› sport
21:40 / 08.03.2017

Start rzucił na kolana mistrzynie Polski. Pierwsza w sezonie przegrana Selgrosu w Lublinie

Start rzucił na kolana mistrzynie Polski. Pierwsza w sezonie przegrana Selgrosu w Lublinie

fot. archiwum elblag.net

Gdyby nie ostatnie tygodnie, taki wynik, jaki padł dzisiejszego późnego popołudnia w Hali Globus w Lublinie, można byłoby uznać za nie lada sensację. Kram Start Elbląg pokonał aktualne mistrzynie Polski i głównego kandydata do sięgnięcia po kolejny z rzędu tytuł MKS Selgros Lublin 32 do 28 i wspiął się na samiusieńki szczyt PGNiG Superligi. Pozycję lidera uda się zapewne utrzymać tylko do momentu rozstrzygnięcia pozostałych spotkań 21 kolejki, jednak tak doniosły triumf to nie tylko pokaz siły elbląskiego zespołu, ale przede wszystkim obietnica najbardziej pasjonującej walki o mistrzostwo od wielu lat w polskiej lidze.

Pojedynek rozpoczynający przedostatnią serię gier fazy zasadniczej sezonu 2016/17 pomiędzy najlepszą od wielu sezonów ekipą w naszym kraju a elbląskim katem na faworytów był w zasadzie ostatnim, który mógł w jakikolwiek sposób wpłynąć na układ tabeli. Terminarz dla wszystkich czołowych drużyn Superligi ułożył w korzystny sposób i zarówno Vistal, Pogoń, AZS Koszalin oraz Zagłębie swoje ostatnie dwa spotkania miały zaplanowane na zmianę z KPR Kobierzycami, Jelenią Górą, Kościerzyną, Olimpią-Beskid oraz Piotrcovią. Dlatego też - przy założeniu, że nie wydarzy się nic nieoczekiwanego - miejsca przed rundą mistrzowską zostały porozdzielane. Ewentualne zwycięstwo podpiecznych Nevena Hrupca zachowywało status quo ligowej hierarchii, lecz dopiero wygrana drużyny Andrzeja Niewrzawy powodowała dużo dalej idące konsekwencje w postaci wypadnięcia lublinianek poza pierwszą "trójkę".

Selgros jest obrońcą tytułu mistrza, ale to elblążanki wynalazły przepis na mistrzowską grę i ukręciły z niej kaloryczne zwycięstwo, które jeszcze bardziej rozbudzi ich apetety na zdobycie medalu. To, co zdumiewa i jednocześnie napawa olbrzymim optymizem, jest bezdyskusyjność wyższości sportowej Startu przez większość tego pojedynku. Przyjezdne szybko wypracowały sobie prowadzenie, którego nie oddały do samego końca. Przewaga ze zbliżaniem się do końcowych fragmentów widowiska z wolna się zmniejszała, ale piłkarki trenera Niewrzawy trzymały ręke na pulsie wyniku, czym udowodniły swoją ogromną dojrzałość. Można się tylko zastanawiać, jak wyglądałoby to spotkanie, gdyby trener Selgrosu miał do dyspozycji wszystkie swoje podstawowe zawodniczki, m.in. Iwonę Niedźwiedź i Katarzynę Kozimur, a także w pełni zdrowe Joannę Drabik oraz Alesię Mihdaliovą. To już piąta przegrana mistrzyń w sezonie, a trzecia tylko w czterech ostatnich meczach i jedno można zaobserwować ponad wszelką wątpliwość, a mianowicie że kadra, którą dysponuje szkoleniowiec Selgrosu jest wyjątkowo nierówna, skoro brak czy nieco gorsza forma niektórych piłkarek powoduje takie spustoszenie w składzie drużyny. Drużyny, która powinna dysponować "16" zawodniczek o podobnych, ale przede wszystkim wysokich umiejętnościach. Lublinianki z pewnością tegorocznych rozgrywek nie spisały jeszcze na straty i choćby tylko to zwiastuje niezwykle interesującą decydującą fazę walki o mistrzostwo Polski.

