Stefan Skrzyszowski 64 lata temu zginął od strzału w tył głowy
fot. archiwum IPN
Elblążanin Stefan Skrzyszowski 15 maja 1953 roku zginął od strzału w tył głowy w więzieniu mokotowskim. Zabił go Aleksander Drej, a wyrok wydał ppłk Mieczysław Widaj. Komuniści nie tylko odebrali Bohaterowi życie, ale zatarli ślady zbrodni i skazali na niepamięć. Nie udało się, szczątki Stefana Skrzyszowskiego zostały odnalezione 2013 roku. Jego syn Janusz Salmonowicz 9 czerwca 2016 roku odebrał notę identyfikacyjną.
Stefan Skrzyszowski przyjechał do Elbląga w 1946 roku. Ukrywał się pod nazwiskiem Janusz Patera. Pracował m.in. jako szofer w „Blaszance”, dziś mieści się tam Wyższe Seminarium Duchowne. Współpracownicy zapamiętali go z bezkompromisowej postawy i odwagi.
Mój ojciec opowiadał o nim: mądry i odważny człowiek. Gdy było wiadomo, że nie żyje. Mój tata krzyczał: „bandyci zamordowali go”
- wspomina córka Ignacego Maślińskiego, b. pracownika „Blaszanki”.
Stefan Skrzyszowski za pośrednictwem brata Mariana wstąpił do WiN, nie wiedział, że stał się członkiem organizacji sterowanej przez bezpiekę. Przełożony, a naprawdę ubek Henryk Wendrowski, podający się za członka WiN, spowodował, że Stefan Skrzyszowski w 1951 roku . został przerzucony do Delegatury Zagranicznej WiN, gdzie przeszedł kurs radiotelegrafisty.
W listopadzie 1952 r. razem z Dionizym Sosnowskim zostali zrzuceni na spadochronach z amerykańskiego samolotu na terenie woj. koszalińskiego. Nieświadomi prowokacji, sporządzali raporty z przeprowadzonych kursów i szkoleń. Obaj zostali aresztowani 6 grudnia 1952 r. i w pokazowym procesie skazani na śmierć.
Zachowała się Polska Kronika Filmowa z fragmentem procesu. http://www.repozytorium.fn.org.pl/?q=pl/node/7422
Zamordowani 15 maja 1953 r. w więzieniu mokotowskim w Warszawie.