T-Mobile Nowe Horyzonty Tournee. Bilet do wygrania!
fot. Konrad Kosacz
Przed nami kolejna edycja T-Mobile Nowe Horyzonty Tournee. Na widzów czeka siedem filmów ostatniej edycji wrocławskiego festiwalu. Początek filmowej uczty już 9 stycznia.
W programie znalazły się te dzieła, które zdaniem jurorów, publiczności i festiwalowych selekcjonerów były najciekawsze, najbardziej popularne, czy też najwyżej ocenione. Podczas przeglądu zostaną pokazane filmy nowohoryzontowych mistrzów. Będą to: Mały Quinquin w reżyserii Bruno Daumonta, dzieło Kornéla Mundruczó – Biały Bóg. W programie znalazły się też wysoko oceniony w Wenecji i we Wrocławiu (Międzynarodowy Konkurs Filmów o Sztuce) Zjazd absolwentów, nagrodzony przez jury i publiczność festiwalu T-Mobile Biały Cień, czy też surrealistyczna komedia Dystans. Oprócz nich na nowohoryzontowym ekranie pojawią się dwa dramaty. Opowiadająca o toksycznym związku małżeńskim – Żona policjanta, oraz dzieło z polskim akcentem (zdjęcia Wojciecha Staronia) Pod ochroną.
Repertuar:
9.01.2015 godz. 18:00 "Pod ochroną"
Nadał swoim nożom imiona. Powiedział, żebym się nie wymądrzała, bo będę mieć do czynienia z Don Raulem. To był taki jego żart – opowiada w schronisku dla skrzywdzonych kobiet swoim towarzyszkom Laura, ofiara domowej przemocy. Tym razem jest zdeterminowana, by wraz ze swym ośmioletnim synem Matiasem nie wracać do agresywnego męża. Zdaje sobie jednak sprawę, że będzie musiała poszukać dla nich nowego miejsca, w którym oboje będą mogli rozpocząć normalne życie, bez nieustannego oglądania się za siebie. Stawką jest tu nie tylko uwolnienie się od ciągłego strachu, ale również ocalenie psychiki chłopca, którego przyszłość staje się coraz bardziej niepewna. Pod ochroną to proste, prawdziwe, emocjonalne kino o próbie wyrwania się ze spirali niezawinionej przemocy. Znakomicie zrealizowane, do czego przyczynił się także ceniony operator Wojciech Staroń, autor zdjęć m.in. do Placu Zbawiciela (2006) oraz Papuszy (2013).
10.01.2015 godz. 18:00 "Mały Quinquin"
To najlepszy film 2014 roku zdaniem krytyków magazynu "Cahiers du Cinéma". Owoc romansu reżysera z telewizją, pierwotnie czteroodcinkowy miniserial zrealizowany dla Arte. Spokojną wiejską okolicą wstrząsa seria morderstw: poćwiartowane szczątki zabójca chowa w krowich trzewiach. Śledztwo prowadzi dwóch ekscentrycznych policjantów: van der Weyden i Carpentier (nazwisko kapitana van der Weydena należy kojarzyć z tworzącym w XV wieku flamandzkim malarzem Rogierem van der Weydenem), przypominających podobną parę z wczesnego filmu Dumonta,Ludzkości. Niespotykaną sensacją zainteresowany jest też tytułowy mały Quinquin, ciekawski łobuziak z wadą słuchu i magnetyczną twarzą. Komedia firmowana przez Dumonta nie mogłaby być gatunkowo czysta - na ekranie komizm miesza się więc ze znanym z filmów Francuza tragizmem, nieustępliwością spojrzenia i wyczuleniem na środowiskowe i społeczne animozje. Reżyser zwyczajowo porusza trudne tematy - polityka imigracyjna, rasizm, zdrada - ale tajemnice ludzkiej duszy są tu równie ważne. W tej nietypowej, ale niezwykle udanej komediowej próbie nowy kontekst zyskuje też Dumontowska sympatia do naturszczyków i ich unikatowej fizjonomii.
11.01.2015 godz. 18:00 "Żona policjanta"
Młode małżeństwo, na pierwszy rzut oka bardzo szczęśliwe. Ona realizuje się jako matka, ucząc malutką Klarę, jak działa świat. Uśmiechnięty mąż pracuje w policji. Jednak za drzwiami ich domu rzeczywistość nie jest już taka kolorowa. Gnębiony przez niespełnione aspiracje mężczyzna zaczyna znęcać się nad żoną. Wkrótce jedyną barwną rzeczą w ich życiu są jej siniaki. Nie rozstaną się – wprawdzie dzieli ich agresja, ale trzyma razem kompulsywna miłość: do siebie i do dziecka. Gröning stworzył film o gigantycznej emocjonalnej sile rażenia. Zdając sobie z tego sprawę, zdecydował się na przemyślany formalny zabieg – podzielił opowieść na rozdziały o różnej długości, raz kilkunastominutowe, kiedy indziej kilkusekundowe. Czarne, ponumerowane plansze działają jak filtr, tylko trochę łagodzący cios, jaki zadaje widzowi przedstawiona historia. Żona policjanta to film, z którym trudno się związać. Choć jest bolesny, może zmienić życie.
