Święta u Sary. Mamy nowe informacje!
Przyjaciele Sary przez dłuższy czas nie informowali o stanie jej zdrowia, ponieważ - jak mówia - trzymali to troszkę w tajemnicy, aby na święta mieć dobre wieści. Poniżej publikujemy informację od najbliższych Sary Dylewskiej.
Wczoraj, po prawie trzy tygodniowych bitwach o różne ważne dokumenty, zaświadczenia, orzeczenia, decyzje w szpitalach, przychodniach, sądach, komisjach lekarskich, nfz i pefron, Ania - mama Sary zabrała Ją wreszcie do domu!
Ostatnie kilka tygodni Sara przebywała w Zakładzie Opieki Leczniczej na Żeromskiego w Elblągu, ponieważ szpital nie może pacjentów w stanie takim jak Sara wypisać bezpośrednio do domu.
Ania postawiła sobie za cel, aby Sarunia była już na święta w domu z najbliższymi i pomimo wielu schodów i zamkniętych drzwi, jakie po drodze spotykała, udało się. Jest waleczną, dzielną i cierpliwą mamą, która mimo bólu w sercu po stracie kochanej Karolinki, znalazła siły, by spełnić marzenie całej rodziny i przyjaciół, aby Sara już świąteczne dni była w swoim domu.
Zdrowie Sary poprawia się każdego dnia. Prawie dwa tygodnie temu Ani udało się na własną rękę zdobyć leki pobudzające pracę mózgu i po konsultacjach lekarskich Sara zaczęła otrzymywać lek. Już po dwóch dniach zauważalne były pierwsze efekty działania leku. Sara zaczęła szeptem wypowiadać pojedyńcze słowa, po kilku dniach udawało jej się na chwilę przebić ze świadomością i kilka razy odpowiedziała bardzo logicznie i zgodnie z prawdą na pytania. Pamiętała swoje imię, w jakim miesiącu się urodziła i wiedziała, gdzie jest. Raz nawet udało Jej się wymienić wszystkie imiona kociuchów, które mieskają z Nią w domu, a jest ich 8, więc nie było to takie łatwe zadanie. Sara wita się z nami mówiąc "cześć" i żegna dając głośno buziaka.
Stan, w jakim znajduje się obecnie Sara jest ciężko określić. Lekarze uznają, że nie ma jeszcze mowy o pełnym wybudzeniu, więc uznają ten stan jako śpiączkowy. Ale rodzina, czytając różne opracowania i opisy przypadków śpiączki, wie, że Sara jest już blisko wybudzenia, a co najważniejsze, że Jej mózg pracuje coraz lepiej.
Sara nie poddaje się tak łatwo. Od momentu, kiedy częściowo zaczęła się poruszać, czyli rękoma i głową, robi wszystko, aby wyjść jak najszybciej do domu. Już w szpitalu, systematycznie, kiedy uznała sama za stosowne pozbywała się własnoręcznie całego orurkowania, okablowania i osprzętowania, które było wokół niej. Sama wyrwała sobie sondę, którą była karmiona i od tego czasu zaczęła jeść samodzielnie papkowate posiłki, wyrwała sobie spod obojczyka centralne wkłucie Arowa, przez które dostawała leki w kroplówkach i od tego czasu powoli zaczęto Jej odstawiać leki. Mieliśmy wrażenie, że kiedy lekarze nie byli pewni, jaką podjąć decyzję, Sara podejmowała ją za nich. Rurka tracheostomijna również była problematyczna przed przewiezieniem Sary do ZOL, trzeba było ją wymienić, choć my liczyliśmy, że w końcu ją usuną. Jednak lekarze nie mogli podjąć takiej decyzji bez obserwacji przynajmnie dobowej. Kiedy lekarz przyszedł na oddział wymienić rurkę, Sara zaprezentowała wszystko, co było potrzebne lekarzowi do podjęcia decyzji na tak. I takim sposobem zamiast ją wymienić, usunął. Jedyne już co pozostało to cewnik. Mama Sary zdołała i tę sytuację opanować, jeśli chodzi o jego wymianę, obsługę, itp. Ale przecież Sara ponownie musiała sama o sobie zadecydować. Kilka dni temu również samodzielnie, przeprowadziła na sobie zabieg usunięcia cewnika ! No i tak sprawy się potoczyły, że jest już całkowicie wolna od wszelakich niepotrzebnych Jej medycznych oprzyrządowań.
Teraz najważniejsza jest rehabilitacja. Sara musi nauczyć się siadać, a później krok po kroku ćwiczyć intensywnie i długo, aby była jak najlepiej przygotowana do nauki chodzenia. Do tego dochodzą długotrwałe i codzienne ćwiczenia nad stymulowaniem mózgu wszelkimi sposobami do pracy oraz ćwiczenia neurologopedyczne uczące ponownie mówienia. Sara będzie miała rehabilitację w domu regularnie 4 dni w tygodniu po 2 godziny. Jeśli się uda to może i pięć dni w tygodniu. Właśnie na tę rehabilitację zbieramy cały czas środki. Jedna godzina rehabilitacji to koszt 80 zł, przy dwóch godzinach dziennie koszt będzie wynosił 140 zł. Pozostałe ćwiczenia będzie wykonywała mama, która przeszła już szkolenie u profesora Jana Talara.
Przy tej okazji, z całego serca Sarunia i rodzina składa ogromne podziękowania wszystkim, którzy wsparli finansowo Sarę w Jej leczeniu i rehabilitacji.
Tak duża ilość darczyńców o wielkich, dobrych sercach w tylu akcjach wspierała Sarę. Nie ma słow, aby wyrazić naszą wdzięczność za każdą przekazaną złotówkę.
D Z I Ę K U J E M Y ! ! !
Kochani, życzymy Wam wspaniałych Świąt Bożego Narodzenia, ciepłych w rodzinnym gronie, zdrowych, szczęśliwych, spokojnych, pogodnych i radosnych. Oby te świąteczne dni przyniosły Wam wspaniałą atmosferę pełnej miłości.
Sara, rodzina i przyjaciele