Stefan Rembelski: Reanimacja pacjenta nie powiodła się
fot. Bartłomiej Ryś
Przed rokiem elblążanie wezwali karetkę reanimacyjną. Pierwszy na miejscu zdarzenia zjawił się zespół ratunkowy PiS-u, który z pomocą ratowników z SLD i Dobrego Samorządu, podjął akcję reanimacyjną, w trakcie której, zamiast adrenaliny wspomagającej pracę serca, podano pawulon powodujący rozluźnienie wszystkich mięśni, w tym oddechowych co może doprowadzić do uduszenia się pacjenta.
Błąd sztuce czy powtórka z łódzkiego procederu łowców skór. Ta medyczna metafora oddaje najprościej jak tylko można, stan finansów miasta po roku rządów Pis-u z koalicjantami. Wersje błędu w sztuce możemy odłożyć między bajki z racji wielu lat obecności Pis-u, SLD i Dobrego Samorządu w radzie miasta Elbląga oraz we władzy wykonawczej miasta. Pozostaje wersja świadomego nieudzielania pomocy, połączona z działaniem na niekorzyść pacjenta co musi znaleźć finał przed jesiennym sądem wyborczym. Mówimy o działaniu prezydenta Jerzego Wilka w zmowie z radnymi, którzy znając stan finansów miasta nie podjęli działań naprawczych przez co – używając terminologii medycznej – rekonwalescencja będzie bardziej bolesna i dłuższa, o ile będzie w ogóle możliwa.
Błędy w zarządzani mieniem komunalnym
Zasypywanie dziury budżetowej bezmyślną wyprzedażą mienia komunalnego, doprowadziło do tak kuriozalnej sytuacji, że wpływy z jego sprzedaży są mniejsze od przyrostu zadłużenia ZBK. Na dodatek z grosze zbyto substancję mieszkaniową dobrej jakości z lokatorami nie zalegającymi z opłatami. W zasobie miejskim pozostały lokale w fatalnym stanie technicznym z lokatorami zadłużonymi i mającymi problemy z regulowaniem bieżących zobowiązań. Ta błędna polityka postawi ZBK w dramatycznej sytuacji lawinowo narastającego długu, który niestety będzie musiał pokryć budżet miasta, czyli my wszyscy z naszych podatków.
Przez rok czasu nie podjęto próby elementarnego porządkowania kwestii narastającego zadłużenia – nie są to proste sprawy, ale prezydent nie jest od przecinania wstęgi cudzych inwestycji, tylko od rozwiązywania spraw trudnych.
Działanie na niekorzyść spółek komunalnych
Prezydent Jerzy Wilk całą uwagę w tej materii, skupił na umieszczeniu partyjnych działaczy, znajomych i koalicyjnych kolegów w radach nadzorczych spółek komunalnych, tworząc w niektórych małe oddziały geriatryczne. A przecież nie na tym polega nadzór właścicielski, który powinien koncentrować się na ich kondycji ekonomicznej. Wobec EPWIk-u mamy do czynienia z niebywałą postawą właściciela, który blokuje waloryzację przychodów firmy, wynikającą ze wzrostu kosztów prowadzenia działalności. To postawa wypisz wymaluj, zaczerpnięta ze scenariusza zarejestrowanego na taśmach Wprost, gdzie pada stwierdzenia, że wyborach to paliwo może być i po 7 zł za litr. Taką postawą Jerzy Wilk mówi do nas między wierszami – po jesiennych wyborach to woda może być i po 15 zł za metr.
Bezwzględny pośpiech w umieszczeniu partyjnego kolegi na fotelu prezesa MPO, doprowadził do przegrania procesu z byłym prezesem i konieczności zapłaty przez spółkę dużego odszkodowania. Nie ma wątpliwości, że prezydent postawił partyjny geszeft ponad interesem Elbląga.
