› bieżące
09:46 / 08.06.2017

Sprawą „Biedronki” zajmie się sąd w Elblągu. W Warszawie proces trwałby za długo

Sprawą „Biedronki” zajmie się sąd w Elblągu. W Warszawie proces trwałby za długo

fot. elblag.net fotomontaż

Najprawdopodobniej jeszcze w czerwcu do elbląskiego sądu trafią pozwy byłych pracowników „Biedronki”, którzy będą domagać się od firmy zadośćuczynienia za złe warunki pracy. Osoby przed laty pracujące w portugalskiej sieci hipermarketów reprezentuje przed Temidą kancelaria prawna Lecha Obary. I to właśnie ona opracowuje treść i uzasadnienie pozwów.

 

Dlaczego, choć sprawa ma wymiar ogólnokrajowy, tematem „Biedronki” zajmie się sąd w Elblągu? Powód jest prosty: w naszym mieście wyrok zapadnie szybciej, a nawet znacznie szybciej niż w Warszawie. Tak przynajmniej sądzą reprezentanci prawni byłych pracowników sieci Jeronimo Martins.

Zależy nam, by do pierwszej rozprawy doszło jeszcze w tym roku. W przypadku stołecznego sądu istnieje zbyt duże ryzyko, że tak się nie stanie. Prowadzimy wiele spraw w Warszawie i z naszych doświadczeń wynika, że na termin pierwszej rozprawy trzeba czekać około roku. A okresy między kolejnymi rozprawami są długie – wynoszą od sześciu do dwunastu miesięcy – wyjaśniła w wypowiedzi dla mediów Olga Malinowska, radca prawny z Kancelarii Lech Obara i Wspólnicy.

Kwestia czasu ma tu znaczenie podstawowe, bo choć roszczenia dawnych pracowników „Biedronki” przedawniają się po 20, a nie po 10 latach, jak to zwykle ma miejsce, to, jak zauważył mecenas Lech Obara:

Ponad połowa przysługującego im okresu jednak już upłynęła. Co oznacza, że pracownikom nie zostało już wiele czasu na dochodzenie swoich roszczeń – podkreślił prawnik.

Jak ustaliliśmy, pozwy przygotowywane przez kancelarię dotyczą panujących przed kilkunastu laty złych warunków pracy w „Biedronce”. Osoby zatrudnione w tej sieci miały być dopuszczane do pracy bez ważnych badań lekarskich zezwalających na wykonywanie czynności, do których były faktycznie przydzielone, a nie tych zapisanych w umowach. Miano je także nie informować o ryzyku zawodowym i zasadach ochrony przed zagrożeniami związanymi z faktycznie wykonywanymi obowiązkami.

O odszkodowanie może ubiegać się co najmniej kilkaset osób. Prawda jest jednak taka, że nie wszystkie z nich wiedzą, że istnieje taka możliwość. A te, które mają tego świadomość, utraciły wiarę, że mogą dochodzić swoich praw i ubiegać się o odszkodowanie. Teraz ważne, by im ją przywrócić – stwierdził w rozmowie z mediami przedstawiciel Stowarzyszenia Stop Wyzyskowi – Biedronka, które pomaga byłym pracownikom sieci w kontaktach z kancelarią Lecha Obary.

Jeronimo Martins na razie nie komentuje sprawy publicznie. Firma tłumaczy, że nie może zająć stanowiska dopóki nie pozna treści pozwów. Biuro prasowe sieci podkreśla jednak jednocześnie, że w „Biedronce” dba się o to, by warunki zatrudnienia były zgodne z kodeksem pracy oraz przepisami BHP.

Dawni pracownicy firmy zgadzają się, że obecnie sytuacja w sklepach „Biedronki” zmieniła się bardzo na plus, ale:

Nie chodzi nam o to, jak jest teraz lecz jak było przed laty – zauważają.

1
0
oceń tekst 1 głosów 100%

Powiązane artykuły

Dziewięciu pasłęczan pozwie do sądu Biedronkę

23.05.2017 komentarzy 3

Byli pracownicy Biedronki szykują pozwy przeciw firmie Jeronimo Martins. Domagają się od sieci odszkodowania za naruszanie ich praw do bezpiecznych i...

Pracownicy Biedronki liczą już tylko na Ziobrę. W nim ostatnia nadzieja

25.05.2017

Stowarzyszenie Stop Wyzyskowi – Biedronka i mecenas Lech Obara poinformowali Zbigniewa Ziobrę, ministra sprawiedliwości o planowanym wytoczeniu procesu przeciwko...