Stefan Rembelski: Ta manipulacja będzie miała dalsze konsekwencje
fot. Konrad Kosacz
Na taśmach ujawnionych przed drugą turą wyborów prezydenckich kandydat Jerzy Wilk posługiwał się językiem wulgarnym. Ale już prezydent Jerzy Wilk posługuje się językiem obrzydliwym, cynicznym, kłamliwym - używanym z premedytacją w celach partykularnych - pisze Stefan Rembelski.
W tym celu prezydent zatrudnił w Departamencie Komunikacji Społecznej spolegliwych sobie ludzi, bo ci tam pracujący, jak by ich nie oceniać, do takiego matactwa by się zapewne nie posunęli. Ta prezydentura jeszcze się tak na dobre nie zaczęła a już się skończyła – Elblągiem zarządza nie prezydent a krętacz.
Krótka kadencja, brak większości w Radzie Miasta i wyjątkowo trudna sytuacja finansów Elbląga, stawia przed prezydentem wymóg i konieczność budowania szerokiego porozumienia, na rzecz wdrożenia podstaw programu naprawczego. Sposób podjęcia decyzji w sprawie kompleksu sportowego Arena Elbląg jest encyklopedycznym przykładem warcholstwa partyjnego, które zawsze się ujawnia po wygraniu wyborów a w przypadku Pis-u staje się normą. Trudną debatę na argumenty kwituje się krótkim „spieprzaj dziadu”. W kontekście niedawnego zaproszenia przez prezydenta, elblążan na mszę świętą w intencji ich pomyślności, mam kłopot ze zrozumieniem, z kogo zapraszający chciał zakpić, z wiary, z kościoła czy może z nas zapraszanych.
W naturalny sposób oczekujemy, od osoby pełniącej najwyższy urząd w mieście informacji prawdziwej, by swoją władzę rozumiała jako służbę innym poprzez dzielenie się swoim doświadczeniem, która pyta innych o pomysły, wnioski, która umie słuchać, która potrafi docenić nie tylko twarde wyniki, ale i wysiłek innych, która wreszcie wie, że uprawnienia jakie zostały jej przydzielone mają służyć rozwojowi i dobru innych. Taki gospodarz jest motorem dla innych, wartością dla Elbląga. Takie deklaracje służebności z ust Jerzego Wilka padały w kampanii wyborczej, ale w zaledwie kilka dni, pomiędzy 27 sierpnia a 2 września, legły w gruzach odsłaniając prawdziwe oblicze prezydenta Jerzego Wilka i jego środowiska, bardziej skłonnego do krętactwa niż współpracy opartej na zaufaniu.
Nie temu miało służyć referendum, by jedną arogancką władzę zastąpić ją inną, jeszcze bardziej zadufaną w sobie. Decyzja w sprawie bardzo ważnej inwestycji została podjęta bez konsultacji społecznych, które z uwagi na krótki czas, w ograniczony sposób powinny się odbyć z radnymi i zainteresowanymi środowiskami. Trudno nazwać konsultacjami to co miało miejsce. Ta manipulacja będzie miała dalsze konsekwencje. Prezydent Jerzy Wilk wykopał ogromny rów nieufności ze szkodą dla Elbląga, dał upust swoim negatywnym emocjom, wykazał brak szacunku dla pracy poprzedników i już wydanych przez miasto pieniędzy. Ujawnił tym samym swoją słabość i swojego zaplecza ekonomicznego, które nie ogarnia procesów w skali makro. Hamowanie inwestycji w mieście, w sytuacji gdy wszystkie prognozy wskazują na odwrócenie trendu, z perspektywą powolnego ale wzrostu, jest przejawem ignorancji by nie powiedzieć, że analfabetyzmu ekonomicznego. Większość samorządów jest zadłużona ponad miarę ( Gdańsk, Kraków, Poznań), i w dłuższej perspektywie ustawodawca musi wprowadzić instrument, pozwalający sięgnąć samorządom po duże pieniądze unijne z perspektywy 2014- 2020. Jak prezydent Jerzy Wilk byłby w stanie w przyszłości pozyskać duże pieniądze dla Elbląga, gdy teraz nie może ogarnąć 12 milionów na przestrzeni trzech lat, gdy mentalnie jest na poziomie budżetu małej spółdzielni, niezdolny do budowania zaufania radnych różnych opcji do wspólnej pracy na rzecz miasta. Filozofia wydawania środków unijnych z nowego rozdania będzie inna i konieczna będzie współpraca z ościennymi samorządami – jak pozyskać ich zaufanie w sytuacji braku szczerości wobec swojej społeczności. Czy z takim włodarzem Elbląg ma szanse na bycie liderem w projektach regionalnych?
Dzisiaj radni miasta Elbląga zostali zmuszeni do budowania kordonu bezpieczeństwa wokół populistycznej PiS-owskiej zawieruchy jaka dopadła nasze miasto. To przykra konstatacja, ale trzeba dmuchać na zimne zachowując daleko idącą ostrożność, minimalizując koszty wynikające z okresu sobiepańskiej władzy. Ja nie przekreślam dialogu, on zawsze jest możliwy ale trudność polega na tym, że wyobrażenie dialogu z fanami posła Macierewicza jest zjawiskiem paranormalnym dla osób normalnie stąpających po ziemi.