Już w 6 minucie pierwsze uczucie zdziwienia musiało spłynął na miejscowych fanów, kiedy Ewa Andrzejewska podwyższała prowadzenie swojej drużyny na 3 do 1. Chwilę później nie było jej na boisku z powodu nałożonej przez arbitra kary i gospodynie zdołały się szybko odbudować, dzięki trafieniom Gęgi, Roli, Nocuń i Charzyńskiej (5:5). Zauważalny był brak zwłaszcza Joanny Drabik, ponieważ współpraca z zastępującą ją Sylwią Matuszczyk nie przynosiła zagrożenia pod bramką Szywerskiej. Elblążanki grały z ogromną świadomością własnego potencjału i umiejętności, bez pochopnych decyzji wymuszonych nerwowością, z wyraźnym planem taktycznym podyktowanym na każdą ewentualność. Plus oczywiście indywidualności: Balsam, Waga, Andrzejewska, ale zwłaszcza będąca w życiowej formie Sylwia Lisewska - wszystkie podporządkowane nadrzędnemu celowi, jakim jest drużyna. Od stanu remisowego z 6 kolejnych goli aż 5 padło łupem Kram Startu i po raz pierwszy przewaga przyjezdnych tak dobitnie zarysowała się w rezultacie (11:7). Zespoły dość sprawnie dochodziły do sytuacji rzutowych i tablica wyników szybko się zmieniała, lecz gdy 2 minuty kary musiała odpokutować Małgorzata Rola, szczypiornistki gości wykorzystały to z zimną krwią. Dwa razy (z karnego i z gry) trafiła Lisewska, a rzutem z własnej połowy do opuszczonej bramki popisała się Magda Balsam i Selgros miał do odrobienia po przerwie aż 6 goli (12:18).

Monika Marzec, która rządziła ławką pod nieobecność zawieszonego Nevena Hrupca, imała się najrozmaitszych rozwiązań, aby wyprowadzić swoją drużynę z impasu. Pomimo niepełnej dyspozycji na parkiet wezwane zostały Alesia Mihdaliova oraz Joanna Drabik i obie odmieniły grę na swoich pozycjach. Różnice robiła zwłaszcza reprezentacyjna obrotowa, która niemalże od razu wpisała się na listę strzelczyń. Gospodynie w drugiej połowie dużo bardziej przypominały najlepszą ekipę w Polsce, ale nawet z często wykluczanymi za faule rywalkami nie były w stanie wspiąć się na wyżyny własnych możliwości, choć miała na to wpływ postawa strony przeciwnej. Gra po zmianie stron mogła się podobać kibicom, którzy na brak goli nie mogli narzekać. Większość była dziełem przyjezdnych, które na 13 minut przed końcem wyszły na prowadzenie 27 do 19 po perfekcyjnie wykonanym rzucie z 7 metra przez Sylwię Lisewską. To był ostatni moment, żeby odmienić losy rywalizacji i mistrzynie Polski z każdą akcją nabierały pewności, że jest to nadal możliwe do zrobienia. Po trzeciej karze dla Patrycji Świerżewskiej w 54 minucie przewaga Startu stopniała do 3 trafień, a mogło być jeszcze gorzej, gdyby nie znakomita obrona Sołomji Szywerskiej przy rzucie karnym Roli. Za chwilę w akcji oskrzydlającej zawodniczka MKS-u dopięła swego, jednak momentalnie odpowiedziała Lisewska, a później Waga i mecz był rozstrzygnięty. Przy stanie 31:27 i na niewiele ponad minutę do końca meczu o czas poprosił trener gości. Andrzej Niewrzawa po raz kolejny dowiódł, że jest specjalistą wysokiej klasy i nie tylko ułożył zespół taktycznie, ale przede wszystkim szeroko korzystał ze swojej ławki, dzięki czemu nakładające się z każdym występem w systemie trzydniowym zmęczenie, mogło znaleźć ujście. Ostatnią bramkę spotkania zdobyła Mihdaliova, ale 2 punkty powędrowały na konto Kram Startu, który tym samym po raz drugi pokonał mistrzynie kraju, a już niedługo powalczy z nimi o finał Pucharu Polski i rola faworyta nie jest jeszcze obsadzona. Selgros uległ elblążankom 28:32 i tym samym stracił fotel lidera na ich rzecz.

MKS Selgros Lublin - Kram Start Elbląg 28:32 [12:18]

KSE: Powaga, Szywerska - Lisewska 11, Andrzejewska 5, Waga 5, Balsam 4, Świerżewska 2, Stokłosa, 1, Jędrzejczyk 1, Grobelska 1, Dankowska 1, Kwiecińska, Szopińska, Muchocka, Gerej.

Trener: Andrzej Niewrzawa.

Na zakończenie rundy zasadniczej sezonu Superligi elblążanki zagrają z UKS PCM Kościerzyną (25 marca, godz. 16:00). Zanim jednak do tego dojdzie, w najbliższym terminie (11 marca) elbląskie szczypiornistki udadzą się za naszą południową granicę, aby rozegrać rewanżowe spotkanie w ramach Challenge Cup z Sokołem Poruba. Początek rywalizacji w Ostrawie o godzinie 18:00.

 

2
0
oceń tekst 2 głosów 100%