› wywiady
14:14 / 19.12.2012

Teresa Urban: Wolontariuszka na pełnym etacie

Teresa Urban: Wolontariuszka na pełnym etacie

Przez prawie całe życie zawodowe pracowała w Spółdzielni Pracy i Przetwórstwa i Rybołówstwa Morskiego "ZALEW" W Tolkmicku jako szef produkcji i prezes Zarządu. Później pomagała synowi prowadzić jego firmę, a kiedy przyszedł czas na emeryturę, odnalazła się pracując jako wolontariusz w Banku Żywności, Elbląskim Hospicjum i Uniwersytecie III Wieku.
 Od roku zaś pełni dostojną funkcję - jest pełnomocnikiem Prezydenta do spraw seniorów. Teresa Urban, to pogodna, uśmiechnięta i pełna życia kobieta, która ma pomysł na siebie i tym samym udowadnia, że bycie emerytką również pozwala na pełną aktywność. 

Co w duszy gra po pięćdziesiątce?
Po pięćdziesiątce w duszy gra to samo, co grało przed pięćdziesiątką. Mnie akurat grało pomaganie ludziom, aczkolwiek przez wiele lat nie miałam na to tyle czasu, a w momencie kiedy przeszłam na emeryturę mogłam całkowicie się tym zająć. Od dłuższego czasu jestem wolontariuszką w Hospicjum im. Aleksandry Gabrysiak i w Elbląskim Banku Żywności. Obecnie działam też w Uniwersytecie Trzeciego Wieku i tu osiadłam najmocniej.
 
Zanim jednak pochłonął Panią wolontariat, wykonywała Pani nietypowy zawód.
Tak. Jestem z zawodu inżynierem rybactwa morskiego. Skończyłam studia w Olsztynie i przez wiele lat pracowałam w Spółdzielni Przetwórstwa i Rybołówstwa Morskiego w Tolkmicku. Przez ostatnie lata byłam prezesem zarządu, a później pomagałam synowi prowadzić prywatną firmę – rozlewnia olejów jadalnych w Pasłęku. No, a później przeszłam na emeryturę....
 
Jak wspomina Pani czas aktywności zawodowej?
Bardzo dobrze (uśmiecha się). Miałam wspaniałą pracę, kochałam to, co robiłam. Trochę to był przypadek, bo zaczęłam studiować w Studium Nauczycielskim w Olsztynie, ale spotkałam chłopaka, który studiował na wydziale rybackim... i tak mnie namówił. Zaraz po studiach wyjechałam do Kołobrzegu, gdzie pracowałam 3 lata. Następnie udało się znaleźć pracę w Tolkmicku i tak prawie całe moje zawodowe życie spędziłam na produkcji konserw. 
 
Ale przyszedł czas na emeryturę i na wolontariat...
No tak, ja nie umiem siedzieć, musiałam się czymś zająć. I to też jak gdyby trochę był przypadek. Rozpoczęło się od hospicjum. Moja mama była przez 4 lata chora. Nie była wprawdzie pacjentką hospicjum, bo leżała w domu, ale ponieważ hospicjum było zaraz za rogiem, to pracownicy placówki troszkę pomagali przy opiece. No i jak już przeszłam na emeryturę, pomyślałam, że powinnam swój dług w stosunku do hospicjum spłacić. Nie wiedziałam, czy sobie poradzę. Rzeczywiście początki były trudne, bardzo przeżywałam wszystkie odejścia pacjentów, ale później psychologowie wytłumaczyli mi , że niekoniecznie muszę być wolontariuszem przy łóżku. Przy hospicjum działa też wolontariat z oddziału dziennego i przywożą pacjentów z domów na spotkania raz w tygodniu. I tam stworzyliśmy taką naprawdę wspaniałą rodzinę, tam opowiadaliśmy o swoich tygodniowych przeżyciach. Obecnie działam przy Uniwersytecie jako Pełnomocnik, jak i w Banku Żywności (jestem wiceprezesem), więc już nie dysponuję taką ilością czasu dla podopiecznych hospicjum. 
 
Mówiąc krótko, Pani serce jest jednym wielkim bankiem uczuć.
Lubię ludzi, a szczególnie ludzi starszych, w związku z tym zawsze mnie cieszy to, że jeszcze na coś mogę im się przydać.
 
Zaskoczył Panią wybór na pełnomocnika osób starszych? 
Od 2008 roku Uniwersytet Trzeciego Wieku jest organizatorem Senioriady (wydarzenia na rzecz seniorów, słuchaczy Uniwersytetu, ale również dla członków organizacji pozarządowych i klubów, które zajmują się seniorami z miasta). W sumie to nie wiem, dlaczego wybór padł akurat na mnie, ale Prezydent Nowaczyk zapytał mnie, czy chciałabym się podjąć takiej funkcji. Zastanawiałam się długo, czy podołam, bo wiedziałam że mam mało czasu, a integracja środowiska seniorów wymaga go bardzo dużo..., ale ponieważ namawiano mnie, więc się zgodziłam. W tym roku powołana została Elbląska Rada Seniorów i w tej radzie znalazła się większość osób, które pracują przy seniorach i wspólnymi siłami będziemy się starać zintegrować to środowisko, opracować jakiś sensowny program i pomagać elbląskim seniorom. 
 
Skoro już mam okazję z Panią rozmawiać, to zapytam, z jakimi problemami do pełnomocnika przychodzą osoby starsze?
To są trudne sprawy, dotyczące rodzin, kontaktu z rodziną, przemocy w rodzinach i kwestii mieszkaniowych. Osoby te oczekują konkretnego wsparcia i pomocy, a czasami oczekują tego, że ich zwyczajnie wysłucham, bo są też sprawy niemożliwe do załatwienia. W takich przypadkach staram się wskazać kierunek – gdzie jest prawnik, wszelkiego rodzaju poradnictwo. Tam gdzie mogę to po prostu dzwonię.
 
Czy mimo tak wielu zadań, jakich się Pani podjęła, znajduje Pani czas na odpoczynek?
Na razie nie, ale nie ubolewam nad tym. Jeszcze przyjdzie na to czas. Póki zdrowie pozwala i nie mam obciążeń rodzinnych (ubolewam, ale nie mam wnuków), to mogę się poświęcić dla innych.
 
Czy wiek 50+ na karku uwiera, czy pomaga?
Mnie nie uwiera, choć pięćdziesięciolatką już od dawna nie jestem. 
 
W czym tkwi sekret piękna kobiety 50+?
Ja myślę, że gdy się ma pomysł na siebie, to wiek nie gra roli. Jeżeli ma się zainteresowania, obojętnie jakie – choćby to była rodzina i wnuki, ale mieć pomysł na siebie, nie siedzieć w czterech ścianach i nie myśleć o tym co nas dziś boli i być wściekłym na tych którzy są szczęśliwi, kiedy mnie jest źle. Nie wycofywać się, nie być osamotnionym, iść gdzieś. Jest naprawdę duża oferta w Elblągu, gdzie można się realizować – czy to Związek Emerytów i Rencistów, kluby przy spółdzielniach mieszkaniowych, przy parafiach. Iść tam, gdzie Cię ciągnie, nie bądź samotna, nie siedź w czterech ścianach, bo wtedy człowiek staje się zgorzkniały i szybko odchodzi lub zaczyna chorować.
 
Dziękuję za rozmowę.
4
0
oceń tekst 4 głosów 100%