Stefan Rembelski: Jerzy Wilk podpali Elbląg
fot. elblag.net
Ostatnie konferencje prasowe prezydenta Jerzego Wilka niczym się nie różnią od tych z kampanii wyborczej, co nie tylko może martwić elblążan, ale wręcz powinno budzić trwogę, zwłaszcza tych, którzy na wybory nie chodzą, a z ich podatków elbląski PiS prowadzi kosztowną kampanię wyborczą, której finałem jak w czasach Nerona będzie podpalenie miasta Elbląga - dokładniej mówiąc jego finansów – pisze Stefan Rembelski.
Dzisiaj widać, że mentalnie prezydent Jerzy Wilk anachronicznie dobrał zastępców – razem stanowią jedną całość, tak mniej więcej późny Gierek. Już wtedy praktykowano gospodarskie wizyty na znaczących budowach w towarzystwie kamer, w czym lubuje się nie znający prawa upadłościowego wiceprezydent Hajdukowski.
Ale skąd by je miał znać – za Gierka nic nie upadało, co najwyżej się rozwalało. Drugi wice w takt rymowanki chcesz cukierka idź do Gierka, rozdaje powyborcze słodycze w czynszach i biletach komunikacji miejskiej na koszt walącego się budżetu miasta. Całość spina prezydent konsekwentnie zmierzający do zmarnowania 17 milionów złotych, już przyznanych na inwestycję 126 tysięcznemu miastu potrzebną, jeśli ma nie stać się Kozią Wólką, nic nie ujmując tej ostatniej. To trio prowadzi dalej kampanię wyborczą z pełną świadomością jej skutków, w nadziei, że jakoś się ten rok przebujają, a wyniku niskiej frekwencji zwycięstwo w następnych wyborach kupią sobie rozdawanymi dzisiaj prezentami.
Czynsze i bilety
Wynik głosowania w sprawie obniżenia stawek czynszu i cen biletów, pokazuje jednoznacznie, jak łatwo elbląski PiS, bolszewickimi metodami manipuluje radnymi innych ugrupowań, którzy pod presją trwającej kampanii wyborczej podnoszą bezrefleksyjnie rączki do góry. Bez analizy merytorycznej dotychczasowych skutków tych podwyżek. Rzecz dotyczy 7 tysięcy mieszkań, to ważny elektorat - ale nie decydujący, gdyby wszyscy brali udział w wyborach – o który zabiegają wszystkie partie. Ponad 80 % elblążan nie mieszka w mieszkaniach komunalnych, spłacając kredyty lub płacąc wysokie czynsze. Dlaczego więc z ich podatków dopłaca się do utrzymania uprzywilejowanej grupy ludzi zamiast remontować ulice?
Prezydent i radni muszą zapoznać się z funkcją, jaką zgodnie z intencją ustawodawcy ma pełnić mieszkanie komunalne. Ma ono być etapem do czasu pozyskania własnego lokum, a większość z elbląskich mieszkań komunalnych to mieszkania docelowe i trudno się dziwić, skoro miasto do nich dopłaca ogromne pieniądze.
Nie inaczej ma się sprawa z biletami – 22 radnych, mając świadomość stanu budżetu, głosuje za powiększeniem dziury budżetowej. To cyniczna gra wyborcza za pieniądze podatników – ci ludzi nigdy nie powinni reprezentować elblążan w Radzie Miasta.
Kompleks sportowy przy ulicy Agrykola
Tylko miesiąc czasu potrzebował prezydent Jerzy Wilk – co niewątpliwie świadczy o jego geniuszu analizy ekonomicznej - by, się dowiedzieć, że zadłużenie miasta wynosi 300 milionów złotych. Wystarczyło w styczniu tego roku przeczytać opinię RIO, a pan Wilk jako wiceprzewodniczący rady miał obowiązek ją znać. Współczuję skarbnikowi miasta, który zamiast wykonywać swoją pracę, przez miesiąc udzielał korepetycji niedouczonemu byłemu radnemu a obecnie prezydentowi Elbląga z zakresu budżetu miasta – zadłużenie 300 milionów, to kosztowało tyle, tamto tyle, to było z dopłatą, a to za pieniądze miasta i tak do znudzenia.
Finałem jest wystąpienie prezydenta, uświadamiające radnych o sytuacji finansowej miasta. Prezydent Jerzy Wilk wyskoczył jak Filip z konopi prezentując tajemną wiedzę, którą elblążanie czytający moje felietony znają od roku. Jednym słowem pan prezydent Wilk, nie miał bladego pojęcia o finansach miasta w czasie kampanii, lub co gorsza wiedział i cynicznie manipulował wyborcami, unikając jasnych deklaracji. Dzisiaj ze strachu, że nie starczy kasy dla nowo zatrudnianej rodziny Pis-owskiej, jest skłonny zrezygnować z inwestycji w połowie finansowanej z pieniędzy unijnych.
To tchórzliwa, kunktatorska postawa, albowiem łatwiej jest zrezygnować z ambitnego i trudnego zadania inwestycyjnego, niż realizować niepopularny społecznie program reform strukturalnych finansów miasta.
Niech wypowie się skarbnik
Jedyna nadziej dzisiaj w skarbniku miasta. Zamiast udzielać korepetycji nieprzygotowanym samorządowcom, niech pan złamie w drodze wyjątku zasadę milczenia i wypowie się publicznie, czy miasto udźwignie przez okres trzech lat dopłatę 3 milionów złotych rocznie do tej inwestycji. Zwłaszcza, że następne lata będą dla budżetu miasta latami co prawda powolnego, ale jednak wzrostu. Prowadzi pan finanse miasta kilkadziesiąt lat i nie zaglądając panu w kalendarz, jest pan już chroniony i nikt nie może zrobić panu krzywdy. Zresztą w tym stanie rzeczy odwołanie pana jest niemożliwe bez zgody rady miasta. Panie skarbniku – niech pan broni tej inwestycji, a zapisze się pan złotymi zgłoskami w historii Elbląga. Niech te duże pieniądze zostaną w Elblągu, niech zarobi elbląska firma i pracownicy z Elbląga. Patriotyzm lokalny nakazuje przeciwstawienie się niekompetencji, zwłaszcza tej, która naraża elblążan na straty i zubożenie. Panie skarbniku do dzieła – teraz jest w panu cała nadzieja.
Stefan Rembelski
stefanrem@wp.pl