› sport
19:27 / 03.09.2016

Specjaliści od kompromisów. Olimpia dzieli się punktami z Bełchatowem (+ wideo)

Specjaliści od kompromisów. Olimpia dzieli się punktami z Bełchatowem (+ wideo)

fot. archiwum elblag.net

Jeśli nie możesz wygrać, staraj się nie przegrać. Tak mogłoby brzmieć tegoroczne motto piłkarzy Olimpii Elbląg patrząc na wyniki drużyny w II lidze. W wyjazdowym spotkaniu z popularną "Gieksą" z Bełchatowa żółto-biało-niebiescy zanotowali piąty remis na siedem rozegranych kolejek ligowych. Żadna inna ekipa w stawce drugoligowców tak często nie idzie na kompromis z przeciwnikami. 2 do 2 w rywalizacji na obcym terenie z klubem, który jeszcze nie tak dawno występował na boiskach Ekstraklasy, z całą pewnością może zadowolić trenera zespołu Adama Borosa oraz kibiców. Dla elblążan szklanka po tym meczu jest w połowie pełna, natomiast dla gospodarzy zdecydowanie pusta, bo dla bełchatowian to strata dwóch bardzo ważnych oczek.

Od rozpoczęcia rozgrywek GKS nie może się wygrzebać ze strefy spadkowej II ligi. Bełchatowski klub zaczął ten sezon z trzema ujemnymi punktami za niespełnienie dyrektyw licencyjnych, co odrabiał zaledwie jedną kolejkę. Potem przyszło kolejne zwycięstwo, ale od 2 rundy spotkań było już tylko gorzej: jeden punkt w trakcie 360 minut gry. Nie było zatem dla gospodarzy dogodniejszej okazji do rozpoczęcia marszu w górę tabeli, niż potyczka przed własną publicznością z beniaminkiem z Elbląga. Olimpia z kolei, po rewelacyjnym występie sprzed tygodnia (6:1 z Wartą Poznań) w końcu zresetowała licznik 5 meczów bez wygranej na boiskach drugiej ligi i zyskała niezbędną pewność przed następnymi meczami. Tak naprawdę liga udowodniła, że praktycznie każdy może powalczyć z każdym, a żółto-biało-niebiescy wiedzą o tym najlepiej, gdyż tylko raz schodzili w tym sezonie pokonani z murawy. W pozostałych przypadkach zawsze dorzucali punkty do swojego ligowego worka. Z takim nastawieniem przyjechali również do Bełchatowa, gdzie fani miejscowego zespołu oraz sympatycy z Elbląga obejrzeli trzymające w napięciu i obfitujące w zwroty 90 minut. Podział punktów nie zadowala żadnej z drużyn, ale jest korzystniejszy dla gości, choć i oni mogą czuć lekkie niespełnienie takim zakończeniem spotkania.

Dobrą wiadomością dla Adama Borosa był powrót do wyjściowego ustawienia ostoi elbląskiej defensywy Dawida Kubowicza. W protokole meczowym zabrakło natomiast Filipa Burkhardta, który dołączył do drużyny na moment przed wyjazdem do Bełchatowa. Elblążanie rozpoczynali pierwszą część i do momentu, do którego byli w jej posiadaniu, zagrożenie ze strony gospodarzy było nikłe. Jednak gdy tylko bełchatowianie przejęli piłkę, od razu przenieśli ciężar gry pod pole karne Tułowieckiego. Tuż przed nim, już w czwartej minucie powalony został jeden z ofensywnych piłkarzy GKS-u. Odległość była niewielka, a do piłki podszedł Artur Lenartowski. Pomocnik Bełchatowa przymierzył wewnętrzną stroną buta i po raz pierwszy w sezonie trafił do siatki rywali, co uczynił w efektowny sposób. Tak stracona bramka poderwała przyjezdnych do szybkiej odpowiedzi. Od razu po gwizdku wznawiającym grę elblążanie zawiązali udany atak, który w dość przypadkowy sposób przerwali obrońcy GKS-u. Wciąż jednak to goście byli przy piłce. Gapiostwo broniących przy rzucie rożnym piłkarzy Andrzeja Konwińskiego wykorzystał Łukasz Pietroń, który trącił piłkę głową i chytrym strzałem po długim słupku doprowadził do wyrównania. Było to czwarte z rzędu spotkanie, w którym nasz skrzydłowy zaliczał trafienie. Po okresie wzmożonej aktywności pod obiema bramkami, wydarzenia na murawie przeniosły się bardziej w środkową strefę, gdzie co rusz sędzia wstrzymywał grę, aby uspokoić w swoich zbyt agresywnych zapędach graczy obu drużyn. Żółtych kartek jednak nie było. Olimpia oddała gospodarzom inicjatywę, a sama czekała na okazję do szybkich kontrataków. Bełchatowianie stronili jednak od błędów, ale i w ofensywie nie prezentowali tego samego entuzjazmu, z którym pojawili się na placu gry. Minuty upływały, a wynik się nie zmieniał. W 40 minucie żółto-biało-niebiescy w końcu doczekali się błędu po stronie gospodarzy. Strata piłki w środku pola, kilka szybkich podań, ale zabrakło dokładości w ostatniej fazie akcji. Przy strzale pomylił się Anton Kolosov. Ta sytuacja mogła się zemścić natychmiast, lecz dobrą okazję bełchatowian zastopowała chorągiewka sędziego bocznego, który wskazał spalonego. Odpowiedź Olimpii wprowadziła kibiców w Bełchatowie w konsternację. Czekający już na końcowy gwizdek pierwszej odsłony gospodarze dopuścili podanie do Kolosova, który drugiej okazji nie mógł zmarnować i precyzyjnym strzałem, tuż przed upływem 45 minuty, wpakował rywalom gola do szatni. Tak też skończyły się pierwsze trzy kwadranse.

