Sylwia Matuszczyk w Starcie Elbląg: Rzucałam nawet granatem
fot. energaazskoszalin.pl
W tym sezonie w składzie Startu Elbląg jest mnóstwo nowych twarzy. Jedną z nich jest sympatyczna Sylwia Matuszczyk, występująca na pozycji obrotowej. W tym wywiadzie opowie na temat swojej kariery, dlaczego ćwiczyła w zawodach wojskowych czy rekordzie szkoły w pchnięciu kulą.
Kibice mają do ciebie szczególną sympatię
To miłe i bardzo się z tego cieszę. Dla mnie kibice są ósmym zawodnikiem. Kiedy słyszę ich wsparcie to gra jest łatwiejsza. Bardzo ich szanuję i mam nadzieję, że będą przychodzić na spotkania Startu, by kobieca piłka ręczna rozwijała się tutaj jak najlepiej.
Nawet w plebiscycie na najlepszego sportowca zajęłaś drugie miejsce
Tak, zgadza się. W tym roku byłam na drugiej pozycji w plebiscycie koszalińskiej prasy. Takie rzeczy sprawiają, że czuję się bardziej pewna siebie. Widać, że kibice doceniają moją grę.
Podczas spotkania Polska – Islandia w Centrum Sportowo Biznesowym kibice pozdrawiali ciebie z trybun
Człowiekowi robi się milej na sercu, gdy kibice witają cię w taki sposób, jeszcze nawet przed oficjalnym transferem. Chciałabym wszystkim bardzo podziękować. Myślę, że nasza współpraca dalej będzie się dobrze układała.
Karierę zaczynałaś w MTS Żory, jednak nie o to chciałem zapytać. Czytałem, że w latach liceum uczestniczyłaś w nietypowych zawodach o tematyce… wojskowej
To były jedne z ciekawszych zawodów, w których uczestniczyłam. Nawet nie wiedziałam, że coś takiego istnieje. Nasz wuefista powiedział, że są takie zawody. Trenujący piłkę ręczną są myślę najbardziej wszechstronni, więc nam to zaproponował. Wówczas było strzelanie z karabinu, biegi na orientację czy tory sprawnościowe. O, pamiętam, że nawet rzucałam granatem. W taki sposób wyglądają przykładowe testy do policji czy wojska
Dlaczego zdecydowałaś się na udział w takich zawodach?
Przede wszystkim to była miła odskocznia od piłki ręcznej.
Jesteś wszechstronną zawodniczką. W dawnych czasach reprezentowałaś szkołę w kilku dyscyplinach. Najpierw zacznijmy od tenisa stołowego. W jednej z imprez byłaś najlepsza.
Jeszcze przed piłką ręczną zaczęłam bawić się w tenis stołowy. Miałam niedaleko na trening jednak się nie zdecydowałam, dlatego, że trudno było wiązać z tym przyszłość. W mieście nie było klubu, który grałby przykładowo w ekstraklasie. To traktowałam jako jedną z alternatyw, by się poruszać.
Potem była koszykówka
Grałam w szkolnych turniejach. Nie miałam kłopotów z celnością więc to wykorzystałam. Jakoś dawałam sobie radę z tym sportem.
W szkolnych rekordach znajduje się twoje nazwisko. Jednak nie chodzi tutaj o liczbę rzuconych bramek. Czytam, że najdalej pchałaś kulą, to znaczy ponad 10 metrów.
Trochę jestem zaskoczona, że tamtejszy rezultat jest nadal rekordem szkoły. Piłkarki ręczne dysponują niemałą siłą. Ta siła od małego mi towarzyszy więc nie miałam z tym kłopotów. To nie był element treningów tylko następny pomysł na to by miło spędzić czas. Trenerzy namawiali mnie do występów w zawodach więc z tego korzystałam. W zasadzie to lubię wszystkie dyscypliny. Najważniejsze aby miło spędzić czas na świeżym powietrzu i dobrze się bawić. Myślę, że sport jest miłą alternatywą, dzięki której można poznawać nowych ludzi. Oprócz tego bardziej dbać o siebie.
Czy piłka ręczna była twoim pierwszym wyborem?
W tamtych czasach w Żorach to piłka ręczna była najbardziej przyszłościową dyscypliną, pozwalającą na rozwój. Na zawodach szkolnych zauważył mnie jeden z trenerów. Mimo tego na początku nie chciałam otworzyć mu drzwi. Nadal mi to trochę wypomina.
Trenerzy młodzieżowej kadry docenili twój talent
Od czasów juniorskich mogłam uczestniczyć w treningach reprezentacji młodzieowych. Zyskałam więcej doświadczenia. Wtedy moja kariera bardziej się rozwinęła. Rywalizowałam na szczeblu międzynarodowym. To sprawiło, że wywalczyłam sobie taką a nie inną pozycję w piłce ręcznej
W twoim pierwszym klubie otrzymywałaś nagrody nawet od prezydenta, więc nie trudno było zauważyć twój potencjał
Szkolenie młodzieży w Żorach jest na dobrym poziomie. Trenujące tam dziewczyny mają gdzie rozwijać swój talent. Teraz będą mogły się pokazać, dlatego, że Żory będą występować w I lidze. To mnie cieszy.
Gdy występowałaś w kadrze juniorek to pierwszym trenerem reprezentacji był Andrzej Niewrzawa. Czy miało to wpływ na wybór Startu?
Pozycja w tym klubie trenera Andrzeja Niewrzawy miała wpływ na mój wybór. Kiedy byłam w kadrze to dobrze mi się z tym trenerem współpracowało. Wówczas zrobiłam bardzo duży postęp. Przybyłam tutaj dlatego, że chcę się dalej rozwijać. Chcę się nauczyć nowych rzeczy przy tym trenerze.
Dlaczego w Koszalinie nie zaproponowano ci nowego kontraktu?
Tej sprawy nie chciałabym komentować
Sylwia Lisewska przetarła szlak dla zawodniczek z Koszalina?
Wydaje mi się, że tak. Przed transferem rozmawiałam z Sylwią o miejscowym klubie. W tym niedużym gronie zawodniczki znają się ze sobą.
Występujesz na pozycji Hanny Sądej, która była jedną z najbardziej ulubionych zawodniczek kibiców. W poprzednim sezonie „Rąsia” prezentowała dobrą formę. Kibice będą od ciebie oczekiwać takiej dyspozycji.
Cieszę się gdy poprzeczka jest wysoko zawieszona. Wymagam wtedy od siebie jeszcze więcej. Mam nadzieję, że zdołam ją godnie zastąpić.