› bieżące
07:04 / 25.06.2018

Uratujmy życie elblążanki, mamy trójki dzieci!

Uratujmy życie elblążanki, mamy trójki dzieci!

fot. archiwum rodzinne Sandry

Sandra Olszewska-Białek jest 30-letnią elblążanką, którą w ostatnich tygodniach bardzo ciężko doświadczył los. Aktualnie mieszka w Cork w Irlandii z mężem i trójką dzieci, w tym kilkumiesięcznym synkiem. 

W listopadzie zeszłego roku Sandra wyszła za mąż za Rafała Białka. Nic nie wskazywało na nadchodzące bardzo trudne dni dla całej rodziny. Wręcz przeciwnie. Oboje małżonkowie radośnie oczekiwali na przybycie na świat ich pierwszego dziecka – syna Tobiasza (Sandra ma dwoje dzieci z poprzedniego związku).


Zdjęcie ślubne Sandry, fot. archiwum rodzinne

W grudniu 2017 roku na lewej nodze kobiety pojawiła się mała i bezbolesna grudka. Wkrótce guz zaczął się szybko rozrastać i stał się bolesny. Sandra podczas rutynowej, 4,5-miesięcznej kontroli ciążowej zwróciła na niego uwagę lekarzowi. Zbadano jej nogę i uspokojono, że jest to guz nerwowy zwany nerwiakowłókniakiem. Jest to łagodny i nienowotworowy guz, który rośnie na nerwach. Niestety, w miarę postępu ciąży stawał się on coraz większy, powodując rozdzierający ból w nodze. Czasami był tak silny, że Sandra musiała trafić do szpitala. Między grudniem 2017 r. i marcem 2018 r. aż siedem razy była hospitaliozwana. Irlandzcy lekarze wykonywali badanie ultrasonograficzne lewej nogi, aby upewnić się, że nie ma tam skrzepów krwi. Zalecili Sandrze... przyjmowanie dwóch tabletek paracetamolu co cztery godziny celem zlikwidowania bólu.

W lutym 2018 r. jeden z lekarzy stwierdził,, że może to być coś poważniejszego niż nienowotworowa narośl, ale ostatecznie lekarze poinformowali kobietę, że zajmą się guzem po urodzeniu syna, ponieważ nie mogą wiele zrobić kiedy jest w ciąży. W dniu 23 marca 2018 r. Sandra urodziła synka.

Sandra z synkiem, fot. archiwum rodzinne

Po Wielkanocy wykonano biopsję, aby ustalić, czy szybko rosnący guz na nodze Sandry rzeczywiście był nerwiakowłókniakiem. W dniu 24 kwietnia, zaledwie miesiąc po urodzeniu, powiedziano Sandrze, że jej guz jest mięsakiem tkanek miękkich o wysokiej złośliwości. 

W tym czasie guz osiągnął już rozmiar 50 cm w obwodzie łydki i przyrastał od 1-2 cm na tydzień. Nic dziwnego, że diagnoza wywołała w rodzinie strach i niedowierzanie. Lekarze wykonali test PET, aby ustalić czy nie ma przerzutów. Na szczęście okazało się, że nowotwór nie rozprzestrzenił się jeszcze i rozwija się lokalnie na lewej łydce. Poinformowano jednak, że ze względu na rozmiar guza i brak czucia lewa noga będzie musiała zostać amputowana. Guz rozrósł się tak mocno, że naciskając na tkankę kostną doprowadził do złamania kości strzałkowej.

20 czerwca Sandra przeszła operację amputacji nogi. Przebiegła ona bez komplikacji.

Jak informuje rodzina Sandry:

Rafał (mąż Sandry – przyp. redakcji) cały swój czas dzieli pomiędzy pracę, dzieci i opiekę nad Sandrą. Pomaga mu mama Sandry i przyjaciele. Tymczasem firma ubezpieczeniowa robi wszystko co możliwe, aby opóźnić procesy odszkodowawcze i ostatecznie nie wypłaca rodzinie pieniędzy. Większość pieniędzy została wydana, a ubezpieczyciel nie chce współpracować z rodziną Białków. 

Bliscy postanowli założyć konto na jednym z największych w Polsce portali zbiórek charytatywnych Pomagam.pl w celu pokrycia kosztów medycznych związanych z leczeniem oraz umożliwienia powrotu Sandry do funkcjonowania po amputacji nogi (wielomiesięczna rehabilitacja itp.).

Klikając w ten link możesz pomóc Sandrze

7
0
oceń tekst 7 głosów 100%