Jeszcze trudno dziś dojść do ładu po wczorajszym koncercie Skubasa w Mjazzdze. Elbląg po raz kolejny udowodnił, że nasza publiczność jest wyjątkowa i umiemy bawić się na koncertach, a zespoły to widzą i doceniają.

Koncert Skubasa odbył się w Elblągu w związku z jego trasą koncertową promującą płytę „Wilczełyko”. Jest to jego debiutancka płyta z „klimatycznym, akustycznym gitarowym brzmieniem o lekko folkowym grunge-owym charakterze” jak wspominają na stronach radiowej Trójki.

Już na wstępie Skubas powiedział, że cieszy się, że "wszyscy są tak blisko". To cecha charakterystyczna Mjazzgowych koncertów. Widownia stojąca zaraz przy scenie tworzy niesamowity klimat dzięki czemu komunikacja między artystą a publicznością przeradza się w zwykły dialog. Już po dwóch kawałkach widać było, że muzycy świetnie się bawią a publiczność reaguje na to co dzieje się na scene.
Rozbawiła mnie sytuacja kiedy po utworze "Rain Song" publika nadal kontyunowała piosenkę gwiżdżąc sobie, a to z kolei zmusiło muzyków do włączenia się do gry. Inne kawałki Skubas śpiewał razem z publicznością. Nie da się ukryć, że zespół był zadowolony z koncertu zakończonego aż trzema bisami. Z czego jeden z nich zagrany był akustycznie między i razem z ludźmi.
Choć Elbląg nie jest pod względem ekonomicznym wielką atrakcją dla muzyków w porównania z koncertami z tysięczną publicznością, jednak zespoły chcą tu wracać, bo elblążanie świetnie się bawią na koncertach, zawsze jest dobra atmosfera charakterystyczna dla małego klubu a po koncertach nierzadko mozna posiedzieć z muzykami do późnych godzin i porozmawiać. I tak teżbyło wczoraj. Zapraszam do obejrzenia galerii zdjęć z koncertu a także z tej mniej oficjalnej części.