› bieżące
10:33 / 26.11.2013

Stadionu nie będzie, basenu nie będzie – czyli jak wyprowadzono Wilka w pole

Stadionu nie będzie, basenu nie będzie – czyli jak wyprowadzono Wilka w pole

fot. Konrad Kosacz

Zanim prezydent Jerzy Wilk podjął decyzje o rezygnacji z unijnej dotacji na budowę stadionu, odbył rozmowę z marszałkiem województwa warmińsko - mazurskiego Jackiem Protasem. Zapewne otrzymał obietnice graniczącą z pewnością, że te pieniądze mogą wrócić do Elbląga na inny projekt, stąd po rozmowie z własnym zapleczem intelektualnym, wymyślono plan B, czyli centrum rekreacji wodnej – pisze Stefan Rembelski.

W tekście Witolda Strzelca z dnia 20 listopada „ Prezydent Jerzy Wilk po prostu okłamał społeczeństwo” możemy wyczytać miedzy wierszami, że tych pieniędzy w ogóle nie będzie, a jeśli już, to tylko w niewielkiej części. W tej rozgrywce na plan dalszy zeszła ważna dla Elbląga sprawa dużej unijnej dotacji, wątkiem dominującym jest, kto koga w pole wyprowadzi – niestety, tym razem padło na prezydenta Jerzego Wilka. Brak doświadczenia i roztropnego zaplecza doradczego, będzie kosztował elblążan utratę dużych, darmowych pieniędzy na infrastrukturę sportowo rekreacyjną, i nie ujmując nic, urokliwym zaściankom, w tamtą stronę nas rządy PiS-u prowadzą. Smutkiem napawa rola Platformy w tej zakulisowej rozgrywce, emocje wzięły górę i poszło wg zasady, jak Kuba Bogu tak Bóg Kubie. Szkoda, bo po skończonej batalii wyborczej można było wspólnie zawalczyć o te pieniądze dla elblążan, i nie ma tu znaczenia czy byłby to stadion, czy basem.

Partyjne wojenki - racje ma pan Strzelec tylko w jednym, że pieniędzy już przyznanych się nie oddaje. Trzeba było przełknąć gorycz porażki, wznieść się ponad uprzedzenia, w dobrze rozumianym interesie Elbląga, i wspólnie z marszałkiem, pomóc nowemu prezydentowi, opanować paniczny lęk przed zarządem komisarycznym, by myśląc racjonalnie, nie rezygnował z tych pieniędzy. Stało się inaczej, prezydent Jerzy Wilk sam wystawił się do odstrzału, elbląska platforma nie może powiedzieć, że strzelba sama wystrzeliła, ktoś pociągnął cyngiel, a przecież przez dwa lata miasto pozwoliło sporo zarobić i to też czegoś wobec miasta zobowiązuje. Dzisiaj puszczanie balonów próbnych, że prawnie coś jest nie tak, że może będą lepsze projekty, że komisja jest niezależna – to, w istocie przygotowywanie gruntu, pod decyzję częściowo lub całkiem negatywną, czyli marginalizacji słabiutkiego prezydenta Jerzego Wilka, na czym ucierpią przede wszystkim elblążanie.


„Fenomen” elbląskich kosztorysów inwestorskich

Zazdrość to negatywna cecha, ale z takim uczuciem spoglądam na inne samorządy regionu warmińsko-mazurskiego, którym na projekty unijne, udaje się pozyskać finansowanie na poziomie 75 % wartości inwestycji. By nie szukać daleko, Lidzbark Warmiński – zimne termy, dofinansowanie maksymalne, przyznane przez niezależną komisję. Droga wojewódzka 503 w Elblągu? – dobrze będzie, jeżeli dofinansowanie unijne zamknie się na poziomie czterdziestu paru procent. Nieszczęsny stadion – gdyby realizacja tego projektu doszła do skutku, dofinansowanie unijne nie przekroczyło by czterdzieści procent. Pierwszy projekt przygotowany był za kadencji prezydenta Henryka Słoniny, gdy członkiem zarządu województwa był Grzegorz Nowaczyk. Projekt stadionu powstał za prezydentury Grzegorza Nowaczyka, gdy w tym czasie, prezydent Henryk Słonina jest doradcą marszałka, a wiceprezydent Witold Wróblewski, jest członkiem zarządu województwa. Czy można sobie wyobrazić, bardziej sprzyjającą konstelację do realizacji projektów finansowanych z unijnych pieniędzy? Gdzie, lub w czym tkwi problem, że elbląskie projekty uzyskują tak nikłe dofinansowanie.

