U nas jest najgroźniej. Już 160 osób zachorowało na boreliozę
fot. elblag.net
W województwie warmińsko-mazurskim współczynnik zapadalności na boreliozę jest sześciokrotnie wyższy niż w kraju. – Dzieje się tak dlatego, że w naszym rejonie występują lasy o wilgotnym charakterze. To sprzyja występowaniu żywicieli, czyli źródeł krwi dla kleszcza - tłumaczy Marek Jarosz, szef elbląskiego sanepidu.
W 2014 roku odnotowano 904 przypadki boreliozy w województwie warmińsko-mazurskim. Objawy, które występują we wczesnej fazie choroby przypominają grypę. To bóle mięśni, stawów i podwyższona temperatura ciała. Czasem zdarza się jednak, że osoby zakażone nie są tego świadome. Jak to możliwe?
Rumień wędrujący, czyli typowy objaw dla wczesnej fazy boreliozy, pojawia się stosunkowo rzadko, w zależności od źródeł u 30 do 60% osób. Niestety efekty późniejsze, ukierunkowane na zmiany kardiologiczne, neurologiczne lub reumatologiczne, będą dotykały te osoby, przy czym pozostaną trudne do wykrycia. Po wniknięciu krętki borelli do krwi, następuje jej rozprzestrzenianie po całym organizmie. Broniąc się przed naszym układem odpornościowym, wkrętki wnikają pomiędzy włókna kolagenowe ścięgien, torując sobie drogę i zamykając ją. W takim przypadku leczenie antybiotykowe może trwać nawet kilka lat.
- wyjaśnia dyrektor Marek Jarosz. Aby uniknąć takiej sytuacji warto zaopatrzyć się w ogólnodostępne preparaty odstraszające kleszcze i komary. Ich stosowanie nie daje wprawdzie 100% ochrony, ale znacznie zwiększa nasze bezpieczeństwo. Kleszcze są najbardziej aktywne wczesnym porankiem i wieczorami. Co ciekawe występują nie tylko – jak jest to powszechnie przyjęte - w lasach.
Kleszcze pojawiają się tam gdzie znajdują się tereny zielone, szczególnie te zaniedbane. Możemy je spotkać we własnym ogródku, na działce lub przy nieużytkach. Oczywiście niebezpieczeństwo rośnie w miejscach, w których są żywiciele, czyli zwierzęta.
- dodaje Jarosz.
W ciągu ostatnich 10 lat aż dziesięciokrotnie zwiększyła się liczba osób, które zachorowały na boreliozę. Niewłaściwie leczona choroba ma tendencję do nawracania i przechodzenia w fazę przewlekłą, dlatego już od chwili zdiagnozowania potrzebna jest terapia. Zazwyczaj leczenie antybiotykami trwa 28 dni.