16:57 / 12.07.2013

Streetworkerzy wkraczają do Elbląga. Kim są? Wywiad

Streetworkerzy wkraczają do Elbląga. Kim są? Wywiad

fot. Marcin Walędzik

Pracują z młodzieżą przy przysłowiowym trzepaku. Pomagają dzieciakom, siedząc nie za urzędowym biurkiem, ale na klatkach schodowych czy ławkach w niebezpiecznych dzielnicach. Streetworkerzy - to oni wcielają się codziennie w ulicznych terapeutów. O tym co jest najbardziej niebezpieczne w tej pracy i jak zdobyć zaufanie trudnej młodzieży rozmawialiśmy z Karolem Przybyłą i Kamilem Wojtasem, streetworkerami z Elbląga.

Ideą streetworkingu jest wykonywanie obowiązków poza standardowym miejscem jej wykonywania. Nie w ośrodkach terapeutycznych ani gabinetach psychologicznych, ale właśnie w zakamarkach podejrzanych dzielnic czy opuszczonych budynkach. Streetworkerzy pracują z osobami bezdomnymi, dziećmi pozostawionymi bez opieki dorosłych, osobami uzależnionymi od nałogów. Na stronie Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Elblągu, pojawiło się ogłoszenie o poszukiwaniu streetworkerów. My dotarliśmy do nich i zapytaliśmy, jak zawód ten rozwija się w Elblągu.

Czym jest streetworking?

Kamil Wojtas: Streetworking jak sama nazwa wskazuje to praca na ulicy. Jest to odrywanie młodzieży od stania na klatkach, picia piwa, palenia papierosów. To organizowanie czasu wolnego w pozytywny sposób. My podajemy swoje pomysły, a młodzież swoje – próbujemy stworzyć coś razem. W ramach projektu mamy też narzucone wytyczne i według tego działamy. Moja praca polega na tym, żeby wyrwać młodzież ze „złego” środowiska. Pokazać im inną drogę, to jak mogą sobie w życiu poradzić. A wreszcie, dlatego żeby uchronić ich od stoczenia się.

Jak dotychczasowe doświadczenie zawodowe pomogło wam w  streetworkingu?

Kamil Wojtas: Pracuję jako streetworker trzeci rok. Brałem udział w  programie  „Moja Ulica”. Inicjatywa ta polegała na aktywizacji młodzieży, która jest narażona na patologie społeczne. Utrzymuję kontakt  z siedmioma z piętnastu  moich podopiecznych. Chłopaki i jedna dziewczyna dobrze sobie radzą, mimo tego że pochodzą z trudnych środowisk. Pracuję z młodzieżą z biednych dzielnic.  Niektórzy wstydzą się zaprosić nas do swoich domów. Przypuszczam, że dzieję się to dlatego, że rodzice mogli być pijani. We dwóch pracujemy ponadto jako nauczyciele. Ja pracuje jako nauczyciel informatyki z młodzieżą ponad gimnazjalną.

Karol Przybyła: Ja z kolei jestem nauczycielem wychowania fizycznego w IV LO. Z racji zawodu, zachęcam młodzież do spędzania czasu wolnego w aktywny sposób. Bazuję na sporcie organizując swoje zajęcia. Mam takich chłopaków, którzy po zeszłorocznych zajęciach, do tej pory  aktywnie, a na pewno bardziej rozsądnie spędzają czas.

Jakie  dzielnice w Elblągu można nazwać problematycznymi miejscami, w których dostrzec gołym okiem można  patologię?

Karol Przybyła: Miasto dzielimy na część północną i południową. Nasze Zatorze to najtrudniejszy teren. Stamtąd też pochodzi najwięcej uczestników biorących udział w zajęciach w mojej grupie.

K.W. Drugą taką strefą jest ulica Browarna. Przykładem jest tu też ulica Wiślicka. Przed rekrutacją zasięgnąłem języka jakim posługują się mieszkańcy tej dzielnicy. Nie ukrywam bałem się tam pójść, poszedłem z pracownikiem socjalnym. Okazało się, że mieszkają tam całkiem fajne dzieciaki, a tylko żyją w ciężkich warunkach.

