W Elblągu zapadł pierwszy wyrok w sprawie dopalaczy
fot. Bartłomiej Ryś
Wyrok w sprawie Jakuba G. oskarżonego o handel dopalaczami w sklepach znajdujących się na terenie Elbląga już zapadł. Wczoraj, po ponad rocznym procesie, sąd wymierzył właścicielowi pachnącego domku karę 2 lat pozbawienia wolności. Wyrok nie jest prawomocny.
Długotrwałe śledztwo, ciągnące się ze względu na skomplikowany charakter sprawy, dotyczyło sprzedaży dopalaczy m.in. w „Pachnącym domku”. W czerwcu 2013 roku Powiatowa Stacja Sanitarno-Epidemiologiczna, po ostatniej kontroli w sklepie stwierdziła, że sprzedawany tam towar jest substancją niebezpieczną. Powiatowy Inspektor Sanitarny złożył w związku z tym zawiadomienie do Prokuratury Rejonowej w Elblągu. Pokrzywdzonych nastolatków ustalono na podstawie informacji uzyskanych ze szpitala. Dokumentacja medyczna młodych ludzi była opiniowana przez biegłych z zakresu medycyny sądowej i toksykologii Uniwersytetu Medycznego w Gdańsku.
Na tej podstawie do sądu został skierowany akt oskarżenia wobec Jakuba G., właściciela sklepu o nazwie „Pachnący domek”, któremu prokuratura zarzucała, iż wprowadzając do obrotu szkodliwe substancje, sprowadził zagrożenie dla życia i zdrowia wielu osób.
Wczorajsza rozprawa rozpoczęła się od przesłuchania ostatnich trzech świadków, z których jeden został doprowadzony przez policję, inny zaś był konwojowany z Aresztu Śledczego w Gdańsku. Po odebraniu zeznań sąd zakończył przewód sądowy i wysłuchał mów końcowych. Pierwsza swoją mowę wygłosiła prokurator Iwona Nienadowska, która żądała dla Jakuba G. 2 lat pozbawienia wolności, z warunkowym zawieszeniem kary na okres 2 lat.
Te środki, które zawierały produkty sprzedawane w „Pachnącym domku” powodowały rozstrój zdrowia u osób pokrzywdzonych. Przewód sądowy wykazał jasny obraz tego, że w „Pachnącym domku” być może – tak jak to sugerowała obrona – oferowane były produkty, które miały jakoby służyć jako saszetki zapachowe. Natomiast nikt z tych osób, które stawały przed sądem nie miał żadnych złudzeń co do tego, w jakim celu do tego sklepu się udawał. Postawa tych osób świadczyła o tym, że fikcyjna była nazwa tych produktów, jak i określenie zakresu działalności tych sklepów. Na celu miały one gromadzenie ogromnego zarobku dla oskarżonego, który miał on osiągać kosztem zdrowia i życia ludzi." – argumentowała prokurator.
Obrona wnosiła o odroczenie sprawy na następny termin w celu lepszego przygotowania się do wygłoszenia mowy. Sąd zgodził się na odroczenie sprawy jedynie do godz. 13. Wtedy zapoznał się z mową końcową drugiej strony. Reprezentujący oskarżonego aplikant adwokacki Piotr Krystoń, wnosił o uniewinnienie swojego klienta:
Oskarżonemu nie udowodniono, że w sposób faktyczny kierował tą działalnością. Jednak nawet ewentualne zagrożenie dotyczyło jedynie konkretnych osób. […] Nie można przypisywać mojemu klientowi bezpośredniego sprowadzenia niebezpieczeństwa dla życia bądź zdrowia, gdyż przesłanka bezpośredniości wyklucza udział osób trzecich. Aby miało miejsce narażenie tych osób na niebezpieczeństwo, konieczne było podjęcie działania przez samych pokrzywdzonych, a więc zażycie przez nich substancji. Jest to czynnik zewnętrzny, na który mój klient nie miał wpływu.
Po wygłoszeniu mów końcowych zasądzono półgodzinną przerwę, po której nastąpiło ogłoszenie wyroku. Wobec oskarżonego Jakuba G. sąd wymierzył karę 2 lat bezwzględnego pozbawienia wolności. W uzasadnieniu wyroku sędzia Wojciech Furman odniósł się do argumentów obu stron. Mimo eliminacji zeznań części świadków, sąd podtrzymał wszystkie podpunkty oskarżenia, dodatkowo uznając za zasadne wymierzenie kary bez jej warunkowego zawieszenia. Wyrok był zatem surowszy niż wnioskowała sama prokuratura. Na taki wyrok miał wpływ zarówno fakt wiedzy oskarżonego na temat zastrzeżeń co do działalności poprzednich właścicieli (których znał i od których zarazem przejął swoją działalność), jak również wcześniejsza karalność. Zdaniem sądu brak jest podstaw do tego, by uznać, iż kara względem oskarżonego mogłaby wywrzeć oczekiwany skutek w przypadku jej niewykonania.
Jak poinformował nas reprezentujący oskarżonego Piotr Krystoń, po zapoznaniu się z pisemnym uzasadnieniem wyroku, najprawdopodobniej obrona wniesie apelację.
Katarzyna Szpejewska