W nocy z czwartku na piątek palił się zabytkowy most
fot. Zdjęcie stanowi jedynie ilustrację do artykułu
Przez prawie cztery godziny strażacy gasili nocny pożar zabytkowego Mostu Lisewskiego w Tczewie. XIX-wieczny obiekt, zamknięty od kilku lat dla ruchu samochodowego, był właśnie remontowany. Akcja gaśnicza była bardzo długa i trudna, ale wszystko wskazuje na to, że tczewski most nad Wisłą ocaleje po nocnym pożarze. Strażacy wstępnie ocenili, że straty są niewielkie.
Pod osłoną nocy zniszczenia mostu nie wyglądały na znaczne. Jednak w trakcie trwającej ponad cztery godziny akcji gaśniczej strażacy mieli pełne ręce roboty. Po ugaszeniu ognia pod konstrukcją obiektu, zaczęło się szukanie źródła pożaru. Do jego odnalezienia potrzeba było zrywać asfalt, żeby przedostać się do drewnianych elementów mostu. I to właśnie ta najstarsza i najbardziej wątła część zabytku spaliła się w niewielkim fragmencie w pobliżu jednej z wieżyczek, bliżej wejścia na most od strony Lisewa Malborskiego.
Akcja gaśnicza prowadzona była z góry i z dołu, od strony rzeki. Most od dawna jest zamknięty, bo przechodzi kapitalny remont. O nocnej akcji opowiedział naszemu reporterowi Maćkowi Bąkowi Zbigniew Rzepka, starszy kapitan z tczewskiej straży pożarnej. - Żeby dostać się do palących desek, trzeba było najpierw zerwać asfalt. Pożarem objęta była konstrukcja na długości około 50 metrów, która jest najstarszą częścią mostu. Trwały prace remontowe właśnie przy tej części mostu. Paradoksalnie materiał, czyli drewno, które się paliło i tak było przeznaczone do wymiany. Straty materialne nie są więc duże. Możemy więc uspokoić wszystkie osoby, które martwiły się o stan zabytkowego mostu - powiedział strażak.
Most Lisewski jest remontowany od kilku tygodni. Wejście na obiekt jest możliwe tylko w asyście ochroniarzy. Samochody nie wjeżdżają na konstrukcje od paru lat z uwagi na jej zły stan techniczny.
Budowlańcy remontujący XIX-wieczny obiekt wrócili już do pracy i także zapewniają, że szkody są minimalne. - Po wejściu pod most trudno nawet dziś dostrzec miejsce pożaru. Kilka drewnianych elementów faktycznie zajęło się ogniem, ale i tak były one przeznaczone do wymiany. Także dziś od rana pracujemy tak jak zwykle - mówi Daniel Łakomiec, kierownik robót mostowych w rozmowie z reporterem Radia Gdańsk.
Dziś sprawie ma się jednak przyjrzeć biegły sądowy, który pomoże przy ustalaniu przyczyn pożaru. - Bierzemy pod uwagę albo jakieś spięcie instalacji elektrycznych albo niezawiniony błąd któregoś z pracowników - dodaje budowlaniec. Zapewnia też, że pożar w żaden sposób nie wpłynie na przebieg wielkiego remontu tczewskiego mostu.
Do drugiej w nocy pożar mostu gasiło łącznie czternaście zastępów straży pożarnej zarówno z Tczewa, jak i Malborka.
Źródło: Radio Gdańsk