Oczywistym było, że GKS ruszy po przerwie do odrabiania strat. Przyjezdni mogli wyczekiwać rywali na własnej połowie i odpowiadać za pomocą kontr. Niestety długo rezultat sprzed przerwy się nie utrzymał, a na listę strzelców 10 minut po wznowieniu meczu wpisał się Dawid Dzięgielewski, który został wypatrzony przez partnera w momencie wyjścia na pozycję sam na sam z Tułowieckim. Wykończenie akcji okazało się formalnością i spotkanie rozpoczęło się na nowo. Wyrównujące trafienie podziałało na gospodarzy orzeźwiająco. Wydarzenia przeniosły się przed "szesnastkę" Tułowieckiego, który tego późnego popołudnia miał pełne rękawice roboty. Kolejną udaną interwencję zaliczył w okolicach 60 minuty, kiedy to wybił piłkę z linii bramkowej. Następna parada naszego golkipera uniosła z krzeseł fanów gospodarzy - którzy przedwcześnie ucieszyli się z odzyskanego prowadzenia - 10 minut później. Elblążanie z letargu w drugiej części obudzili się po drugim ostrzeżeniu i w końcu przypomnieli sobie, jak funkcjonować powienien atak pozycyjny drużyny. Wynik jednak ani drgnął od 55 minuty, a w rolach głównych występowali bramkarze obu ekip. W końcowych fragmentach sporo było gry na czas. Szkoleniowcy obydwu zespołów dokonywali ostatnich zmian, ale arbiter doliczył 5 minut do regulaminowych 90. Ani Olimpia, ani GKS, nie przeprowadziły już żadnej składnej akcji i podział punktów po remisie 2:2 stał się faktem. Elblążanie po raz piąty w obecnym sezonie zakończyli potyczkę w sposób kompromisowy i po 7 kolejkach plasują się na 11 pozycji w tabeli II ligi, która wciąż jeszcze może ulec zmianie.

PGE GKS Bełchatów - Olimpia Elbląg 2:2 [1:2]

1:0 - Lenartowski (5')

1:1 - Pietroń (9')

1:2 - Kolosov (44')

2:2 - Dzięgielewski (55')

ZKS: Tułowiecki, Maciążek (Wolak), Kubowicz, Wenger, Bukacki, Sokołowski, Ressel (Stępień), Bojas, Pietroń (Lisiecki), Kolosov, Piceluk (Szuprytowski).

Trener: Adam Boros.

W ósmej kolejce II ligi Olimpia zmierzy się na własnym terenie z Gryfem Wejherowo. Mecz odbędzie się 10 września o godzinie 17:00 (Agrykola 8).

7 kolejka II ligi (wyniki):

Warta Poznań 3-3 Stal Stalowa Wola

Gryf Wejherowo 0-0 Polonia Warszawa

Legionovia Legionowo 1-3 Odra Opole

ROW 1964 Rybnik 1-2 Polonia Bytom

Siarka Tarnobrzeg 1-1 Raków Częstochowa

Radomiak Radom 3-2 Kotwica Kołobrzeg

Puszcza Niepołomice 1-1 Olimpia Zambrów

Rozwój Katowice 0-1 Błękitni Stargard Szczeciński

 

8
0
oceń tekst 8 głosów 100%