› zapowiedzi
13:01 / 02.11.2012

Słoneczny Zakątek Dobrych Spotkań - Rowerem przez Gruzję

Słoneczny Zakątek Dobrych Spotkań - Rowerem przez Gruzję

fot. źródło: Biblioteka Elbląska

„Bo przemierzając Gruzję w spokojnym tempie rowerowej podróży posmakowaliśmy nieco odmienności, której nie potrafimy zaszufladkować ani jako typowo azjatyckiej, ani europejskiej. To coś pomiędzy (…). Sami zobaczcie jak gościnne są progi małego narodu pośród wielkich gór.” – w czwartek 8 listopada o godz. 17.00 w Filii nr 6 Biblioteki Elbląskiej przy ul. Słonecznej Katarzyna Mielnicka i Marcin Felka opowiedzą o swojej rowerowej wyprawie przez Gruzję. Wstęp wolny.

A może tym razem wznieśmy toast po gruzińsku. Długi i pokrętny jak serpentyny kaukaskich gór. Ale i z morałem. Jak w tej przygodzie. Bo przemierzając Gruzję w spokojnym tempie rowerowej podróży posmakowaliśmy nieco odmienności, której nie potrafimy zaszufladkować ani jako typowo azjatyckiej, ani europejskiej. To coś pomiędzy. Jest tam coś jeszcze, jakaś poezja, co świetnie oddaje pieśń Bułata Okudżawy: Spulchnię ziemię na zboczu i pestkę winogron w niej złożę ... Sami zobaczcie jak gościnne są progi małego narodu pośród wielkich gór.

Sakartvelo (Gruzja) - brzmi egzotycznie? Jeszcze bardziej kosmicznie, gdy pisane jest po gruzińsku. A było to tak: dawno temu, kiedy Bóg wyznaczał różnym narodom ich miejsce na ziemi zwyczajnie zapomniał o jednej małej nacji. Trochę było mu głupio, gdy Gruzini przyszli się poskarżyć i zaśpiewali... Najwyższy wzruszył się niezmiernie, gdy usłyszał najpiękniejszy śpiew na świecie i postanowił oddać Gruzinom część świata, którą zostawił dla siebie.
Ale czy słowa starej legendy mają odzwierciedlenie w rzeczywistości? Postanowiliśmy przekonać się o tym na własnej skórze.  Tegoroczny sierpień spędziliśmy zwiedzając ten niesamowity kraj. Góry, kultura, krajobrazy po prostu transcendentne. Od razu po wyjściu z lotniska odczuwam wyraźnie, że wkraczamy w świat inny niż ten, który znałem wcześniej. Pierwszy przejaw tej odmienności to powietrze, które tam jest wilgotne i gorące - jakby z żyznych gleb parował wrzątek. Od razu stajemy się lepcy od potu, jak w saunie. Gorzej, bo w tej saunie będziemy musieli pokonywać dziesiątki kilometrów. Pierwsze ruchy korbami i po masie roweru czuję, że z domu na pewno niczego nie zapomniałem, a po pierwszych kilometrach dochodzi sazamtro (arbuz), melon i butelka wina. W głowie jedna pulsująca niczym lawa myśl: czy to już prawdziwa wyprawa?./ Katarzyna Mielnicka i Marcin Felka

Spotkanie odbywa się w ramach cyklu: Słoneczny Zakątek Dobrych Spotkań.

2
0
oceń tekst 2 głosów 100%