› sport
20:15 / 08.11.2016

Start wygrywa jedną bramką i odnosi upragnione zwycięstwo nad Selgrosem

Start wygrywa jedną bramką i odnosi upragnione zwycięstwo nad Selgrosem

fot. Maciej Markowski

Kiedy na parkiet wybiegają elbląskie piłkarki ręczne, trzeba zapomnieć o tym, co pewne i ugruntowane w piłce ręcznej oraz wyzbyć się przyzwyczajeń opartych na podręcznikowej wiedzy. Jedyne na co można liczyć to widowisko z najwyższej półki, nawet jeśli nie zawsze cel zostaje uświęcony przez elblążanki. Dzisiaj w hali sportowo-widowiskowej kibice świadkowali wydarzeniom skrajnym, ale jednocześnie stali się częścią sportowego przełomu. Jak zaznaczył po meczu trener Niewrzawa, to pierwsza wygrana Startu nad lubliniankami w XXI wieku i będzie ona pamiętana latami [sic!]. Gospodynie pokonały aktualne mistrzynie Polski 27 do 26, choć na przerwę schodziły z zapasem 7 bramek (15:8). Zwycięską akcję Start przeprowadził na sekundę przed końcową syreną, a w euforię wprawiła wszystkich Aleksandra Jędrzejczyk - najlepsza piłkarka rywalizacji.

Waga tego ostatniego trafienia to przede wszystkim 2 niezwykle wartościowe punkty, ale po reformie rozgrywek (brak fazy play-off), nie ma już punktów mniej ważnych. Ilościowo nie ma wielkiej różnicy pomiędzy wygraną w ostatniej sekundzie z mistrzyniami Polski, a pewnym prowadzeniem przez całe spotkanie z Olimpią-Beskid Nowy Sącz, ponieważ przychód wynosi tyle samo. Jakościowo jednak różnica jest kolosalna. Tym zwycięstwem zawodniczki z Elbląga zapewniły sobie ogromny komfort psychiczny na następne tygodnie, a może i miesiące boiskowych zmagań oraz udowodniły sobie i wszystkim malkontentom, że wciąż są zespołem konkurencyjnym w polskiej Superlidze, i że ponownie mogą same decydować o swoim losie.

Podopieczne trenera Niewrzawy wchodzą w intensywną fazę sezonu, kiedy zaczynają się kurczyć godziny i minuty pomiędzy kolejnymi grami o punkty. W zeszłą sobotę (5 listopada) elblążanki były jeszcze w Nowym Sączu, a już 3 dni później u siebie gościły broniącą tytułu mistrzowskiego sprzed roku ekipę Selgrosu Lublin. Każde inne rozstrzygnięcie, niż pewne zwycięstwo lublinianek upatrywano w kategoriach sensacji, ale po cichu liczono w Elblągu, że wytrącona na kilka spotkań z formy drużyna Startu odnajdzie drogę do odkupienia i powrotu do ligowej czołówki. W ekipie z Lubelszczyzny zadrżała ziemia, gdy bawiące rokrocznie na salonach Ligi Mistrzyń piłkarki odpadły w turnieju kwalifikacyjnym z włoskim zespołem Indeco Conversano. Posadą przypłaciła to Sabina Włodek, a na jej miejsce zaangażowano Nevena Hrupca, przed którym postawiono cel zdobycia 20-ego mistrzostwa kraju. Na potyczkę z Kram Startem przyjechała z zespołem nowo pozyskana rozgrywająca Ivana Bożović, która przeniosła się do mistrzyń Polski z rumuńskiego CSM Ploiesti. Jej obecność nie mogła zrekompensować jednak braku kontuzjowanej Iwony Niedźwiedź i Aleksandry Uzar oraz wyłączonej z gry Katarzyny Kozimur. Nawet bez tego siła rażenia Selgrosu była piorunująca, choć pierwsza połowa tego nie potwierdziła.

