› zagrożenia i utrudnienia
14:30 / 08.06.2016

W 2100 Elbląg zniknie pod wodą? Niekoniecznie

W 2100 Elbląg zniknie pod wodą? Niekoniecznie

fot. Zrzut ekranu http://flood.firetree.net

Od wczoraj media nie tylko elbląskie, ale i również trójmiejskie obiegła mapa pokazująca skutki podniesienia się poziomu Bałtyku o 1 i 2 metry. Zdecydowanie robi ona wrażenie – zalana by została nie tylko spora część Trójmiasta, ale i również Elbląg znalazłby się pod wodą. Naukowcy jednak uspokajają - „ta mapa nie pokazuje działań człowieka”.

Mapa dostępna pod TYM linkiem pokazuje, co mogłoby się stać, gdyby poziom wód Morza Bałtyckiego podniósłby się o 1, 2, 3 a nawet 60 metrów. Jest w pełni interaktywna – możemy podejrzeć na niej dowolny region na świecie i wybrać na suwaku wartość odpowiadającą za poziom podniesienia się poziomu mórz i oceanów.

Według niej, podniesienie się poziomu Bałtyku o jeden metr oznaczałoby zalanie sporej części Trójmiasta, części Elbląga i praktycznie całego terenu Żuław – od Kazimierzowa, przez Nowy Dwór Gdański po Kiezmark i Przejazdowo. Woda dotarłaby nawet do Świętego Gaju i Starego Pola. Woda podpłynęłaby praktycznie pod ulicę Mazurską w Elblągu, pod nią znalazłoby się całe Zawodzie. Musielibyśmy się pożegnać z częścią Zatorza włącznie z terenem dzisiejszego Aeroklubu. Obwodnica Elbląga musiałaby zostać przekształcona w drogę wodną.

Bałtyk miałby się podnieść ze względu na globalne ocieplenie. Emisja gazów cieplarnianych powoduje podniesienie się temperatury powietrza. Ta z kolei sprawia, że topnieją lodowce, a więc wody w morzach i oceanach jest coraz więcej. Zdjęcia satelitarne nie pozostawiają wątpliwości, że taki proces zachodzi. Jak tłumaczy jednak profesor Adam Krężel z Wydziału Oceanografii i Geografii Uniwersytetu Gdańskiego dla trojmiasto.pl, takie procesy nie zachodzą gwałtownie.

Nic nie wskazuje na to, aby w najbliższych dziesięcioleciach obawiać się tak katastrofalnego wzrostu poziomu mórz i oceanów. Zresztą, mamy naprawdę sporo czasu, aby nie tylko możliwie spowalniać te procesy, ale i przygotować się na ich ewentualne skutki.

Jego zdaniem, powyższa mapa to wyłącznie przestroga przed ewentualnymi skutkami dalszych zaniedbań a nie naukowa przepowiednia.

Profesor Adam Krężel dodał również, że tego typu mapy nie uwzględniają działań człowieka, który „stara się zabezpieczyć przed skutkiem wzrostu wody w morzach i oceanach”. Nie można również zapominać o tym, że na całym świecie są wprowadzane coraz większe restrykcje jeżeli chodzi o emisję gazów cieplarnianych. Zmienia się również podejście chociażby do motoryzacji – coraz częściej na ulicach bardziej cywilizowanych państw można zobaczyć auta wodorowe i elektryczne.

 

2
0
oceń tekst 2 głosów 100%