Standardem jest, że projekt inwestorski, profesjonalnie przygotowany, jest o około dziesięć procent wyższy od najwyższej ceny zaoferowanej przez wykonawców w procedurze przetargowej. Ta różnica, pozwala już na etapie wykonawstwa pokryć ewentualne, prace dodatkowe, nieprzewidziane w projekcie, ale konieczne do wykonania. Do drogi wojewódzkiej, a wiec drogi marszałka, elblążanie dopłacą 70 milionów zamiast 20-stu, zupełnie podobnie, rzecz się by miała ze stadionem, i nie inaczej będzie z basenem, którego kosztorys powstał za prezydenta Jerzego Wilka. Czy możemy mieć pretensje do marszałka województwa Jacka Protasa, że dyskryminuje Elbląg? W żadnym wypadku, według złożonego projektu, otrzymaliśmy dofinansowanie do drogi 503 na poziomie 80%. To, że nie umiemy liczyć na etapie kosztorysu inwestorskiego, nie jest winą marszałka Protasa. Chcącemu nie dzieje się krzywda – tyle otrzymaliśmy o ile wnioskowaliśmy. Gdzie, lub w czym tkwi problem, że kolejne ekipy w Ratuszu popełniają ten sam fatalny błąd, pozbawiając elblążan unijnych środków, a miasto Elbląg wpędzając w długi i śmieszność. Czy jest to kwestia relacji personalnych, emocjonalnych, czy może programowych? Z jednej strony, rządzący w Elblągu Pis, zapowiada w programie wyborczym przeprowadzenie referendum w sprawie wyłączenia Elbląga, ze struktur administracyjnych województwa warmińsko-mazurskiego - odpowiedź na to pytanie, jest w Elblągu oczywista bez konieczności przeprowadzania referendum – wiedząc, że wysokość środków unijnych, w przeliczeniu na jednego mieszkańca będzie niemal dwukrotnie wyższa w regionie warmińsko-mazurskim, niż w regionie pomorskim. Z drugiej zaś strony, prezydent Jerzy Wilk wnioskuje do marszałka województwa warmińsko – mazurskiego, o środki na budową basenu. Czy jest w tym zdroworozsądkowa logika?

Czy komisja, rozdzielająca środki z budżetu warmińsko – mazurskiego, choćby była nie wiem jak niezależna, nie poweźmie nieformalne przekonania, że Elbląg powinien składać wniosek o dotacje unijne do marszałka województwa pomorskiego? Czy jest chociaż jakiś minimalny poziom racjonalnych zachowań elbląskiego Pis-u, w odniesieniu do rzeczywistości, która nas otacza, w przededniu podziału nowych, dużych, zatwierdzonych już przez parlament europejski, pieniędzy z nowej perspektywy 2014 – 2020? Podobnie będzie z basenem, po finezyjnych zagrywkach prezydenta Jerzego Wilka, uzyskamy dofinansowanie na poziomie może 6-ciu milionów. Ponieważ nie mamy zdolności kredytowej – konieczny byłby kredyt rzędu 20-stu milionów – znów oddamy marszałkowi unijną dotacje i wyjdziemy na największych błaznów w regionie, przy których wymięka nawet Latający Cyrk Monty Pythona. Ten przypadek Elbląga będzie obwożony po Polsce jako przykład, jak będą wyglądały rządy PiS-u po wyborach. Elblągowi wszyscy będą gratulować prezydenta wożonego fordem Mondeo.

Stefan Rembelski
stefanrem@wp.pl

 

31
32
oceń tekst 63 głosów 49%