Już po 2 minutach gospodynie meczu powinny prowadzić co najmniej trzema bramkami, jednak w sytuacji na 3:0 Magda Balsam przegrała pojedynek sam na sam z Weroniką Gawlik. Dwa pierwsze trafienia to zasługa indywidualnego zrywu Joanny Wagi oraz precyzyjnego rzutu w narożnik bramki Ewy Andrzejewskiej. Mistrzynie z Lublina zaczęły zupełnie bez ładu ani składu. Myliły się przy prostych zagraniach, popełniały niewytłumaczalne błędy w rozegraniu i rozdzielaniu piłki oraz dopuszczały się błędów technicznych i strat. Poziom zaawansowania poszczególnych ogniw lubelskiego teamu jest jednak na tyle wysoki, że nawet przy braku komunikacji przyjezdne są w stanie wygenerować klarowne okazje, a dowodem na to był rzut Marty Gęgi z 3 minuty na 2:1. Także w obozie elbląskim z czasem zdobywanie kolejnych goli zaczęło przysparzać problemów. Natychmiast zawahanie piłkarek Startu wykorzystały rywalki i objęły prowadzenie 3:2, a w roli egzekutorki wystąpiła Kamila Skrzyniarz. W 10 minucie był już remis 4 do 4, a stan wyjściowy przywróciła Aleksandra Jędrzejczyk, która w końcu wróciła na swoją nominalną pozycję przy linii boiska w miejsce Dominiki Grobelskiej. 120 sekund później mistrzynie wygrywały 6:4 i wtedy szkoleniowiec elbląskiej drużyny zwołał krótką naradę. Dosłownie w chwilę potem następny raz był remis.

Zaczął się zatrważająco słaby moment występu gości w Elblągu. Pomiędzy 12 a 19 minutą Selgros nie pokonał Szywerskiej ani razu, na co ogromny wpływ miała postawa naszej bramkarki. Doświadczona bramkarka dokonywała między słupkami prawdziwych cudów. To samo tyczy się drugiej broniącej Startu Klaudii Powagi, która nie spędziła tylu minut na boisku co jej starsza koleżanka, ale i tak zdążyła zaskarbić sobie serca kibiców na trybunach broniąc najpierw rzut karny Gęgi, a następnie Bożović. Pozostawało 10 minut do zakończenia, a wynik brzmiał 10 do 7 dla gospodyń. Chwilę później Małgorzata Rola trafiła po raz ósmy dla swojego klubu, ale był ostatni raz w tej części, a była dopiero 22 minuta! Szczypiornistki z Elbląga były w swoim żywiole - grały w skupieniu w defensywie oraz z polotem w ataku. Na przerwę takim sposobem schodziły z przewagą 7 bramek i nikt nie śmiałby uwierzyć, że wciąż czai się gdzieś zagrożenie ze strony Selgrosu. Do przerwy było zatem 15 do 8.

Gdy na początku drugiej połowy rzuciła do bramki Gawlik Stokłosa, wszyscy zaczęli wierzyć w to, co wcześniej zdawało się zaledwie rojeniem. Po karze dla Muchockiej przyjezdne odrobiły jednak 2 gole, ale odpowiedź Sylwii Lisewskiej (pierwsza bramka dopiero w 34 minucie) i Wagi była natychmiastowa. W 36 minucie było 18 do 10! Nadzieję obudziła w ekipie MKS-u skrzydłowa Dagmara Nocuń, która wykorzystała 3 z 3 okazji pod bramką i zmniejszyła dystans do elblążanek na 4 trafienia (18:14). Musiał interweniować Andrzej Niewrzawa, ale skutek rozmowy był efemeryczny, gdyż świetnie ułożoną lewą ręką Magda Balsam dołożyła kolejnego gola, ale raz jeszcze lublinianki przypuściły odważniejsze ataki. Niebywała zmiana nastąpiła w formacji obronnej Selgrosu, która notowała sporą ilość przechwytów i udanych bloków. Przyjezdne - gdy zachodziła taka potrzeba - nie przebierały w środkach, ale sędzia był aż nadto pobłażliwy wobec niektórych zagrań piłkarek z Lublina. W jednym ze starć mocno ucierpiała jedna z najjaśniejszych postaci na parkiecie - Jędrzejczyk. Wahadłowa Startu musiała opuścić na dobrych kilka minut plac gry z powodu cieknącej z nosa krwi. Z powrotem stopę na boisku postawiła na niewiele przed zakończeniem, lecz jeszcze wtedy nie przypuszczała, jak ważną rolę odegra w tym spotkaniu.

