› sport
16:27 / 21.09.2013

Start nie wytrzymał szybkiego tempa i przegrał w Lublinie

Start nie wytrzymał szybkiego tempa i przegrał w Lublinie

fot. Marcin Walędzik/elblag.net

Trzeci mecz w lidze i druga porażka na koncie piłkarek ręcznych Startu. Elblążanki przegrały dziś na wyjeździe z MKS Lublin 32:40. Spotkanie toczone było w bardzo szybkim tempie. Start do 40 minuty grał z mistrzyniami Polski jak równy z równym, ale zabrakło od tego momentu sił i skuteczności rzutów. Niestety, ale początek ligi w wykonaniu zawodniczek z Elbląga nie może cieszyć kibiców.

Start pokazuje szybkie kontrataki

Pierwsza połowa zdecydowanie potwierdziła przedmeczowe zapowiedzi ciekawego spotkania. Pojedynek toczony był w szybkim tempie. Pierwszego gola w 2 minucie rzuciła kapitan Wolska. Odpowiedziała szybko Majerek ze skrzydła. Chwilę później Start zdobył bramkę po szybkiej akcji, w wykonaniu Aleksandrowicz. W 4 minucie Elbląg prowadził juz 3:1, po dobrej obronie i kontrze Zorii. Po kilkudziesięciu sekundach znowu trafiła aktywna Wolska (4:2 dla Startu). Rywalki szybko wyrównały, po golach Roli ze skrzydła i Wojtas z karnego. W 7 minucie Start znowu prowadził 2 bramkami. W szybkiej akcji rzutem popisała się rozgrywająca Waga, a w kontrze trafiła także Koniuszaniec, wykorzystując dobre podanie od broniących koleżanek. Minutę później Start miał juz 3 gole przewagi, dzięki piekielnie szybkiej bramce Grzyb z prawego skrzydła. Tak jak szybko zawodniczki Pareckiego uzyskały przewagę, to tak szybko rywalki wyrównały na 8:8, bo w 2 minuty. Najpierw trafiła Małek, a na ławkę kar powędrowała Zoria. W przewadze MKS trafił dwa kolejne gole. Od tego momentu lublinianki grały nieco lepiej i skutecznej. Z dobrej strony pokazywała Dzhukeva, która odczytywała rzuty byłych koleżanek. W 16 minucie MKS prowadził 14:11. Wówczas przewagę wypracowała Wojtas, która zdobyła 3 kolejne gole, w tym 2 z karnego. Na szczęście Waga i Koniuszaniec nie dawały za wygraną. Rywalki grały jednak coraz bardziej skutecznie, dzięki czemu znowu prowadziły 3 golami (17:14). Świetnie była jednak dysponowana Waga, która zdobyła 16, 17 i 19 bramkę. Do przerwy był remis 19:19. Zapowiadało to ciekawą drugą połowę.

Te ostatnie 20 minut meczu zadecydowało o porażce

Drugie 30 minut rozpoczęła skutecznym rzutem Wojtas, który wykorzystała dobrą pracę na kole Szarawagi. W odpowiedzi w 33 minucie z bardzo ostrego kąta sobie tylko znanym sposobem do bramki Lublina trafiła Grzyb. W 37 minucie Waga kolejny raz wbiegła w obronę przeciwniczek, które ją ostro faulowały. Karnego wykorzystała Grzyb i było po 22. Chwilę później szansy na prowadzenie nie wykorzystała Koniuszaniec. Taką akcję wykorzystała jednak dla Lublina Majerek. Trzeba powiedzieć, że mecz był bardzo ciekawy, a zawodniczki obu zespołów było szalenie zmotywowane. W 41 minucie MKS prowadził 27:23, po czterech bramkach z rzędu. Start w tym momencie grał słabiej, a proste błędy zawodniczek wykorzystały rywalki. - Nie spieszcie się, grajcie spokojnie, przygotujcie sobie dobre okazje - mówił Parecki podczas przerwy na żądanie. Serię przełamała Koniuszaniec. MKS starał się trzymać Start na dystans, grając bramka za bramkę. Prezentował bardzo niekonwencjonalne podania od rozgrywających do skrzydłowych i kołowej. W 45 karnego wykorzystała Grzyb i było 31:27 dla gospodyń. Start trochę za łatwo tracił kolejne gole, a sam z trudem je zdobywał (47 min - 28:33). W 48 minucie czerwoną kartkę za trzecią dwuminutową karę otrzymała Małek. Na 9 minut przed końcem MKS prowadził 35:29. W tym fragmencie meczu dużo rzutów broniły bramkarki obu ekip. Start grający praktycznie jednym składem starał się jak mógł dogonić rywalki, jednak brakowało skuteczności rzutów. Na szczęście podobnie grały wtedy także piłkarki z Lublina. Na trzy minuty przed końcem Koniuszaniec zmniejszyła przewagę MKS-u do 5 bramek (36:31). Chwilę później drugą karę 2 minut otrzymała Mihdaliova. Start zamiast wykorzystać przewagę, to stracił piłkę. W 58 minucie 37 bramkę po mocnym rzucie z 2 linii zdobyła Wojtas. Minutę później za faul bez piłki (odepchnięcie rywalki) bezpośrednią czerwoną kartkę dostała Gęga. Lublin grał więc tylko 4 zawodniczek w polu. Elblążanki nie potrafiły tego wykorzystać - rzut Koniuszaniec obroniła Dzhukeva. MKS nie stracił bramki, ale ja nawet zdobył po rzucie Wojdat. W ostatniej minucie padły 3 gole - dla Startu trafiła Aleksandrowicz, a do gospodyń Nestiaruk i Majerek, rzutem zza pleców. Ta ostatnia była bramka nr 40 w tym spotkaniu.

MKS Lublin - Start Elbląg 40:32 (19:19)

MKS: Dzhukeva, Gawlik – Wojtas 10, Majerek 7, Rola 6, Gęga 5, Małek 4, Szarawaga 4, Mihdaliova 2, Wojdat 1, Nestsiaruk 1, Kozimur, Skrzyniarz.

Start: Kędzierska, Sielicka – Waga 9, Koniuszaniec 7, Aleksandrowicz 5, Grzyb 5, Wolska 4, Zoria 2, Karwecka, Klonowska, Jałoszewska, Cekała, Jędrzejczyk, Sądej.

Justyna Stelina, II trener Startu:

- Przez pierwsze 40 minut graliśmy wyrównane spotkanie. Po meczu doszliśmy z trenerem Pareckim do wniosku, że gdyby włączyła się w tym okresie bramkarka, to mogło być inaczej jeśli chodzi o końcowy wynik. Mimo to na wyróżnienie zasłużyły Joanna Waga i Kasia Koniuszaniec. Straciliśmy za dużo bramek i to boli, tym bardziej, że Lublin wbił nam ich 40. Z przebiegu gry nie zasłużyliśmy jednak na taką ilość. Jednak 32 bramki rzucone mistrzowi Polski jest dobrym wynikiem. Dziewczyny pokazały kawał dobrej piłki ręcznej. Przed nami kolejny mecz, powinno być już tylko lepiej, nie ma się co załamywać. Teraz zagramy w Nowym Sączu. Będziemy chcieli wygrać, ale łatwo tam nie będzie.

Tym oto sposobem MKS wygrał trzeci mecz z rzędu, a Start odniósł już drugą porażkę w tym sezonie.

2
0
oceń tekst 2 głosów 100%