Zaniechania w oświacie
Wieloletnie zaniechania systemowe, w obawie przed reakcją środowiska, doprowadziły do kuriozalnej sytuacji, w której po stronie wydatków stałych, wydatki związane z szeroko rozumianą oświatą i wychowaniem, stanowią aż 33%. Żaden budżet miasta podobnej wielkości nie ma tak fatalnej struktury wydatków – to zazwyczaj jest rząd wielkości 25% wydatków stałych. Na przestrzeni ostatnich pięciu lat gwałtownie maleje liczba dzieci w wieku szkolnym i odwrotnie proporcjonalnie rośnie liczba pracowników oświaty. Przez pięć lat, nikt z tym trudnym problemem, nie zrobił czegoś sensownego, i do grona nic nie robiących dołączył prezydent Jerzy Wilk. Co więcej, zamiast reformy – prezydent na prośbę posłanki Fotygi z Gdańska, zafundował Elblągowi dodatkową szkołę przeniesioną z województwa pomorskiego. To niebywały brak odpowiedzialności podyktowany indoktrynacją partyjną.
Budżet wyborczy pogłębiający zadłużenie
Prezydent Jerzy Wilk, posiłkując się kreatywną księgowością, dorzucił do długu publicznego kolejne 40 milionów złotych, nie osiągając żadnego istotnego celu. W perspektywie roku 2016, gdy roczna spłata zadłużenia i odsetek będzie wynosiła ponad 35 milionów złotych, brak redukcji wydatków stałych, począwszy od budżetu roku 2014, można uznać za krok w kierunku niewypłacalności miasta Elbląga. Prezydent Wilk wykonał świadomie klasyczne przedwyborcze zamiatanie pod dywan i to jest przerażające, że można na szali położyć los miasta, celem wygrania jesiennych wyborów. To nie jest, jak niektórzy mówią rok stracony – to stracone dwa lata, w najważniejszym dla Elbląga czasie. Ten krok wykonany z wyborczą premedytacją, przy współudziale koalicjantów z SLD i DS, jest największą krzywdą jaką można wyrządzić miastu u progu nowego rozdania ogromnych unijnych funduszy dla regionu warmińsko-mazurskiego. Dzisiaj mamy do czynienia z paniczną wyprzedażą mienia by na jesień nie zabrakło pieniędzy na wypłaty – nadzwyczajna sesja rady miasta 31 lipca jest tej desperacji wymownym przykładem.
Roczna kampania zamiast programu naprawczego
Już w roku 2013 wiedzieliśmy, że stan finansów miasta jest krytyczny, a prognozy na przyszłość były złe i bez trudnych, ale koniecznych reform Elbląg straci szanse rozwoju na długie lata. Przedterminowe wybory stworzyły szansę powstrzymania spirali zadłużania się miasta. Powaga sytuacji tworzyła klimat do publicznej debaty o niezbędnej racjonalizacji budżetu miasta po stronie wydatków. Nowy prezydent odziedziczył ten stan z dobrodziejstwem inwentarza. Z chwilą objęcia urzędu stał się odpowiedzialny nie za to co było, ale za to co będzie, otrzymał mandat zaufania do wprowadzenia programu naprawczego, z którego nie skorzystał. Uwaga prezydenta od pierwszych dni skupiła się w głównej mierze obsadzeniu Pis-u na kluczowych stanowiskach w urzędzie i spółkach miejskich, oraz permanentnej kampanii wyborczej na koszt miasta, na rozdawaniu kiełbasek i cukiereczków, na nic nie wnoszących do debaty publicznej spotkaniach na osiedlach. Świadome nie udzielenie pomocy Elblągowi będącemu w zapaści, jest podłością obciążającą prezydenta Jerzego Wilka wraz z jego cichymi koalicjantami w radzie miasta.
Prezydenta obciąża zaniechanie, którego się dopuścił po objęciu urzędu, nie przedstawiając rzetelnego eksperckiego raportu, dotyczącego stanu finansów miasta i koniecznych działań naprawczych. Taki raport z rekomendacjami powinien powstać w pierwszych trzech miesiącach i na kanwie tego dokumentu powinny się odbyć konsultacje. Tymczasem prezydent wraz ze skarbnikiem rozpoczął prace nad rolowaniem długu poprzez przesuwanie jego spłaty na lata następne – mówiąc wprost pozamiatał pod dywan, byle tylko odsunąć od siebie trudne decyzje. W ten sposób Jerzy Wilk, zaszkodził przez rok czasu Elblągowi bardziej, niż jego poprzednicy przez lat dwanaście. A wszystko to by wygrać czteroletnią kadencję – w tym sensie niczym się nie różni od łódzkich łowców skór.
Stefan Rembelski