacjenta metody terapeutycznej".

Jak się okazuje powstało już drugie serce. Tym razem dla 10-letniej Oktawii, która ma zaplanowaną operację na styczeń w Katowicach.

- Jeżeli mam tę wiedzę, mogę pomóc, to jak najbardziej chcę pomóc. Ze swojego przypadku doskonale to rozumiem. Ten model został wykonany całkowicie charytatywnie. Chcieliśmy też sprawdzić, czy ta metoda - która zadziałała w przypadku Maciusia - sprawdzi się też w następnych przypadkach. Oczywiście cały czas dopracowujemy tę metodę, aby uzyskać jeszcze lepsze obrazowanie, żeby można było jeszcze więcej rzeczy zobaczyć na tych modelach - wyjaśniał w materiale TVN Wojciech Wojtkowski.

To jednak nie wszystko. Prace nad trzecim modelem już trwają. Model ma pomóc 2-letniemu Olgierdowi, który czeka na operację w Krakowie. Jak eksplikował dr inż. Henryk Olszewski, prace trwają coraz krócej, a technika jest udoskonalana z dnia na dzień.

- To się cały czas rozwija. Te algorytmy są dopracowywane, bo każdy przypadek jest inny. Każde dziecko jest inne. Efekt jest taki, że coraz szybciej nam to idzie. Na początku - w przypadku syna Wojtka - ten cały proces ekstrakcji cech trwał 1,5 miesiąca. Teraz jest to kilka tygodni. Te modele i oprogramowanie, które tworzymy są bardziej dopracowane, szybciej można wygenerować modele 3D.

Źródło: własne/fakty.tvn24.pl

 

2
0
oceń tekst 2 głosów 100%