› bieżące
11:29 / 27.09.2017

W co czwartym polskim domu nie ma żadnej książki. A jak jest w Elblągu?

W co czwartym polskim domu nie ma żadnej książki. A jak jest w Elblągu?

fot. Pixabay

Jak informuje GUS, w zeszłym roku statystyczny Polak wydał na książki (nie licząc podręczników) niespełna 24 zł. Można za to było kupić średnio… 0,6 książki.

Trzeba pamiętać, że w ¼ gospodarstw domowych w Polsce w ogóle nie ma książek. A tylko 2 procent osób ma księgozbiory liczące powyżej 500 egzemplarzy. Dlaczego tak się dzieje? Mamy dwie słabości. Chodzi tu o instytucje, które kształtują nawyki czytelnicze, czyli dom i szkoła. One w tych sprawach są w głębokim impasie. Poza tym mamy słabo rozwiniętą sieć księgarń – alarmował niedawno w Radio Olsztyn Jerzy Okuniewski, wiceprezes Książnicy Polskiej.

O tym, że hiobowe wieści Okuniewskiego nie są przesadzone wiedzą dobrze elbląscy bywalcy księgarni „Matras”.

Tej księgarni, a była to księgarnia z prawdziwego zdarzenia, w której sprzedawano książki, a nie „mydło i powidło”, niestety już nie ma. Sieć „Matras” zbankrutowała i to podobno w bardzo niejasnych okolicznościach – mówi pan Stefan, 45-letni elblążanin.

Nasz rozmówca nie wyobraża sobie życia bez książek. Zalicza się do tych dwóch procent Polaków, których domowy księgozbiór przekracza pół tysiąca egzemplarzy.

Oczywiście książki kupuję po to, by je czytać. Podkreślam to, gdyż niektórzy snobują się na pewne tytuły. Jak to się dawniej mówiło: „dobrze wyglądają na półce” - stwierdza elblążanin.

Choć liczba istniejących w naszym mieście księgarni, delikatnie mówiąc, „nie poraża”, to dostęp do książek jest u nas dobry. Dzieje się tak przede wszystkim dzięki bardzo dobrze rozwiniętej sieci bibliotek.

1
0
oceń tekst 1 głosów 100%