W jaki sposób podchodzicie do osób, z którymi pracujecie? Czy ciężko jest zdobyć ich zaufanie?

K. W. Uczymy się cały czas. Pracuję obecnie z grupą w wieku 15-24 lat. Młodzież szanuje nas. Nie chcemy stwarzać barier, dlatego też mówimy sobie po imieniu. Podchodzę do grupki nastolatków, przedstawiam się, wyjaśniam, że jestem streetworkerem i prowadzę zajęcia. Pytam czy mają ochotę brać w nich udział. Relacje z podopiecznymi są różne, jednak zawsze muszą wiedzieć kto rządzi.

K.P. Jeśli chodzi o zaufanie bywa różnie. Czasem podopieczni zaufają nam szybciej, czasem trwa to naprawdę długo. To kwestia indywidualna. Obecnie pracuję z młodzieżą w wieku 16-17 lat. Z naszej strony wygląda to tak, że musimy mieć zawsze ograniczone zaufanie do uczestników.  W zeszłym roku pracowałem z uczestnikiem, który wydawał się spokojny i ułożony. Zajęcia wyjazdowe zweryfikowały, że tak nie jest. Wiele osób ukrywa się pod maskami.

Czy praca na „ulicy”, czyli  terenie młodzieży z problemami, jest bardziej efektywna niż standardowe terapie prowadzone w instytucjach im przypisanych?

Karol Przybyła: Uważam, że tak. Młodzież w kontakcie bezpośrednim, w środowisku, w którym przebywa na co dzień, jest bardziej otwarta, mniej skrępowana. Warunki szkolne stwarzają bariery, dzieciaki nie są do końca sobą. Na ulicy łatwiej do nich dotrzeć i poznać ich.

Kamil Wojtyła: Nasza praca cechuje się tym, że nie ma presji. Staramy się nie karać, a chwalić. Ulica jest lepszym gruntem do pracy nad młodzieżą niż szkoła.

Projekt będzie trwał 7 miesięcy. Co dzieje się z uczestnikami po tym okresie? Czy utrzymujecie z wychowankami dalszy kontakt?

K.W. Pracujemy z ludźmi. Nie urywam kontaktu z moimi dzieciakami. Może jest to wpisane w mój zawód – monitorowanie ich i sprawdzanie jak sobie radzą. Pomaganie jest sensem mojej pracy. Oczywiście rozgraniczam życie zawodowe od prywatnego, ale nie jest to praca od 8:00 do 16:00. Nawet jeżeli uczestnicy zadzwonią do mnie  w nocy, odbieram telefon. Zdarzyło mi się wsiąść do samochodu o 1 w nocy i pojechać na rozmowę z byłym wychowankiem.

Czy przed streetworkingiem stoi przyszłość? Ta aktywność może  stać się popularnym  zawodem w Elblągu?

K.W. Elbląg nie jest dużym miastem. Pracujemy na ulicy, czasem musimy improwizować, ale wszystko zmierza w dobrym kierunku. Dobrze byłoby mieć w przyszłości miejsca, w których możemy spędzić czas. Streetworking jest zdecydowanie zawodem przyszłości – ja to widzę!

Dziękuję za rozmowę.

Działania streetworkerów w Elblągu finansowane są w ramach programu aktywności lokalnej „Moja ulica”, który jest częścią projektu systemowego „Od wykluczenia do usamodzielnienia” , współfinansowanego przez Unię Europejską ze środków Europejskiego Funduszu, w ramach Programu Operacyjnego Kapitał Ludzki.

13
3
oceń tekst 16 głosów 81%

Powiązane artykuły

Ich praca kończy się za biurkiem, a zaczyna na ulicy. Streetworkerzy w Elblągu

27.09.2013 komentarzy 4

Jeszcze w lipcu tego roku przeprowadziliśmy wywiad z elbląskimi streetworkerami. Wówczas Karol Przybyła i Kamil Wojtas prognozowali, że zawód: uliczny...