Skazany za zabicie człowieka: "Życie uratowała mi praca w elbląskim hospicjum"
fot. kpt. Anna Downar
Lata doświadczeń pokazują, że zmiana zachowań człowieka, który potrafi dostosować się przez określony czas do różnych warunków i wymagań jest niewystarczająca. Musi iść za tym zmiana jego mentalności, sposobu patrzenia na świat i jego przeżywania.
Osoba skazana na wiele lat pozbawieniem wolności często traci poczucie sensu życia i traci motywację do pracy nad sobą. Trudno zmobilizować go do zaangażowanego udziału w programach resocjalizacyjnych, co znajduje odbicie w statystykach powrotu do przestępstwa.
Kiedy usłyszałem, że w więzieniu spędzę 11 lat zawalił mi się świat. Nie mogłem pogodzić się z wyrokiem, czułem złość i bezsilność, z dnia na dzień było coraz gorzej, myślałem żeby coś sobie zrobić i skończyć z tym wszystkim..., życie uratowała mi praca
- mówi Tomasz (34 lata) skazany za pobicie ze skutkiem śmiertelnym. Wychowawczyni skierowała skazanego do zatrudnienia, na początku jako sprzątającego oddziały, a potem do Hospicjum.
Praca w Hospicjum wstrząsnęła mną, zobaczyłem śmierć i nagle zaczęło mi zależeć na dobrym, normalnym życiu
- wspomina Tomasz.
Areszt Śledczy w Elblągu współpracuje z Hospicjum im. Aleksandry Gabrysiak od 2005 roku w zakresie zatrudnienia skazanych. Osadzeni przechodzą wcześniej szkolenie dla wolontariuszy hospicyjnych. Wykonują wszelkie obowiązki związane z opieką na chorymi: karmią, ubierają, myją, ale też rozmawiają, wspierają, są przy chorych, czasem do samego końca.
Moja podopieczna umierała, a ja trzymałem ją za rękę. To było dziwne uczucie, takiego głębokiego smutku. Potem przez kilka dni myślałem o tym, i o swoim życiu, jak dużo straciłem, ale też, że nadal dużo mam: rodzinę, zdrowie i że chcę to swoje życie zmienić na lepsze
– mówi Łukasz (32 lata), który w więzieniu spędził 7 lat i - jak sam przyznaje - wolontariat i praca w Hospicjum zmieniły go jako człowieka.
Dawid to wspaniały opiekun, bardzo opanowany, uczynny i grzeczny. Niemal uratował mi życie asekurując przed poważnym upadkiem
– opowiada o kolejnym skazanym Pani Ela – pensjonariuszka Hospicjum.
Elbląski areszt kładzie duży nacisk na zatrudnienie skazanych, które okazuje się jedną z najskuteczniejszych form resocjalizacji. Oprócz Hospicjum skazani kierowani są do Domu Pomocy Społecznej "Niezapominajka", Fundacji Końskie Zdrowie, a także do nieodpłatnej pracy na rzecz elbląskich szkół, przedszkoli oraz miasta.
To dobrzy pracownicy, którzy stanowią dla nas nieocenioną pomoc. Nie różnicujemy skazanych od innych wolontariuszy, mają takie same prawa i obowiązki, z których się świetnie wywiązują, mimo, że to jest trudna praca
– mówi Rafał Florek kierownik zespołu rehabilitacyjnego DPS "Niezapominajka".
Program Pracy Dla Więźniów stwarza szersze możliwości zatrudniania skazanych w środowisku społecznym. Liczba skazanych zatrudnionych w jednostce oraz poza jej obrębem stanowi około 61% ogółu skazanych. Obecnie areszt elbląski zatrudnia 115 skazanych, w tym nieodpłatnie 57. Pozostali pracują za minimalne wynagrodzenie, przy czym, z pensji tej potrąca się na Fundusz Pomocy Pokrzywdzonym i Pomocy Postpenitencjarnej, Fundusz Aktywizacji Zawodowej Skazanych oraz Rozwoju Przywięziennych Zakładów Pracy a także pokrycie kar pieniężnych jak alimenty czy grzywny itp. Dla skazanych każda praca jest atrakcyjna, chętnie uczestniczą też w akcjach pomocowych.
Elbląski areszt skierował grupę skazanych do usuwania skutków podtopień na terenie Fromborka.
Kpt. Anna Downar, rzecznik prasowy dyrektora Aresztu Śledczego w Elblągu