Siostra zabitego Mariana Sawicza: Mam żal, że do dziś nikt nas nie przeprosił
fot. Konrad Kosacz
3 salwy honorowe, oddające cześć trzem zabitym elblążanom, rozbrzmiały wczoraj wieczorem przed pomnikiem ofiar grudnia 1970 w Elblągu. - Przywołajmy ludzi, którzy nie chcieli być bohaterami, ale przez czasy, w których żyli, stali się nimi – mówiono podczas wczorajszego apelu pamięci.
Obchody grudniowe rozpoczęły się od Mszy Świętej w Katedrze Świętego Mikołaja. Następnie odbył się przemarsz ze starówki w kierunku ul. 1 Maja. Na czele pochodu szli przedstawiciele NSZZ Solidarność. Całość zamykała grupa kibiców Olimpii Elbląg. Przemarszowi towarzyszyły hasła: „A na drzewach zamiast wiśni, będą wisieć komuniści”, „Norymberga dla komuny”, czy „przeżyliśmy Ruska - przeżyjemy Tuska”, co spotkało się z żywą reakcją uczestników marszu oraz obserwatorów.
- Dobrze, że młodzi mają jeszcze odwagę wykrzyczeć to, co jest prawdą. Może jeszcze coś zmienią – mówiła pani Dominika, jedna z uczestniczek obchodów.
Kilkumetrowy transparent z napisem „Chwała bohaterom”, wyróżniający się podczas tegorocznych obchodów grudniowych w Elblągu, był niewątpliwie hołdem dla trzech elblążan będących ofiarami ówczesnego systemu, w tym Mariana Sawicza, Zbyszka Godlewskiego i Waldemara Rebinina. Jak mówił jeden z kibiców Olimpii: „Wszyscy jesteśmy patriotami, stąd nasza obecność podczas obchodów”.
Do sytuacji gospodarczo-ekonomicznej naszego miasta odniósł się podczas przemówienia pod pomnikiem Jan Fiedorowicz – przewodniczący elbląskiej Solidarności. Zwrócił uwagę na system opieki zdrowotnej, podniesienie wieku emerytalnego, emigrację młodych elblążan. Wymienił główne przyczyny braku efektów w walce z bezrobociem w Elblągu, skrytykował tzw. umowy śmieciowe oraz szkolenia dla szukających pracy, zamiast tworzenia realnych miejsc zatrudnienia.
W obchodach Grudnia ’70 uczestniczyła siostra zabitego przez MO Mariana Sawicza - Hanna Haufa. Jako druga po delegacji Solidarności złożyła kwiaty pod pomnikiem „Ofiar Grudnia '70”. To tragiczne zdarzenie miało miejsce dokładnie 42 lata temu, 18 grudnia 1970 r.
- Po skończonej pracy, Marian zaszedł do przyszłej żony – mierzyła u krawcowej ślubną garsonkę, następnie wstąpił do baru mlecznego przy ulicy 1 Maja. W chwili kiedy stał na schodach, z przejeżdżającej Nysy rozsunęły się drzwi i padł strzał, kula przeszyła mojego brata poniżej ucha – opowiada nam z rozgoryczeniem pani Hanna.
Siostra zabitego opowiedziała nam także, jak władze utrudniały odnalezienie ciała Mariana Sawicza oraz o zachowaniu milicjantów tego dnia.
- Dowiedziawszy się od sąsiada, że zabito Mariana, udałam się z mamą do komisariatu. W szpitalu skłamano, że nie ma ciała mojego brata. Milicjant zapewnił nas, że w Elblągu nie ma żadnej ofiary śmiertelnej. Nie uwierzyłyśmy w to – mówi Hanna Haufa. - Pierwsze kroki skierowałyśmy pod bar mleczny. Zauważyłyśmy ciemną kałużę, nadjeżdżający patrol wojskowy przekonywał nas, że to nie krew, a my chciałyśmy w to uwierzyć. Postanowiłyśmy wrócić do domu. Z daleka zauważyłam światła samochodu. Poinformowałyśmy milicjantów, wyczuwalnie będących pod wpływem alkoholu, że szukamy Mariana Sawicza. Jedyna reakcja, z jaką się spotkałyśmy, to śmiech, który do tej pory słyszę w uszach. Mam żal, że do dzisiaj nikt nie przeprosił nas za minione wydarzenia – zaznacza siostra Mariana Sawicza.
Do tej pory odbyły się 4 rozprawy sądowe przeciwko Wojciechowi Jaruzelskiemu w sprawie zamordowanego Mariana Sawicza. Na żadnej z nich Jaruzelski nie pojawił się. Nikt nie został ukarany. Rok po śmierci brata – Hanna Haufa, zatrzymała jeden z zegarków na godzinie 16:45. Wtedy czas dla Mariana Sawicza zatrzymał się na zawsze...
Powiązane artykuły
Siostra Mariana Sawicza oburzona wyrokiem sądu ws. ofiar Grudnia 70
20.04.2013 komentarzy 8
45 osób, w tym elblążanin Marian Sawicz, zostało zabitych podczas wydarzeń Grudnia 70. Wczoraj, po 17 latach od rozpoczęcia procesu zapadł wyrok...