10 minut przed końcem konfrontacji obu drużyn był ponownie remis - po 21, a następnie po 24. Lublinianki cały czas goniły wynik, a czyniły to z dość dużą swobodą, gdyż gospodynie pozostawiały im zbyt wiele wolnego miejsca, a dodatkowo rozstrzelała się Bożović - odpowiedzialna za gola numer 20, 21 i 22. Spore spustoszenie w szeregach defensywnych siały szybkie wznowienia szczypiornistek Selgrosu. Na 5 minut przed zakończeniem trener Startu poprosił o czas. Po nim w swoim stylu wystrzeliła Lisewska i minimalnie wygrywały elblążanki. Magda Balsam nie chciała zostawać w tyle i dała swojemu zespołowi bramkę numer 26 (przy 24 dla przyjezdnych). Raz jeszcze duet Nocuń-Gęga sprawdził się pod polem karnym Szywerskiej i wyświetlił się kolejny remis. Gdy zegar wskazywał, że do końca pojedynku pozostało 46 sekund, o czas poprosił Hrupiec. Lublinianki długo wymieniały podania z szacunkiem do piłki. Nagły zryw w pole karne z prawego rozegrania zrobiła Rola, ale arbiter dostrzegł naruszenie zasad gry przez zawodniczkę z numerem "8" na zielonej koszulce i nakazał wznowienie elblążankom. Pozostawało 13 sekund. Rywalki podeszły wyżej licząc na przechwyt, przez co zrobiło się nieznacznie więcej miejsca, ale tyle wystarczyło, aby uruchomić Aleksandrę Jędrzejczyk, która wyskoczyła ze swojego rogu i zawisła w powietrzu w trudnej pozycji. Gawlik była dobrze ustawiona i szybko wyszła na przedpole swojej bramki. Nasza piłkarka wyczekała jednak na ruch reprezentacyjnej bramkarki i posłała piłkę obok niej dając swojej drużynie szóstą wygraną w sezonie. Po następnym thrillerze trzymającym w napięciu każdą część ciała, Kram Start Elbląg wygrał z mistrzem kraju Selgrosem Lublin 27 do 26.

- Wychodziliśmy na mecz, żeby go wygrać, ale gdzieś z tyłu głowy były te cztery porażki. Co prawda seria, która już się skończyła, ale cieszę się, że po takim meczu, z taką końcówką, jak z Gdańskiem, tym razem z happy endem, i dobrze. Jeżeli takie końcówki mają być, to w porządku. Wytrzymaliśmy presję, pomimo błędów z powrotem do obrony, z przebiegu całego spotkania byliśmy o tę jedną bramką lepsi - podsumował ekscytujące 60 minut Andrzej Niewrzawa.

Kram Start Elbląg - MKS Selgros Lublin 27:26 [15:8]

KSE: Szywerska, Powaga - Balsam 5, Dankowska, Grobelska 2, Waga 5, Muchocka, Jędrzejczyk 4, Kwiecińska, Gerej, Lisewska 3, Stokłosa 2, Świerżewska 2, Andrzejewska 4, Szopińska.

Trener: Andrzej Niewrzawa.

Szczypiornistki czwartej ekipy poprzedniego sezonu nie zwalniają tempa i kontynuują intensywny czas. Już w najbliższą sobotę (12 listopada) Kram Start uda się na spotkanie z czwartą drużyną w Austrii, czyli UHC Müller Bau Stockerau. Początek meczu o godzinie 19:00. Rywalizację będzie można zobaczyć na żywo.

 

2
0
oceń tekst 2 głosów 100%

Zdjęcia ilość zdjęć 13