› bieżące
16:37 / 04.09.2013

Uderzyła głową w kasownik, wózek z dzieckiem przewrócił się. Kierowca nie zareagował

Uderzyła głową w kasownik, wózek z dzieckiem przewrócił się. Kierowca nie zareagował

fot. Konrad Kosacz

Ten tydzień dla pani Aleksandry nie zaczął się zbyt optymistycznie. Jadąc autobusem linii T1, kobieta musiała zmierzyć się z przykrym incydentem. Kierowca rozpędzonego autobusu nagle zahamował, w wyniku czego pani Aleksandra uderzyła głową o kasownik, a wózek z jej dzieckiem przewrócił się.

Kiedy inni pasażerowie zobaczyli całą sytuację, bez wahania pomogli kobiecie podnieść wózek. Pani Aleksandra przestraszyła się, gdyż uderzenie o kasownik było tak silne, że niewiele brakowało aby doszło do złamania nosa.

- Autobus jechał bardzo szybko, ta kobieta nie miała szansy na reakcję. Kiedy wstała, wszyscy myśleliśmy, że ma złamany nos. Jej leżącemu w wózku dziecku na szczęście nic się nie stało, ale kierowca powinien jechać o wiele wolniej – mówi Magda, świadek wypadku.

Sama pani Aleksandra przyznaje, że przez moment nie wiedziała nawet, na jakim przystanku się znajduje. Okazuje się, że kierowca nie zareagował na ten przykry incydent, i nie wykazał nawet odrobiny chęci pomocy ani zainteresowania.

- Kiedy się podniosłam, najpierw chciałam sprawdzić czy nic nie stało się mojemu dziecku. W momencie uderzenia byłam przerażona, do tego usłyszałam dźwięk, jakby coś się łamało. Byłam przekonana, że to mój nos. Dobrze, że nie stało się nic poważnego – opowiada pasażerka.

Pani Aleksandra udała się na pogotowie, aby sprawdzić czy nie odniosła żadnych groźnych obrażeń. Choć badania nie wykazały niczego niepokojącego, kobieta ze stłuczoną twarzą wciąż skarży się na bóle głowy i karku. Przyznaje również, że w ciągu całego pierwszego dnia nie była w stanie ruszać głową.

- Poprosiłam męża o pomoc. Kiedy zadzwonił na policję, usłyszał jedynie, że teraz już nic nie mogę zrobić, bo wysiadłam z autobusu i nie wezwałam pomocy na miejscu – mówi rozżalona kobieta.

Jak twierdzi Krzysztof Nowacki z Komendy Miejskiej Policji w Elblągu: - Najlepszym rozwiązaniem jest bezzwłoczne wezwanie policji. Być może mężczyzna źle nakreślił sytuację. Jest to jednak normalna procedura, że jeśli ktoś odniesie obrażenia, ma prawo zgłosić nam taką sytuację w każdej chwili – my podejmiemy odpowiednie kroki, które wyjaśnią przyczynę nagłego hamowania, oraz czy kierowca jechał z odpowiednią prędkością. 

Bohaterka tej nieszczęśliwej sytuacji oraz jej dziecko, na szczęście nie odnieśli dużej szkody. Niestety o niebezpiecznej jeździe kierowców autobusów elblążanie mówią niejednokrotnie – dyskusja na ten temat rozwinęła się również pod jedną z naszych publikacji. Również w poniedziałkowe popołudnie, w zupełnie innym autobusie linii 11, doszło do podobnej sytuacji, w której pasażer doznał ogólnych obrażeń.

9
2
oceń tekst 11 głosów 82%

Powiązane artykuły

Niebezpieczna jazda autobusem. Pasażer doznał obrażeń

03.09.2013 komentarzy 11

Pechowo zakończyła się wczoraj podróż jednego z pasażerów autobusu nr 11. W wyniku gwałtownego hamowania kierowcy, pasażer przewrócił się w...