Start poskromiony przez chorzowski Ruch
fot. Bartłomiej Ryś
Dość niespodziewanie w 16 kolejce PGNiG Superligi, rewelacja rozgrywek, czyli elbląski Start, uległ nieznacznie piłkarkom chorzowskiego Ruchu 24:22. Porażka zespołu Andrzeja Niewrzawy to nie do końca wypadkowa wydarzeń na boisku, co skutek niezwykle ciężkich ostatnich tygodni w wykonaniu elblążanek. Od początku roku to właśnie Start Elbląg należy do najbardziej zapracowanych drużyna w całej lidze polskiej. Napięty grafik elbląskiego klubu w końcu odbił się małą czkawką i w konsekwencji doprowadził do utraty punktów w meczu z niżej notowanym Ruchem Chorzów.
Start nigdy nie miał łatwego życia na Górnym Śląsku. Ruch to przeciwnik niewygodny, który zawsze dzielnie walczy do końca i w żadnym momencie nie odpuszcza. Ponadto preferuje bardziej siłowy niż techniczny styl. Chorzowianki od początku sezonu nie imponują jednak formą, nie sprzyja im także szczęście. Jako drużyna realnie zagrożona degradacją (przedostatnie miejsce w tabeli) w każdym kolejnym pojedynku – mówiąc obrazowo – „zrywa parkiet”. Dla podmęczonych piłkarek Startu było to zbyt wiele jak na 4 dni (od środy, przez piątek i dzisiejszy mecz). Ambicja, upór i kosmiczna forma Moniki Ciesiółki między słupkami Ruchu wystarczyły, aby tego dnia utrzeć nosa faworyzowanemu EKS-owi.
Pierwsze minuty pokazały, jak będzie przebiegała rywalizacja na placu boju. Obie drużyny postawiły w tym meczu na defensywę, w związku z czym w początkowych fragmentach kibice nie doczekali się wielu bramek. Szyki obronne po przeciwnych stronach barykady były nie do sforsowania. Często prowadziło to do twardych, niemal „męskich” starć i zwarć pod bramkami obu ekip. Szybciej lukę w obronie rywalek znalazły chorzowianki, po kontrze których kleista piłka w końcu zatrzepotała w siatce. Za chwilę elblążanki doznały déjà vu i po bliźniaczej akcji Ruch prowadził 2:0. Premierowego gola dla Startu rzuciła Aleksandra Dankowska dopiero gdy 4 minuta dobiegała końca. Za chwilę był już remis. Ten rezultat na tablicy wyników pojawiał się wyjątkowo często. Niestety elblążanki – ale także i gospodynie meczu – raziły nieskutecznością. Jeśli już udawało się przedostać się w pole karne chorzowianek, to na drodze naszych atakujących stawała bramkarka Monika Ciesiółka. To był majstersztyk w jej wykonaniu.
Żadna ze stron nie zamierzała jednak odpuszczać. Gdy tylko którykolwiek zespół osiągał delikatną przewagę, zaraz przeciwnik powracał ze zdwojoną siłą. Pomimo 2 zmarnowanych rzutów karnych, Ruch wysforował się na prowadzenie 6:3, a potem kolejno 7:5 i 9:6. Dziesiąte trafienie dla swojej drużyny zanotowała dobrze znana elbląskiej publiczności Lidia Żakowska i było 10:6. Do końca pierwszej części pozostawało prawie 10 minut. Gospodynie uwierzyły przedwcześnie, że w tym meczu nic im już nie zagraża, co było dużym błędem. Przesadną pewność szybko wykorzystały piłkarki EKS-u: Sylwia Lisewska czy Aleksandra Dankowska i odrobiły nieco strat przed przerwą, na którą wciąż jeszcze wygrywając schodziły zawodniczki Ruchu. Po 30 minutach było 11 do 9.
Po zmianie stron boiska odzyskiwać głos zaczęły piłkarki z Elbląga. Na wagę złota była w ofensywie Joanna Waga, a w bramce Sołomija Szywerska. Elblążanki wciąż były pół kroku za Ruchem, ale widać było, że w przerwie wykonały rachunek sportowego sumienia i wyciągnęły wnioski z pierwszej części meczu. Po skutecznym rzucie karnym Joanny Rodak chorzowianki znów zyskały 2 punkty przewagi, lecz niewykorzystane okazje do podwyższenia wyniku w następnych minutach szybko się na zawodniczkach gospodarzy zemściły. Przyjezdne poszły na otwartą wymianę ognia z rywalkami i ponownie wypoziomowały wynik meczu. Od 47 do 53 minuty to znowu był Start Elbląg w godnym podziwu wydaniu. Świetnie grała Lisewska, która złapała w końcu prawidłowy rytm, zaskakującymi bombami z drugiej linii wypunktowując chorzowianki. EKS objął prowadzenie 17:19, a po chwili 18:20. Wtedy też doszło – jak można przypuszczać – do swoistej katastazy. Magda Balsam w kolejnym błyskawicznym wypadzie pod bramkę rywalek miała na dłoni piłkę meczową, po której zapewne chorzowianki już by się nie podniosły. Niestety, młoda skrzydłowa nie wykorzystała znakomitej okazji, stając oko w oko z Ciesiółką.
Wtedy też wydarzenia na parkiecie przybrały bardzo niekorzystny obrót dla Startu. Ciągle tląca się w zawodniczkach Ruchu nadzieja na sukces wybuchła z niezwykłą jaskrawością, która jakby oślepiła przyjezdne. Momentalnie piłkarki KPR-u odrobiły straty, a po ataku ze skrzydła Pauliny Tracz raz jeszcze wyszły na prowadzenie. Na 2 minuty przed końcem Start wyrównał na po 22. Na finiszu więcej energii zmagazynowały jednak szczypiornistki „Niebieskich” i doprowadziły do niemałej sensacji w 16 kolejce Superligi, wygrywając 24 do 22. Dwa punkty zostały więc w Chorzowie.
KPR Ruch Chorzów – EKS Start Elbląg 24:22 [11:9]
Start: Szywerska, Sielicka - Balsam, Dankowska, Waga, Muchocka, Jędrzejczyk, Kwiecińska, Szopińska, Pinda, Gerej, Lisewska, Świerżewska, Andrzejewska.
Trener: Andrzej Niewrzawa.
W środę nasze szczypiornistki czeka kolejna peregrynacja. Tym razem wybiorą się do Trójmiasta na mecz z Vistalem Gdynią. Początek zawodów o godzinie 19:00.