12.01.2015 godz. 18:00 "Biały Bóg"
Na Węgrzech wprowadzono właśnie prawo, które nakłada poważne ograniczenia na wszystkich właścicieli psów-mieszańców. Ludzie zaczynają wrogo spoglądać na te zwierzęta. 13-letnia Lili zaciekle walczy o to, by zatrzymać swojego czworonoga, Hagena. Nie rozumie nieludzkich przepisów i oporu ojca, który w końcu porzuca psa na środku ruchliwej ulicy. Dziewczyna decyduje się wrócić po pupila, ale na miejscu już go nie ma. Hagen błąka się po Budapeszcie, na własnej skórze doświadczając, jak okrutni mogą być ludzie. Musi uciekać przed hyclami, wpada w pułapkę zastawioną przez chciwego bezdomnego, aż w końcu zostaje uwięziony i trenowany do krwawych psich walk. Gdy udaje mu się uciec, dołącza do sfory rozjuszonych psów, które mszczą się na swoich oprawcach. Reżyser mówi, że jego film to połączenie melodramatu, kina przygodowego i filmu o zemście. To także niepokojąca metafora polityczna będąca komentarzem do tego, co obecnie dzieje się na Węgrzech i w całej Europie.
13.01.2015 godz. 18:00 "Biały cień"
W Tanzanii, Kenii i Kongo albinosi traktowani są jak lukratywny towar. Szamani płacą fortunę za części ciała i narządy dotkniętych bielactwem Afrykańczyków, wierzą bowiem, że sporządzone z nich amulety przynoszą szczęście i dobrobyt. Alias jest młodym albinosem z tanzańskiej wioski. Po tym, jak zostaje świadkiem brutalnego morderstwa swojego ojca, również albinosa, matka wysyła go do miasta, by tam poszukał schronienia. Trafia pod opiekę wuja, ale zawiedziony ulicznym życiem przenosi się do chatki na obrzeżach miasta, w której żyje grupa podobnych do niego dzieci. Tam przekonuje się, że nie sposób uciec przed swym genetycznym dziedzictwem i tylko akceptacja tego faktu może da mu szansę na osiągnięcie fizycznej i duchowej równowagi. Reżyser konsekwentnie nie trzyma się jednego stylu – niektóre sceny filmuje z surową, dokumentalną precyzją, by kolejnym ujęciom nadać ton impresjonistyczny. Dynamiczna kamera, nieoczekiwane retrospekcje i niepokojące głosy spoza kadru nie pozwalają widzowi poczuć się bezpiecznie.
14.01.2015 godz.18:00 "Zjazd absolwentów"
Wielopiętrowy film znanej z kontrowersyjnych akcji szwedzkiej artystki Anny Odell jest jednocześnie fabułą, dokumentem i performance'em. W 2009 roku Odell trafiła do szpitala psychiatrycznego po tym, jak usiłowała skoczyć z mostu. Jej próba samobójcza okazała się artystyczną inicjatywą, która podzieliła krytyków i społeczeństwo. Filmowy debiut Szwedki jest nie mniej odważny. Odell aranżuje sytuację, która choć kompletnie fikcyjna, odwołuje się do prawdziwych wydarzeń. Artystka powraca na ekranie do czasów szkolnych - była wówczas prześladowana przez rówieśników, co odcisnęło piętno na jej dalszym życiu. Kiedy nadchodzi kolejna rocznica matury, postanawia skonfrontować się z oprawcami, lecz ku swojemu zaskoczeniu odkrywa, że nie została zaproszona na klasowe spotkanie. Film jest rekonstrukcją zjazdu absolwentów z jej udziałem. Ale to dopiero połowa projektu - w drugiej części reżyserka obdzwania byłych kolegów z klasy, a także nagrywa ich reakcje podczas prezentacji filmu.
15.01.2015 godz. 18:00 "Dystans"
W Dystansie artysta więziony w opuszczonej syberyjskiej elektrowni nieprzypadkowo przypomina Josepha Beuysa. Jest to bowiem film równie dadaistyczny i nieprzewidywalny, co performance Niemca łączące szamanizm i zamiłowanie do nauki. Caballero śmiało wkracza w domenę absurdu, udziwniając narrację jeszcze bardziej niż w debiutanckim Finisterrae. Trzech porozumiewających się telepatyczną ruszczyzną karłów dostaje od więźnia zadanie – wykraść tytułowy przedmiot, czymkolwiek on jest. Na swojej drodze bohaterowie spotkają m.in. strażnika-mutanta podróżującego między wymiarami oraz dymiącą beczkę wygłaszającą haiku po japońsku i kochającą się w kominie. Reżyser stawia na głowie konwencje heist movie, osiągając komiczny efekt dzięki przeciąganym ujęciom i zaskakującemu montażowi. Nigdzie się nie spiesząc, przywołuje ducha Stalkera Tarkowskiego. Głównie po to, by się z niego pośmiać, lecz nie tylko – w cieniu imponującego rosyjskiego krajobrazu kryje się bowiem zaskakująca melancholia.
Bilety na seanse dostępne są w cenach: 14 zł (normalny) i 12 zł (ulgowy).
Dla naszych czytelników mamy do wygrania bilet na jeden dowolny film w ramach T-Mobile Nowe Horyzonty Tournee. Wystarczy wysłać e-mail na adres konkursy@elblag.net, w tytule wpisując "Nowe Horyzonty", w treści zaś imię, nazwisko i nr telefonu. Na zgłoszenia czekamy do godz. 15:30. O wygranej powiadomimy sms-em.
Życzymy powodzenia!