› sport
17:45 / 11.09.2013

Trener Czapla przed ligą: znając ich charakter myślę, że będzie dobrze

Trener Czapla przed ligą: znając ich charakter myślę, że będzie dobrze

fot. Konrad Kosacz/elblag.net

Charyzmatyczny trener szczypiornistów Meble Wójcik, Grzegorz Czapla, na kilka dni przed pierwszym ligowym meczem opowiada o mocnych stronach swojego zespołu, celach na ten sezon, nastawieniu zawodników do pracy, czekającego ich w sobotę początku ligi oraz dlaczego ma sentyment do hali na Kościuszki. Przeczytaj nasz wywiad ze szkoleniowcem elbląskiego klubu.

Pierwszy mecz nowego sezonu rozegracie wyjątkowo nie w hali CSB, ale na Kościuszki. Jakie ma Pan wspomnienia z tą halą i czy to dobrze, że tam odbędzie się pierwszy mecz?

- Mam wiele wspomnień z tą halą. To wdzięczne miejsce, bo tam mężczyźni i kobiety awansowali do ekstraklasy. Hala na Kościuszki jest dla mnie wyjątkowa. Grałem tu jako zawodnik, trener grup młodzieżowych, a teraz Mebli Wójcik. Tam jest historia piłki ręcznej w Elblągu. Tu się rodził poziom tutejszej piłki ręcznej. Kibic będzie mógł tam przypomnieć sobie te wydarzenia. Chciałbym by kibice byli naszym ósmym zawodnikiem. Początkowo meczu w tej hali się obawiałem, ale teraz liczę, że ona nam pomoże.

Dlaczego kibice powinni przychodzić na Wasze mecze?

- Żeby wesprzeć zawodników. Jeśli oni czują, że publiczność jest za nimi, to grają lepiej. Jest to szczególnie potrzebne tym młodym piłkarzom. Widząc wsparcie z trybun nabierają wigoru. Gorąco zachęcam kibiców w sobotę na halę przy Kościuszki, zespół przeciwnika nie jest słaby. Chciałbym żeby kibice wypełnili halę do ostatniego miejsca.

Jak Pan oceni Wasze letnie przygotowania do ligi? Jest Pan zadowolony z pracy, którą wykonaliście?

- Generalnie jestem zadowolony z przygotowań. To nowy zespół, nowa ekipa, jest 7 nowych zawodników. Trzeba im jednak dać czas na rozwój. Możliwe, że nawet do końca pierwszej rundy, a może nawet cały sezon. Uzupełnienie luk po zawodnikach, którzy odeszli będzie ciężkim zadaniem, ale postanowiliśmy, że Ci nowi zawodnicy są w stanie tego dokonać. Na razie widać po nich jeszcze tą młodość. Czasami ich decyzje na boisku są wymuszane. Pierwszy mecz gramy na Kościuszki. Może się on potoczyć różnie, bo początki są szczególnie ciężkie. Przeciwnik jest mocny. Wygraliśmy z nim jednak dwa razy w zeszłym sezonie. Każdy mecz wygrany doda mojemu zespołowi wiary w siebie i jeszcze większej chęci do pracy. Treningi mieliśmy ciężkie, ale zawodnicy pokazali charakter, bo nie jeden mógł już odpuścić, a mimo to trenowali cały czas.

Jest Pan już trenerem tego klubu od kilku lat. Jaki cel został Wam przedstawiony przez zarząd na najbliższy sezon?

- Chcemy zająć wyższe miejsce niż 5-6, które osiągaliśmy ostatnio. Znając wszystkie zespoły z naszej grupy w I lidze stwierdziliśmy, że w obecnym składzie stać nas na 3 miejsce. Liga może się jednak różnie ułożyć, ale taki jest nasz cel. Nikt jednak nam głowy nie urwie jak zajmiemy np. 4 miejsce. Mamy jeszcze trochę czasu do awansu do Superligi. Nie chcemy tego zrobić za szybko, tylko osiągnąć to spokojną pracą i nabrać obycia w graniu na wysokim poziomie. Poszukujemy jeszcze doświadczonych zawodników, jednak na wszystko potrzeba czasu. Do grudnia mamy termin. Uważam, że zespół stopniowo trzeba będzie wzmacniać chcąc awansować do Superligi. Na razie na pierwszy ogień pójdzie ten obecny skład.

Co Pan sądzi o otoczce, która się tworzy wokół Waszego zespołu?

