W derbach Elbląga bez niespodzianki (+wideo)
fot. Bartłomiej Ryś
W derbach Elbląga rozegranych w ramach 1/8 Wojewódzkiego Pucharu Polski obyło się bez niespodzianki i faworyzowana Olimpia Elbląg nie dała najmniejszych szans swojemu rywalowi z pomarańczowo-czarnej części miasta, czyli drużynie Concordii Elbląg wygrywając 5:0. Wiosenny renesans formy ekipy trenera Łukasza Nadolnego to było zbyt mało, żeby powstrzymać lidera III ligi. Olimpia z pewnością - poza mistrzostwem w lidze - celuje także w puchar, który wzbogaciłby klubową galerię.
Potyczka przy Agrykola była spotkaniem do jednej bramki, dokładnie pierwszej. Im dłużej obrona, w której udział brał praktycznie cały zespół Łukasza Nadolnego, utrzymywała wynik remisowy, tym większe szanse jego ekipa miała na wywalczenie korzystnego rezultatu. Impas strzelecki Olimpii zawsze wpędza drużynę w pewną nerwowość, a jej wynikiem był chociażby remis 2:2 - wywalczony rzutem na taśmę w doliczonym czasie gry - w ostatniej kolejce ligowej. Żółto-biało-niebiescy potrzebowali w starciu z Concordią ekspresowego gola, aby móc ze spokojem myśleć o awansie do ćwierćfinału. To jednak przez długie minuty nie następowało, a w pierwszych 45 minutach więcej okazji stworzyli sobie pomarańczowo-czarni, którzy przy odrobinie szczęścia mogliby prowadzić schodząc na przerwę. Rozstrzygnięcie spotkanie przyszło 7 minut po zmianie stron boiska. Z rzutu karnego trafił Anton Kolosov i Olimpia poszła momentalnie za ciosem. W 10 następnych minutach powiększyła przewagę do 4 bramek i było po zawodach, a wynik zmieniał się w takim tempie, że mogło dojść do prawdziwej deklasacji Concordii (choć 5 trafień to i tak imponujący dorobek). Podopieczni trenera Borosa powtórzyli zatem wyczyn z meczu ligowego obu drużyn i po raz kolejny pokonali swoich elbląskich rywali 5:0 i czekają już teraz na losowanie 1/4 finału.
Pierwsza odsłona miała znajomy przebieg. Piłkarze gospodarzy długo utrzymywali się przy piłce, a goście starali się przyjmować ataki rywali i grać z kontry. Długimi fragmentami Olimpia mocno cierpiała na brak inwencji przed polem karnym Rafała Sominki, przez co nie tylko nie generowała syutacji strzeleckich, ale swoją grą pozwoliła graczom Concordii na wyjątkowo groźne wypady pod bramkę Wojciecha Daniela i właściwie tylko jemu koledzy zawdzięczają to, że w trakcie pierwszych 3 kwadransów wynik nie uległ zmianie. Swoją okazję - chyba najlepszą - miał Niburski, który starał się dobić strzał swojego partnera z zespołu, ale efektowną robinsonadą popisał się golkiper żółto-biało-niebieskich. Olimpia zagroziła oponentowi właściwie tylko raz i tę próbę zmarnowała. Pierwsza połowa należała zatem do bramkarzy obu ekip.
Po przerwie jeszcze przez kilka chwil zachował się obraz gry z pierwszej części, ale tylko do momentu, kiedy w polu bramkowym Sominka sfaulował piłkarza gospodarzy. Bramkarz Concordii rzucił się pod nogi przeciwnika stojącego na piątym metrze, ale zamiast wybić piłkę spod jego nóg, powalił go na trawę i sędzia wskazał na "11" metr. Do piłki podszedł Anton Kolosov i precyzyjnym strzałem przy słupku rozwiązał gordyjski supeł z bramkami. Potem wydarzenia potoczyły się błyskawicznie na korzyść gospodarzy. Dwie minuty po golu z rzutu karnego kolejną akcję strzałem z dystansu próbowali wykończyć żółto-biało-niebiescy, ale Sominka wypiąstkował piłkę wysoko w górę. Sądząc zapewne, że opuści obszar gry, został na linii bramkowej, ale zdążył dopaść do niej Łukasz Pietroń i dokładnie wrzucić futbolówkę na drugi słupek, gdzie bez większej asysty ze strony obrońców, Kamil Wenger skierował piłkę głową do bramki gości. Szczęścia przy trzecim trafieniu ponownie nie miał Sominka, który najpierw wybronił strzał Graczyka, a następnie dał się pokonać po dobitce Kolosova. Hat-tricka Ukrainiec skompletował w 62 minucie. Po zgrabnej akcji całego zespołu, nie pozostało mu nic innego, jak dołożyć głowę i z 6 metra podwyższyć na 4:0. Concordia była rozmontowana, choć okazję na gola honorowego z rzutu rożnego miał jeszcze Krzysztof Niburski. Koncentracją wykazał się jednak Daniel i wciąż było bez gola po stronie pomarańczowo-czarnych. Chwilę później wynik meczu ustalił wprowadzony w drugiej odsłonie Piceluk, który uwolnił się spod krycia obrońców i w sytuacji sam na sam umieścił piłkę w siatce gości. Takim sposobem piłkarze Adama Borosa przeszli do kolejnej rundy Wojewódzkiego Pucharu Polski.
Olimpia Elbląg - Concordia Elbląg 5:0 [0:0]
1:0 - Kolosov (52 min.; rzut karny)
2:0 - Wenger (54 min.)
3:0 - Kolosov (59 min.)
4:0 - Kolosov (62 min.)
5:0 - Piceluk (89 min.)
Olimpia: Daniel, Kowalczyk, Iwanowski, Koza, Wenger, Michał Pietroń (80' Stępień), Łukasz Pietroń (68' Szuprytowski), Graczyk (68' Sokołowski), Kuczkowski (68' Piceluk), Kolosov, Bojas.
Trener: Adam Boros.
Concordia: Sominka, Powszuk, Niburski, Miecznik, Lubiejewski (70' Sieńczak), Tomczuk (63' Komuniewski), Burzyński, Szymanowski, Załucki (60' Weber), Wojciechowski, Essomba (80' Juchniewicz).
Trener: Łukasz Nadolny.
Swoje spotkania 1/8 wygrały oprócz Olimpii Elbląg: Kaczkan Huragan Morąg, Drwęca Nowe Miasto Lubawskie, Omulew Wielbark, Olimpia Olsztynek, Tęcza Biskupiec, Rominta Gołdap i MKS Ełk. Losowanie par ćwierćfinałowych odbędzie już niedługo w Olsztynie i wtedy poznamy kolejnego przeciwnika elblążan.