Szkoła przetrwania. Elbląscy turyści o swoich problemach w podróży
fot. pixabay.com
Biura podróży często zawodzą. Zdjęcia z obrazka nie zawsze okazują się rzeczywistością. Jednak na wycieczkach, zazwyczaj te najbardziej nieprzewidywane sytuacje, okazują się być pozytywnym bodźcem i niezapomnianą przygodą. Własnymi historiami, które pomimo przeszkód są pozytywnym wspomnieniem – podzieliła się z nami trójka elblążan.
W ciągu roku dni wolnych od pracy jest niewiele. Długo wyczekiwany urlop powinien być zatem czasem wykorzystanym na odpoczynek i relaks. Bardzo często na takie okazje przydatne są biura podróży, które pomagają nam w zaplanowaniu podróży i załatwieniu wszystkich formalności.
Trzeba jednak zachować ostrożność. Pełne zaufanie do firmy często kończy się rozczarowaniem.
Całą rodziną zaplanowaliśmy sobie wymarzone wakacje w Turcji. W ofercie biura podróży była wycieczka po dość atrakcyjnej cenie. Gdy dotarliśmy na miejsce, nic nie było tak jak obiecywali. Pokój był malutki, rzeczy trzymaliśmy na podłodze. W łazience grzyb, smród, rdza i cieknąca na podłogę woda z brodzika. Pani z recepcji udawała, że nie zna angielskiego, gdy poszliśmy prosić o zmianę pokoju. Przez dwa tygodnie musieliśmy się tak męczyć. A najgorzej było z dziećmi. Znaleźliśmy jednak jakiś pozytyw – praktycznie do późnej nocy spędzaliśmy czas na świeżym powietrzu
– wspomina 40-letnia Marta.
Przy nieodpowiednim zaplanowaniu wyjazdu może się okazać, że trzeba będzie skorzystać z walorów natury.
Wybraliśmy się grupą znajomych do Krynicy Morskiej w słoneczny weekend. Przeszliśmy całą miejscowość wzdłuż i wszerz. Nigdzie nie było wolnych pokoi! W ostatnim pensjonacie dowiedzieliśmy się, że najbliższy nocleg możemy znaleźć dopiero 50 km dalej. Rozpaliliśmy więc ognisko na plaży i spaliśmy pod gołym niebem. I szczerze mówiąc to była najlepsza przygoda!
- relacjonuje 24-letnia Agnieszka.
W krajach europejskich standardy bardzo często odbiegają od norm. Trzeba się liczyć z dużymi wydatkami wybierając się w podróż do najsłynniejszych miejsc świata. Czasami jednak trudno przewidzieć z jakimi sumami będziemy mieli do czynienia.
Wyjechaliśmy z narzeczoną na wycieczkę do Paryża. W końcu to miasto miłości, więc to była wspaniała okazja do wzmocnienia związku. Nie stać nas było na biuro podróży, więc zamieszkaliśmy w hostelu. Warunki były obskurne, najgorzej było z łazienką – takiego widoku nawet w Polsce nie znajdziemy. Gdy kończyły nam się pieniądze, weszliśmy do lokalu, żeby napić się piwa przed przyjazdem autobusu. Zostało mi parę drobnych euro w kieszeni i wrzuciłem je do automatu. I wygrałem! Starczyło nam pieniędzy, żeby wynająć pokój jeszcze na dwa dni – tym razem w porządnym hotelu
– opowiada 29-letni Tomasz.
Jeśli Wasze wakacje w którymś momencie przestają być tymi wymarzonymi – spróbujcie znaleźć jakąś alternatywę. Odpoczynku w roku jest niewiele, dlatego ważnym jest czerpać radość z każdej chwili, pomimo wszystko!