- Jestem pozytywnie nastawiony. Do tej pory było tak, że zaczynaliśmy grać, kończyliśmy sezon i nie było tematu. Teraz wszyscy są bardziej zaangażowani. Otoczka wokół klubu robi się coraz ciekawsza. Potrzebny jest teraz wynik sportowy. Chcemy pokazać, że stać nas na dobre rezultaty. Myślę, że wszystkie nasze działania, Urzędu Miejskiego, sponsorów i mediów przyniosą dobry skutek. Uważam, że także kobiety w Elblągu mają dobrą atmosferę wokół klubu. Z biegiem czasu będzie coraz lepiej, u nas i u nich.

Z którymi zespołami możecie toczyć najcięższe pojedynki w tym sezonie?

- Dla nas najtrudniejszy będzie w tej rundzie zespół Pomezanii Malbork, która pozytywnie się wzmocniła. Mają duże aspiracje. Na pewno będzie groźne Wybrzeże Gdańsk, Nielba Węgrowiec i Wolsztyn Wolsztyniak. Z pozostałymi zespołami powinniśmy wygrywać, kwestia realizacji zadań taktycznych.

Nie obawia się Pan, że ci młodzi nowi gracze w zespole mogą nie wytrzymać tej presji osiągnięcia wyniku?

- To już jest zadanie dla klubu i moje jako trenera. Musimy tak to poukładać, by czuli oni nasze wsparcie. Porażki na pewno się zdarzą, ale odbudowywanie zespołu będzie w naszych rękach. Na treningach będziemy ich wspierać, karać, nagradzać. Znając jednak charakter i zaangażowanie tych chłopaków, to myślę, że będzie dobrze. Turniej w Kędzierzynie nam trochę nie wyszedł, bo zawodnicy mimo stworzonych sytuacji nie potrafili trafić do bramki, rzucali w bramkarza, nawet z dobitek.

Jakie są zatem najmocniejsze strony Waszego zespołu?

- W dobrą piłkę wchodzi pozyskany rok temu Mikołaj Kupiec, który powinien zastąpić Leszka Michałowa i to nawet z dużym plusem. Kwestia jedynie uwierzenia we własne możliwości. Drugim naszym mocnym punktem powinien być Damian Spychalski, tylko potrzebuje czasu. Dużym wzmocnieniem są nasi obecni skrzydłowi. Udało się pozyskać Marcina Malewskiego z Olsztyna, Mateusza Mazura z Kielc. Duże nadzieje mam związane także z Kubą Olszewskim, środkowym rozgrywającym. Wchodzi w tą mocną piłkę. Nie zapominajmy też o Kubie Bąkowskim, wychowanku MKS Truso, który wrócił do nas SMS Gdańsk. Ma niesamowity rzut z drugiej linii, który zaprezentował już w sparingach ze Śląskiem Wrocław czy w turnieju w Kędzierzynie. Jednak musimy jeszcze popracować nad jego obroną. Pozostali zawodnicy są znani. Oczywiście jest także Damian Malandy, ale o nim już nie muszę mówić, kibice znają jego możliwości. Dajmy im zagrać, niech pokażą swoje umiejętności.

Czy możemy liczyć na zwycięstwo już w pierwszym meczu?

- Każdy by chciał żeby ten zespół już wygrywał. Osobiście chciałbym żeby tak było już od soboty. Póki co z przymrużonym okiem trzeba patrzeć na wyniki w sparingach, bo to były tylko przygotowania do ligi. Zwycięstwa zatem obiecać nie mogę. Może być super, ale możemy też przegrać, za co nikt nam głowy w klubie nie urwie. To są młodzi zawodnicy, którzy mogą jeszcze mieć trochę gorące głowy. Za szybko ten zespół też nie może zaskoczyć, bo zawodnicy mogą zacząć szaleć. Takie coś było właśnie w Kościerzynie, bo zawodnicy chcieli grać swoją piłkę. Podstawową zmianą dla tych młodych graczy jest to, że w na tym poziomie rozgrywek muszą się twardo trzymać taktyki i nie sami ją tworzyć. Muszą pamiętać, że na przeciwko nich stoją zawodnicy, którzy potrafią czytać ich grę i ruchy na boisku, czego nie ma na poziomie juniorów. Trzeba grać wedle zasad, realizować te zasady i na zasadach szukać rozwiązań.

Możemy się spodziewać jeszcze jakiegoś sparingu przed początkiem ligi?

- Chcielibyśmy jeszcze z kimś zagrać, by potrenować elementy taktycznie. Były plany by zagrać z Gdańskiem. Jeśli jednak nie znajdziemy żadnego zespołu chętnego do sparingu, to zorganizujemy sobie grę wewnętrzną. Na siłę przeciwnika szukać nie chcemy.

Dziękuję za rozmowę.

3
0
oceń tekst 3 głosów 100%