Być może właśnie tak powinna od teraz nazywać się ekipa „dekonstruktorów” z Elbląga, po tęgim laniu, jakie sprawiła gościom z Prabut wczorajszego wieczora (26 lutego). Gryf-Vecro tak naprawdę nie przegrał, lecz został pożarty! To o tyle dziwne, że jeszcze w poprzednim spotkaniu prabucianie sami byli na miejscu Truso, w roli konsumenta, w rywalizacji z GAMĄ Starogard Gdański. Z drapieżnika stali się jednak ofiarami wygłodniałego zespołu trenera Arkadiusza Majewskiego, który po ponad miesięcznym rozbracie z koszykówką w końcu powrócił do własnej twierdzy. 119 punktów po stronie zdobyczy to od wczoraj nowy najwyższy wynik trafień w III lidze, w której występują elblążanie.

Wcześniej to Gryf posiadał status drużyny z największą ilością rzuconych punktów w jednym pojedynku. W meczu z 7 lutego z GAMĄ wczorajsi goście mieli na swoim koncie 116 oczek. W Elblągu byli w stanie zdobyć niewiele ponad połowę, ale i rywala mieli z zupełnie innej sportowej półki. Pomysł przeciwników elblążan na grę nawet jeżeli był, to nie mieli oni okazji, żeby go zrealizować czy częściowo wprowadzić w życie. Tylko z początku wydawało się, że mecz będzie starciem godnych siebie rywali, ale od połowy pierwszej kwarty koszykarze Truso rządzili na parkiecie żelazną pięścią. Niektóre akcje tego spotkania z pewnością już niedługo trafią do kompilacji „The Best Of”.

Co ciekawe, „dekonstruktorzy” we wczorajszej konfrontacji zagrali bez swojego wyborowego strzelca, czyli Jakuba Gołębiewskiego. W składzie pojawił się – pomimo wcześniejszych doniesień – Jarosław Jakubów, ale w zamian zabrakło Kamila Żebrowskiego. Pytanie, które ciśnie się na usta, jest oczywiste: ile punktów byłoby po stronie elbląskich koszykarzy, gdyby w składzie na ten mecz pojawili się nieobecni? Nawet bez nich zawodnicy trenera Majewskiego grali w zupełnie innym wymiarze niż przyjezdni. Gracze gości wyglądali, jakby grali w dwuwymiarowej przestrzeni (2D), głównie poruszali się wzdłuż i wszerz, ale zdecydowanie brakowało w tym głębi. Truso z kolei tę głębię miało, dlatego ich gra wyglądała tak efektownie (3D).

O samym spotkaniu niewiele można powiedzieć poza tym, że gospodarze robili na parkiecie w ZS 1, co im się umyśliło. Goście (przyjechali tylko z 6 graczami) w zasadzie nie przeszkadzali elblążanom, choć mieli moment, w którym prezentowali się nie gorzej od swoich oponentów. Od stanu 8:3 dla Truso wyszli na 8:11 i wydawało się, że ten mecz dostarczy kibicom dużo większej dawki emocji. Nic bardziej mylnego. Elblążanie chwilę później odebrali prabucianom nadzieję na osiągnięcie korzystnego rezultatu. Coach gospodarzy postanowił dać pograć wszystkim swoim zawodnikom i każdy w tym meczu trafił do obręczy. Świetnie wyglądał Jakubów, dynamiką imponował Prokurat, a inteligencją i pomysłowością zapierał dech Chojnacki. Najskuteczniejszym koszykarzem pod nieobecność Gołębiewskiego okazał się Paweł Budziński. Pierwsza kwarta zakończyła się dwukrotną przebitką i Truso przed rozpoczęciem drugiej prowadziło 34 do 17! Potem już tylko dokładali kolejne oczka. Po drugiej części przewaga wzrosła do 20 punktów, po trzeciej do 31, aby na samym końcu zatrzymać się na 53! „Dekonstruktorzy” nie dali żadnych szans Gryfowi i bardzo wysoko wygrali 119 do 66, dzięki czemu powrócili na pozycję wicelidera tabeli i zmniejszają dystans do prowadzącej Trójeczki.

MKS Truso theConstruct Elbląg – PTK Gryf-Vecro Prabuty  119:66  [34:17; 22:19; 28:17; 35:13]

Truso: Słowiński 16, Jędrzejewicz 7, Jakubów 18, Prokurat 15, Kopycki 6, Budziński 19, Pawlak 13, Gałecki 2, Rychlicki 3, Chojnacki 14, Pożarycki 6.

Trener: Arkadiusz Majewski.

Kolejne spotkanie Truso zagra już 5 marca. Do Elbląga przyjedzie Szkoła Mistrzostwa Sportowego z Władysławowa. Początek tego meczu o godzinie 18:00.

Zapraszamy do fotorelacji z wczorajszego pojedynku Truso - Gryf.